[ Pobierz całość w formacie PDF ] .?Bez chwili wahania, przy tej drugiej butelce wina, przekazałam jej całą, świe-żo zdobytą wiedzę, z panem Lucjanem na czele.Ania słuchała uważnie, popijającpo odrobinie. Owszem, usiłowałam ją zapytać o pośredników powiedziała, kiedyskończyłam. Ten Franio, miałam wielkie nadzieje.Ten Baltazar.Mówiłaśo nich i chciałam się zorientować, co ona wie na ten temat.Udawałam, że ichznam.Okazało się, że owszem, słyszała o takiej profesji, pośrednik w handlubursztynem, ale w stosunku do nich była tak doskonale obojętna, że chyba z żad-nym nie zetknęła się bezpośrednio.Jedyny, istniejący wyraznie, to ten pan LucjanOrzesznik, a i to, na moje oko, od jakiegoś czasu straciła z nim kontakt. Czyli, jeśli istnieje jakaś podejrzana postać, to jest to całkiem ktoś inny.? Na to wygląda.Czekaj, zreasumujmy.Streściłam ci zeznania, wyciągnijmywnioski.Do wyciągania wniosków Ania była idealna, bądz co bądz fachowiec.Po-sługując się porządkiem chronologicznym, ustaliłyśmy listę podejrzanych, roz-patrując dalej ich możliwości i obyczaje.Coś w końcu wynikało bodaj z trybużycia.Dokonawszy spisu osób, które znajdowały się na miejscu w czasie: pri-mo, pierwszej zbrodni; secundo, odkrycia zwłok; tertio, utopienia Floriana; osób,które trzymały w ręku bursztyn ze złotą muchą, osób, które straciły życie, osób,które znały się wzajemnie, i wreszcie niepodważalnych faktów, stwierdziłyśmycoś okropnego. Wygląda na to zauważyła Ania dość cierpko po dłuższej chwili milczą-cego wpatrywania się w nieubłagany spis że po pierwsze, ty ich znasz najob-szerniej, a po drugie prawie wszędzie występuje Waldemar.Gdybym nic o tychludziach nie wiedziała, bezwzględnie na was padłyby moje pierwsze podejrzenia.Sama w podziwie i z lekkim niepokojem odczytywałam stworzoną listę.Rze-czywiście, byłam obecna na miejscu akurat w chwilach przestępstwa, Waldemartkwił w tym jeszcze bardziej, razem znaliśmy właściwie wszystkich.Mimo to mo-głam przysiąc, że przed nami z domu na plażę nie wyjechał i Floriana nie topił,142znalazł się tam już po fakcie.Ponadto większość informacji miałam właśnie odniego. Baltazar pęta się tam jeszcze obficiej! zaprotestowałam. Zobacz, jestwszędzie.I nawet nie wiadomo na pewno, czy Idusia go nie zna! I może jednakdałoby się wytypować sprawcę poza nami!Ania westchnęła ciężko. Wolałabym mieć przed sobą konkretne akty oskarżenia, chociażby nawetnie poparte żadnymi dowodami.Do osobistego dochodzenia nie jestem przyzwy-czajona.Dają i to już gotowe.Na piśmie. Mogę ci dać ustnie zaproponowałam. Albo nawet napisać, tyle że niew tej chwili.Mam na myśli nie na poczekaniu, trochę to potrwa. Bardzo dobrze, napisz, a ja sobie poczytam.Ale czekaj, rozważmy to.Chwileczkę.Czy, na przykład, ta żona Floriana nie może tylko udawać? Zaraziłasię skąpstwem od męża i ukrywa swoje bogactwo? Mogłaby, ale tam za dobrze się wszyscy znają i patrzą sobie na ręce.Pozatym po śmierci Floriana wściekła była tak, że nie zdołała się opanować, dopieropózniej przyszło na nią opamiętanie.A teraz siostra Jadwigi twierdzi, że ona mapieniądze, ale mało.Tyle co z tego sprzedanego domu. No dobrze, więc zniknięcie pieniędzy przyjmijmy za fakt.Jedzmy dalej.Ciebie i Waldemara usuwam.Nie mogę natomiast usunąć nieżywych.Zważywszycztery fakty razem, obecność Kajtka w chwili wyłowienia bursztynu, obecnośćbursztynu w jego domu, jego nagłe bogactwo i zubożenie tego topielca, Floria-na.nie, więcej nawet, znajomość z Orzesznikiem, pretensje Terliczaka, znanynam charakter Kajtka oraz zeznania Idusi, jestem skłonna postawić na niego.Wie-dział wszystko, sam w sprawie pierwszej zbrodni musiał być czysty, bo inaczej niemógłby ich szantażować, został zamordowany z premedytacją, bo zapewne miałzbyt wielkie wymagania. Szantażystę każdy zamorduje z przyjemnością, nie tylko z premedytacją przyświadczyłam. Ale na ogół zabiera przy tym dowód rzeczowy.W tym wy-padku, jak rozumiem, zasadniczym dowodem była złota mucha, ale nie wierzę,że znalezli torbę w halce Idusi i zabrali tylko ten jeden bursztyn, nie zabierającpozostałych.Też są niezwykłe i też stanowią dowód.Upieram się, że w ogóle nietrafili na worek, i dziwię się, że nie spróbowali pózniej. Mnie też to dziwi.Możliwe, że coś tu w zeznaniach tej kretynki umknęło.Możliwe też, że już dawno tych bursztynów nie ma, wynegocjowano je od niej,płacąc jakąś rozsądną cenę, o czym nie chce mówić.Kiedy miała w ręku tenbursztyn z rybką? Kilka lat temu, tak to określił pan Szczątek, pięć albo sześć. Dziewięć lat po śmierci Kajtka.Długo dosyć.Nadal mnie to dziwi.Zaraz,wracajmy do tematu.Kajtek zatem, chociaż zabity, to jednak nie niewinny, a zabi-ty z przyczyn zrozumiałych.Skłonna jestem wnioskować, że złotą muchę miał143przy sobie i zabrał ją truciciel.Teraz ten Florian.Słynął z chciwości i skąpstwa,jeżeli pozwalał się szantażować, musiał tkwić w tym po uszy.Przypuszczenie, żechciał obrabować.tak jak mówiłaś.szczęśliwego znalazcę, przy czym zna-lazca utopił go w obronie własnej, wydaje mi się prawdopodobne.Nie wykluczamtakże jego udziału w zabójstwie tych pierwszych posiadaczy, sądzę, że nic poniżejzbrodni nie skłoniłoby go do płacenia. Franio przypomniałam. Wieść gminna wplątała go od razu, ludziewszystko wiedzą.Znikł zaraz potem, miał samochód, czymś ten bursztyn musia-no wywiezć.Osobiście wnioskuję, że Baltazara, który pęta się wszędzie, właśnieprzy tym nie było, bo się nie bał, został i przejął obowiązki Frania.Wyławianiewidział, wlazłam mu na nogę, jeszcze tam nie był dobrze zagnieżdżony, dopierosię wciskał.Co nam z tego wychodzi? Intryguje mnie Terliczak powiedziała Ania z namysłem. Skłonnabyłabym mniemać, że jakiś wielki zysk przeszedł mu koło nosa i do dziś dnia jestwściekły. Czekaj, nie całkiem! Nowy dom wybudował.Zaraz potem, w tamtych cza-sach.Ania znów zadumała się i skrzywiła. Kazałabym uzupełnić dochodzenie mruknęła. Kiedy dokładnie, ra-chunki, jakie miał dochody.Przesłuchać porządnie świadków.Pamięć mi nagle cichutko pisnęła. Kajtuś musiał mu zdrowo dokopać.Wypominał mi, ostatnio, że kolejnychmężów na niego napuszczam, rozumiesz, ja, zapewne matka chrzestna mafii, bochyba nie ojciec.Ale najlepszy był ten pierwszy i oto, hi hi, już go nie ma.Trochę może innym słowami, ale właśnie to powiedział. To znaczy, że też było go czym szantażować stwierdziła Ania spokojniei bezlitośnie. Jezus Mario, cała szajka.Ale nie skonsolidowana, raczej pozosta-jąca we wzajemnej kontrowersji.Punktem wyjścia jest bursztyn ze złotą muchą,tak to widzę, należy go odnalezć i pójść za nim do tyłu, zbadać, kto pierwszy nimzawładnął natychmiast po zbrodni.Na początku przesłuchałabym Frania, w dru-giej kolejności Baltazara.Przepraszam cię bardzo, ale czy Kajtek.Jeszcze prze-cież był z tobą.?Z lekkim wysiłkiem przypomniałam sobie ówczesne wstrząsy uczuciowe. Nie wiem, czy tak to można określić.Wróciliśmy do Warszawy, nie od-zywając się do siebie ani słowem, to pamiętam.Weszłam do mieszkania jakopierwsza i pamiętam też, że miałam wielką ochotę zatrzasnąć mu drzwi przednosem.I zamknąć na łańcuch.Nie zrobiłam tego, a może właśnie należało
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|