[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wedle więc planu, jaki obecnie dojrzał w umyśle Ludwika, po obrabowaniu Francka ze stutysięcy dolarów, uda się niezwłocznie po Anitę, z którą pojedzie wprost za miasto, na jedno zlotnisk, gdzie w dużym hangarze, oznaczonym liczbą 64, znajduje się prywatny samolot MrSpenzera.I zanim Kameleon odkryje całą prawdę.Ludwik będzie już wówczas daleko, za-wieszony wraz z ukochaną dziewczyną pomiędzy usianym miliardami gwiazd niebem a bez-kresnym obszarem pustynnych plenów. Po wielu godzinach lotu marzył dalej wylądują w słonecznej Kalifornii, gdzie odtądon, Ludwik Blum, ścigany przez prawo przestępca, znajdzie wytchnienie przy boku ukocha-nej dziewczyny.W swych młodzieńczych, pełnych optymizmu marzeniach nie myślał wcale o tym, że loslubi płatać złośliwe figle, a najgenialniej nawet przemyślane plany działania potrafią rozsypaćsię w gruzy z błahego nieraz powodu.23ROZDZIAA VIW ZASADZCEDwaj panowie dłuższy czas siedzieli naprzeciw siebie w milczeniu.Na tęgiej, zazwyczajczerwonej, a tym razem trupio bladej twarzy Mr Childsa odmalowany był cały bezmiar cierpie-nia, jakie targało serce kochającego ojca, na ustawiczną myśl o losie najdroższej jedynaczki.Natomiast w obliczu Ronickiego, po pierwszych odruchach niemęskiej rozpaczy, bez trududawało się dostrzec jakiś upór, który nie chciał ustąpić nakazom rozsądku, wobec groznejrzeczywistości. Uważam, że należy iść za radą Spenzera przemówił wreszcie Mr Childs, głosem, wktórym znać było rezygnację. Przypuszczam, że zbrodniarze dotrzymają warunków, wprzeciwnym bowiem razie nie mogą liczyć na uprawianie podobnego procederu w przyszło-ści.Ronicki zagryzł wargi.Jego gorący, porywczy temperament nie pozwalał mu łatwo pogo-dzić się z myślą, że banda nikczemnych szantażystów odniesie przez to tryumf, a nie pomsz-czona krzywda Anity palić go będzie wstydem słabości i poniżenia.A jednak nie miał odwagioponować, w obawie o los ukochanej. Tym niemniej jednak należy zrobić wszystko, aby zbrodnia poniosła zasłużoną karę zauważył z naciskiem, przy czym w jego szarych, zazwyczaj dobrodusznie spoglądającychoczach, rozpaliły się jakieś złowrogie błyski.Lekki uśmiech ironii przewinął się po bladej twarzy Mr Childsa Za mało pan zna Chica-go, panie Stefanie.i w ogóle całe Stany.Te pięć lat, jakie pan tutaj spędził, nie dały panujeszcze poznać złowrogiej potęgi podziemnego świata przestępców.Wasze szlachetne polskieporywy, nie poparte rozsądkiem, nie zawsze na naszym gruncie się udają.Mierzycie siły nazamiary.Przypomnę panu tylko szlachetną postać burmistrza Czermaka.Miał władzę,wpływy, a jednak.podziemny świat Al Caponów i Dillingerów okazał się silniejszym odniego. To wina was, Amerykan!. rzucił Stefan z oburzeniem Obawa o mienie, życie, awreszcie, do ostatnich granic posunięte przekupstwo, rzuca was wszystkich na pastwę zbez-czelniałych zbrodniarzy!. Niestety, tak.ale nie mówmy o tym. Nie mówmy zgodził się tamten i znów na długie minuty zapadło głuche milczenie.Przerwało ją niespodziewane wejście mulatki, pokojówki Anity.Mister Childs zmarszczył groznie brwi.Nie znosił, aby ktokolwiek ze służby nie wołanywchodził do gabinetu, a tym więcej w tak niestosownej chwili.Ale spojrzenie to nie onieśmieliło kobiety.Stała przy drzwiach milcząca, ale zacięta w ja-kimś postanowieniu. Co to znaczy, Doroto?. w głosie Childsa zadrgało wyrazne zniecierpliwienie. Mam prośbę.wielka prośbę Mr Childs wymówiła, nieśmiało, z lękiem, czy będziedopuszczona do głosu. To bezczelność!. zawołał oburzony milioner i twarz na nowo przyoblekła mu się pur-pura. Proszę wyjść!24W ciemnych oczach kobiety zaszkliły się łzy, lecz nie ruszyła się z miejsca. Mr Childs.ja w sprawie miss Anity.Ja wiem wszystko.chcę pomoc.ja wiem, kto ją, porwał. wy-szeptała głosem wstrząsanym łkaniem i niespokojnym spojrzeniem zawisła na twarzy swoje-go pana.Zapadła chwila ciszy.Piorun z jasnego nieba, ani gwałtowny spadek akcyj nie wywarłbyna flegmatycznym Mr Childsie takiego wrażenia, jak słowa tej kobiety. Mój pan, Mr Childs mi powiedział, zż miss Anita wyjechała.ale ja nie wierzyłam.zaczęła z ożywieniem. Widziałam przecież rozpacz pana, rozbitą szybę, nieład w pokoju, aprzede wszystkim poczułam zapach perfum, jakich panienka nigdy nie używała.Dwaj panowie w bezgranicznym zdumieniu spojrzeli na, siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|