Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A co robiłeś w Lizbonie, spytał Jan Anes, jedyny wśród nich wykwalifikowany czeladnik, pracowałem w jatce na placu Pałacowym, ale tylko nosiłem mięso, A kiedy znalazłeś się blisko słońca, chciał z kolei dowiedzieć się Manuel Milho, może dlatego, że sam lubił obserwować płynącą rzekę, Pewnego razu, kiedy wszedłem na bardzo wysoką górę, tak wysoką, że wystarczyło wyciągnąć rękę, żeby dotknąć słońca, toteż sam już nie wiem, czy straciłem rękę na wojnie, czy też spaliło mi ją słońce, A co to były za góry, w Mafrze nie ma takich gór sięgających słońca, a i w Alentejo, które bardzo dobrze znam, też takich nie ma, dopytywał się Jan Niepogoda, Może ta góra kiedyś była tak wysoka, a teraz jest niska, ale jeśli dla zniwelowania takiego wzgórza jak Vela potrzeba tysięcy wybuchów dynamitu, to żeby obniżyć wysoką górę, trzeba by zużyć cały dynamit świata, zauważył Franciszek Marques, ten który pierwszy zabrał głos, natomiast Manuel Milho upierał się przy swoim, Do słońca mógłbyś się zbliżyć tylko w wypadku, gdybyś latał jak ptak, nad rzecznymi rozlewiskami można czasem zobaczyć sokoły, które kołując wznoszą się coraz wyżej i wyżej, aż wreszcie stają się tak małe, że znikają z oczu, wtedy właśnie lecą do słońca, ale człowiek ani nie zna drogi, która tam prowadzi, ani nie wie, przez którą bramę należy wejść, a przecież ty jesteś człowiekiem i nie masz skrzydeł, Chyba że jesteś czarownikiem, powiedział Józef Mały, w tych stronach, gdzie zostałem znaleziony, była taka jedna, co smarowała się jakimiś mazidłami, siadała okrakiem na miotle i po nocach na niej latała, tak przynajmniej ludzie gadali, ja sam tego nie widziałem, Nie jestem żadnym czarownikiem, jak będziecie wygadywać takie rzeczy, to zabierze mnie Święte Oficjum, a poza tym przecież nikomu nie mówiłem, jakobym latał, Ale oświadczyłeś, że byłeś blisko słońca, a prócz tego powiedziałeś jeszcze coś innego, że od kiedy straciłeś rękę, stałeś się równy Panu Bogu, jeśli takie herezje dojdą do uszu Świętej Inkwizycji, to nic cię już nie zbawi, Wszyscy będziemy zbawieni, jeśli dorównamy Bogu, powiedział Jan Anes, Jeśli dorównamy Bogu, będziemy mogli osądzić go za to, że nie dał nam od początku tej równości, powiedział Manuel Milho, Baltazar zaś konstatując z ulgą, że przestali już mówić o lataniu, wyjaśnił im, że Bóg nie ma lewej ręki, gdyż jego wybrańcy zasiadają po prawicy, skoro więc potępieni idą do piekła, to po jego lewicy nie ma nikogo, skoro zatem nikogo tam nie ma, to na cóż byłaby Bogu lewa ręka, bo jeśli lewa ręka jest nieprzydatna, to znaczy, że jej nie ma, moja natomiast jest nieprzydatna, bo jej nie ma, i na tym polega cała różnica, Może po lewicy Pana Boga zasiada inny Bóg, może Pan Bóg zasiada po prawicy innego boga, może Pan Bóg jest tylko wybrańcem innego boga, może my wszyscy zasiadamy tu jako bogowie, sam nie wiem, skąd takie rzeczy przychodzą mi do głowy, powiedział Manuel Milho, a Baltazar dorzucił jeszcze, Ja w każdym razie jestem ostatni w szeregu, po mojej lewicy już nikt nie może usiąść, na mnie kończy się świat, Doprawdy, skąd takie myśli przychodzą do głowy tym niepiśmiennym chłopom, z których tylko Jan Anes liznął trochę nauki, tego my też zupełnie nie wiemy.Z głębi doliny, z kościoła św.Andrzeja rozległo się bicie dzwonów na nieszpory.Ponad wyspą Madeirą, na ulicach i placach, w tawernach i barakach mieszkalnych unosi się jakiś nieprzerwany szum, jakby odległe falowanie morza.Czyżby tych dwadzieścia tysięcy ludzi odmawiało popołudniowy pacierz, a może wszyscy naraz opowiadają historie swojego życia, Bóg raczy wiedzieć.Ziemię, żwir i kamienie ze skał rozsadzanych prochem i rozłupywanych kilofami taczkarze wywożą w dolinę, która stopniowo zapełnia się gruzem pochodzącym z niwelowanego szczytu i z wykopów.Grubszy i cięższy gruz ładuje się na wielkie, obite blachą wozy, ciągnione przez woły, które zatrzymują się jedynie na czas załadunku i wyładunku.Po ułożonych z belek pochylniach robotnicy wnoszą na rusztowania kamienie zawieszone na drągu opartym na ramionach i karku, wieczna chwała temu, kto wynalazł koromysło, na pewno musiał sam dobrze znać ten ból.Prace, o których tu mowa, są łatwe do opisania, gdyż sprowadzają się do wysiłku fizycznego, a poza tym są tak zwyczajne, tak proste i tak monotonne, że patrzymy na nie równie obojętnie jak na ruchy własnej ręki, gdy coś piszemy, stąd też zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku wykonywana praca przesłania pracującego człowieka.Dużo lepiej i dużo więcej zobaczymy, jeśli spojrzymy z góry, na przykład z pokładu latającej maszyny, na całą Mafrę, na rzeczone wzgórze, znajomą dolinę, wyspę Madeirę, gdzie po kilku sezonach drewno pociemniało od deszczu i słońca, a miejscami nawet już murszeje, na wycinkę sosnowych lasów w okolicach Leirii, Torres Vedras i Lizbony, na setki dymów unoszących się dniem i nocą między Mafrą a Cascais z pieców, w których wypala się cegłę i wapno, na załadowane cegłą barki, które z Algarve i z Entre-Douro-e-Minho zmierzają do portu w Santo Antonio de Tojal, dokąd podpływają specjalnie przekopanym kanałem, na wozy, które przez Monte Achique i przez Pinheiro de Loures dowożą te wszystkie materiały na budowę klasztoru Jego Królewskiej Mości oraz na inne wozy pełne kamieni z Pero Pinheiro, doprawdy trudno o lepszy belweder niż ten, na którym się znajdujemy, nie bylibyśmy bowiem w stanie ocenić ogromu przedsięwzięcia, gdyby ksiądz Bartłomiej Wawrzyniec nie wynalazł passaroli, którą w powietrzu utrzymuje ludzka wola zebrana przez Blimundę do metalowych kul, w dole natomiast wola wielu innych ludzi przykuta jest do ziemi prawem ciążenia i życiowej konieczności, gdybyśmy mogli zliczyć te wszystkie wozy, które krążą w tę i z powrotem po bliższych i dalszych drogach, okazałoby się, że jest ich dwa i pół tysiąca, z góry wydaje się, że stoją, ale to z powodu nadmiernego obciążenia.Gdybyśmy chcieli dojrzeć także i ludzi, trzeba by patrzeć z mniejszej odległości.Przez wiele miesięcy Baltazar ciągnął i pchał taczki, aż wreszcie stwierdził, że znudziła mu się rola muła zaprzęganego raz z przodu a raz z tyłu lektyki, wykazał się więc publicznie, w obecności fachowców, odpowiednimi umiejętnościami i zaczął powozić parą wołów.W tym awansie pomógł mu wydatnie Józef Mały, gdyż karbowego bawił jego garb i mawiał nawet, że twarz poganiacza znajduje się na wysokości pysków zwierząt, co niewiele odbiegało od prawdy, jeśli jednak myślał, że go w ten sposób obraża, to się mylił, gdyż właśnie dzięki temu Józef Mały po raz pierwszy uprzytomnił sobie przyjemność płynącą z możności patrzenia prosto w ogromne, łagodne wole oczy, w których widział odbicie swojej głowy, tułowia oraz nóg ginących gdzieś na granicy dolnej powieki, skoro cały człowiek mieści się w wolim oku, to można powiedzieć, że świat jest wcale nieźle urządzony.Józef Mały pomógł mu o tyle, że nalegał na karbowego, aby przeniósł Baltazara do poganiaczy, jeśli bowiem jeden kaleka pogania woły, to i drugi może to robić, będą sobie wzajem dotrzymywać towarzystwa, a gdyby okazało się, że nie radzi sobie z tą pracą, to przecież nie ma tu żadnego ryzyka, po prostu wróci do taczek, jeden dzień wystarczy, by sprawdzić jego przydatność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript