Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale to nie to samo, jak kiedy jesteśmy razem.No i Kry spin miał cholerne szczęście! Akurat żeśmy siedli do obiadu, kiedy pan Rateau, kierownik obozu, wszedł uśmie­chnięty od ucha do ucha i powiedział:— Kryspin, mam dla ciebie miłą niespodziankę, rodzice przyjechali cię odwiedzić.Więc wyszliśmy wszyscy zobaczyć.Kryspin rzucił się na szy­ję mamie, potem tacie, pocałował ich, oni powiedzieli mu, że wyrósł i że jest ładnie opalony.Kryspin zapytał, czy przywie­źli mu kolejkę elektryczną, i widać było, że bardzo się cieszą ze spotkania.A potem Kryspin powiedział:— To są moi koledzy.To jest Benon, to Mikołaj, to Gwal-bert, to Paulin, to Atanazy, a to reszta.To jest nasz dru­żynowy, a to nasz barak i wczoraj złowiłem mnóstwo kre­wetek.— Myślę, że zjecie państwo z nami obiad? — zapytał pan Rateau.— Nie chcielibyśmy sprawiać kłopotu — powiedział tata Kryspina — jesteśmy tylko przejazdem.— Przez ciekawość chciałabym zobaczyć, co jedzą nasi mi­lusińscy — powiedziała mama Kryspina.— Będzie nam bardzo miło, droga pani — powiedział pan Rateau.— Uprzedzę kucharza, żeby przygotował dwie dodat­kowe porcje.I wszyscy wróciliśmy do jadalni.Rodzice Kryspina siedzieli przy stole pana Rateau razem z panem Genou, który jest naszym intendentem.Kryspin zo­stał z nami, był strasznie dumny i pytał, czyśmy widzieli sa­mochód jego taty.Pan Rateau powiedział rodzicom Kryspina, że wszyscy w obozie są z Kryspina bardzo zadowoleni, że Kry­spin ma pełno inicjatywy i dynamizmu.A potem zaczęliśmy jeść.— Ależ to bardzo dobre! — zawołał tata Kryspina,— Pożywienie jest proste, ale obfite i zdrowe — powiedział pan Rateau.— Zdejmij skórkę z kiełbasy, króliczku, i dobrze gryź! — krzyknęła do Kryspina jego mama.A Kryspinowi chyba nie bardzo się spodobało, że mama mu to mówi.Może dlatego, że zjadł już całą kiełbasę ze skórką.Trzeba przyznać, że do jedzenia to on ma rzeczywiście okrop­nie dużo dynamizmu.A potem dostaliśmy rybę.— To jest o wiele lepsze niż w tym pensjonacie na Costa Brava — wyjaśnił tata Kryspina — tamtejsza oliwa.— Ości! Uważaj na ości, króliczku! — zawołała mama Kry­spina.— Przypomnij sobie, jak w domu płakałeś, kiedy poł­knąłeś ość!— Wcale nie płakałem — powiedział Kryspin i zrobił sięcały czerwony.Wyglądał teraz na jeszcze bardziej opalonego niż przedtem.Na deser był krem, bardzo fajny, a potem pan Rateau oznajmił:— Po posiłkach mamy zwyczaj śpiewać piosenki.I pan Rateau wstał i powiedział:— Uwaga!Dał znak rękami i zaśpiewaliśmy o tym, że dobrze jest wę­drować, a potem o Cyganach, którzy pod lasem rozpalają ogień, bumtradiradi, u ha ha! i tata Kryspina, który, zdaje się, dobrze się bawił, pomagał nam śpiewać.Najlepiej wychodziło mu ,,u ha ha"! Kiedyśmy skończyli, mama Kryspina powie­działa:— Króliczku, zaśpiewaj nam piosenkę o krasnoludkach!I wytłumaczyła panu Rateau, że Kryspin śpiewał to, jak był mały, jeszcze zanim jego tata uparł się, żeby mu obciąć włosy, a szkoda, bo ślicznie mu było w tych lokach.Ale Kryspin nie chciał śpiewać, powiedział, że już nie umie tej piosenki, i mama , chciała mu pomóc:— My jesteśmy krasnoludki, hopsa są, hopsa są.Ale nawet wtedy Kryspin nie chciał i strasznie się zezłościł, kiedy Benon zaczai się śmiać.A potem pan Rateau powiedział, że czas wstawać od stołu.Wyszliśmy z jadalni i tata Kryspina zapytał, co zwykle ro-bimy o tej porze.— Leżakują — powiedział pan Rateau — to obowiązkowe.Muszą odpocząć i trochę się odprężyć.— Bardzo słusznie :— zgodził się tata Kryspina.— Ja nie chcę leżakować — zawołał Kryspin.— Ja chce być z rodzicami!— Ależ tak, króliczku — powiedziała mama Kryspina — jestem pewna, że dziś pan Rateau zrobi dla ciebie wy­jątek.— Jak on nie leżakuje, to ja też nie! — powiedział Benon.147— Figę mnie to obchodzi — odpowiedział Kryspin.— Ja w każdym razie nie leżakuję!— A dlaczego, jeśli wolno wiedzieć? — spytał Atanazy.— Taaak — powiedział Kalikst — jak Kryspin nie leżakuje,, to nikt nie będzie leżakował!.— A dlaczego miałbym nie leżakować? — zapytał Gwal-bert.— Chce mi się spać i wolno mi leżakować, nawet jeśli ten idiota nie leżakuje!— Chcesz dostać? — zapytał Kalikst.Pan Rateau, który jakby się nagle pogniewał, zawołał:— Cisza! Wszyscy będą leżakować! Koniec, kropka!Wtedy Kryspin zaczął krzyczeć, płakać, wymachiwać rękami i nogami, i bardzośmy się zdziwili, bo to raczej Paulin tak robi.Paulin to taki chłopak, który przez cały czas płacze i mówi, że chce wracać do domu, ale tym razem nic nie mówił, tak był zdziwiony widząc, że płacze ktoś inny, a nie on.Tata Kryspina miał bardzo zakłopotaną minę.— W każdym razie — powiedział — musimy zaraz odjeż­dżać, jeśli chcemy wrócić dziś w nocy, tak jak planowa­liśmy.Mama Kryspina przyznała, że rzeczywiście tak będzie rozsąd­niej.Pocałowała Kryspina, dała mu mnóstwo rad, przyrzekła mnóstwo zabawek, a potem powiedziała do widzenia panu Ra­teau.— Bardzo tu u was przyjemnie — dodała.— Uważam tylko, że z dala od rodziców dzieci stają się trochę nerwowo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript