[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Już nawet przestałeś mówić.Mów do mnie.Kto ciętego nauczył?Spróbowałem. Czego? Mój głos był skrzeczący i chrapliwy.Brusowi zaokrągliły się oczy.Wyczułem, że z wysiłkiem się opanował. Wiesz, o co mi chodzi.Kto cię nauczył porozumiewać się w taki sposób z psem,być w jego umyśle, patrzeć jego oczyma i pozwalać mu patrzeć twoimi, rozmawiaćz nim w myślach?76Zastanawiałem się nad tym przez chwilę.Tak, rzeczywiście, tak się działo. Nikt odpowiedziałem w końcu. To tak samo się stało.My zawsze razem dodałem, sądząc, że to powinno wszystko wyjaśnić.Brus przyglądał mi się ciężkim wzrokiem. Nie mówisz jak dziecko zauważył nagle. Słyszałem, że tak właśnie siędzieje z tymi, którzy wykorzystują Rozumienie.Nigdy nie są naprawdę dziećmi.Za-wsze wiedzą zbyt wiele, a kiedy dorastają, dowiadują się nawet jeszcze więcej.Dlategodawnymi czasy, gdy takiego złapano, ginął w płomieniach.Pojmujesz, co do ciebie mó-wię, Bastardzie?Pokręciłem głową, a kiedy zmarszczył brwi, zmusiłem się, by dodać: Próbuję.Co to jest Rozumienie?Brusa ogarnęło niedowierzanie, potem stał się podejrzliwy. Chłopcze!Przestraszył mnie tym wybuchem, ale milczałem.Po chwili uwierzył w moją nie-wiedzę.77 Rozumienie. rzekł wolno.Twarz mu pociemniała, patrzył w dół, na własnedłonie, jak gdyby sobie przypominał zadawniony grzech. To siła z krwi bestii, takjak Moc pochodzi od królów.Zaczyna się niczym błogosławieństwo, otwiera przed to-bą świat pojmowany przez zwierzęta.Lecz potem cię przerasta i spycha w dół, czynicię zwierzęciem.W końcu nie pozostaje w tobie nawet strzęp człowieczeństwa; biegaszz wywalonym jęzorem i kosztujesz krwi; stado jest dla ciebie najważniejsze.Wreszcienikt, patrząc na ciebie, nie pozna, że byłeś kiedyś ludzką istotą. Mówił coraz ci-szej.Odwrócił się do ognia, utkwił wzrok w przygasających płomieniach. Niektórzytwierdzą, że potem człowiek przybiera kształty zwierzęcia, ale morduje z ludzką pasją.Zabija dla samego zabijania.Czy tego chcesz, Bastardzie? Utopić królewską krew,płynącą w twoich żyłach, we krwi ogara? Chcesz być jak zwierzę pomiędzy zwierzęta-mi, jedynie dla wiedzy, jaką to daje? Nie koniec na tym, pomyśl, co jeszcze się wydarzy.Czy zapach świeżej krwi ma wyzwalać twój gniew? Czy widok ofiary przesłoni twojemyśli? Słyszałem ból w jego głosie, kiedy pytał: Czy obudzisz się rozgorącz-kowany i spocony, bo gdzieś w sąsiedztwie będzie się goniła suka i twój towarzysz towywącha? Czy takie uczucie zabierzesz do łoża swojej pani?78Siedziałem obok niego, mały i głupi. Nie wiem odezwałem się niepewnie.Odwrócił ku mnie rozgniewaną twarz. Nie wiesz?! warknął. Ja ci mówię, dokąd to prowadzi, a ty mówisz: niewiem?Język miałem zupełnie wyschnięty.Przerażony Gagatek skulił się u moich stóp. Naprawdę nie wiem zaprotestowałem. Skąd mam wiedzieć, co zrobię,zanim to zrobię? Cóż, nawet jeśli ty nie wiesz, ja wiem! zagrzmiał i odczułem wtedy w pełni,jak mocno tłumił żar wściekłości, a także jak dużo wypił tej nocy. Szczeniak idzie, tyzostajesz.Zostajesz tutaj, pod moją opieką, żebym mógł cię mieć na oku.Nie mogę jużsłużyć księciu Rycerskiemu, lecz przynajmniej to jedno dla niego zrobię.Przypilnuję,żeby jego syn nie wyrósł na psa czy wilka.Uczynię tak, nawet gdybym miał zabić nasobu.Sięgnął pod ławę, by podnieść Gagatka za skórę na karku.Taki miał zamiar.Szcze-niak i ja odskoczyliśmy od niego.Razem rzuciliśmy się do drzwi, ale rygiel był zasu-79nięty, a zanim sobie z nim poradziłem, Brus nas dopadł.Gagatka nogą odsunął na bok,mnie chwycił za ramię, podniósł do góry i odciągnął od drzwi. Chodz tu zwrócił się do szczeniaka, ale Gagatek uciekł do mnie.Brus stał, dysząc ciężko, a ja wychwyciłem wzburzony strumień jego myśli, wście-kłość, która nakazywała mu zmiażdżyć nas obu.Opanował te chęci, ale ów krótki prze-błysk wystarczył, by mnie przerazić.I kiedy nagle skoczył na nas, ja samą myślą ode-pchnąłem go z całą siłą mojego strachu.Upadł ciężko niczym ptak trafiony w locie kamieniem i przez chwilę siedział bezruchu.Ja się schyliłem i przygarnąłem do siebie Gagatka.Brus ciężko potrząsnął głową,jakby strzepywał z włosów krople deszczu.Podniósł się i stanął nad nami, wysoki jakgóra. Szczeniak ma to we krwi mruknął do siebie. Wziął charakter po suce i niepowinienem się dziwić.Ale chłopiec musi się nauczyć. Spojrzał mi prosto w twarzi przestrzegł: Bastardzie, nigdy więcej tego nie rób.Nigdy.Teraz daj mi szczeniaka.Znów się do nas zbliżał, a ja, poczuwszy strumień jego hamowanego gniewu, niemogłem się opanować.Znów go odepchnąłem.Tym razem moja obrona napotkała ścia-80nę, która oddała mi cios tak potężnie, że się od niej odbiłem i osunąłem na ziemię,prawie zemdlałem; mój umysł zapadł w ciemność.Brus pochylił się nade mną. Ostrzegałem cię rzekł cicho, głosem podobnym do warkotu wilka.Potem poczułem, jak palcami chwyta Gagatka za kark.Uniósł szczeniaka przemocąi zabrał go, poniósł, dość delikatnie, do drzwi.Ze skoblem, który dla mnie stanowił takąprzeszkodę, poradził sobie łatwo i po chwili usłyszałem jego kroki na schodach.W jednej chwili przyszedłem do siebie.Zerwałem się na równe nogi, rzuciłem dodrzwi, ale były zamknięte na klucz, gdyż bezskutecznie szarpałem skobel.Moja więzz Gagatkiem słabła, w miarę jak Brus unosił go coraz dalej i dalej ode mnie, zostawiającpustkę i beznadziejną samotność.Zaskomlałem, potem zawyłem, drapałem w drzwi.Nagle oślepił mnie błysk czerwonego bólu i Gagatek zniknął.Gdy jego psie zmysłyopuściły mnie całkiem, krzyknąłem rozdzierająco i zapłakałem: samotny sześciolatek.Na próżno waliłem pięściami w grube drewniane deski.Wydawało mi się, że minęły całe godziny, nim Brus wrócił.Podniosłem głowę zestopnia, gdzie leżałem, dysząc z wyczerpania
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|