Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jack, jeśli stracę Pottera, to French Landing będzie jutro rano w czołówcewiadomości CNN.Jack otwiera usta, by odpowiedzieć, lecz telefon komórkowy w jego kieszeniwybiera ten moment, \eby wydać denerwujące ćwierkanie.Henry Leyden krzy\uje ramiona na piersiach i wsuwa dłonie pod pachy. Nie dawaj mi go  mówi. Przecie\ uzgodniliśmy, \e telefony komórkowepowodują raka.Dale tymczasem wychodzi z gabinetu.Gdy Jack wyciąga telefon (myśląc, \epewnie ktoś wybrał katastrofalnie niewłaściwą porę na przeprowadzenie ankiety, jakiema upodobania co do telewizji kablowej), Henry wychodzi spiesznie za siostrzeńcem,wystawiwszy dłonie nieco przed siebie i delikatnie przebierając palcami wposzukiwaniu przeszkód, jakby analizował prądy powietrza.Jack słyszy zapowiedzDale a, \e jeśli zobaczy jeden wyciągnięty pistolet, to osoba, która to zrobi, dołączydo Arniego Hrabowskiego na liście zawieszonych.Jack myśli wyłącznie jedno: niktnie zabierze nigdzie Pottera, dopóki Jack nie zdą\y mu zadać kilku konkretnychpytań.Za nic.Otwiera telefon. Nie teraz, kimkolwiek jesteś  mówi. Mamy. Się masz, Jacku Wędrowniczku  rozlega się głos w słuchawce i JackowiSawyerowi znów ubywa lat. Speedy? We własnej osobie  mówi Speedy i śpiewne zaciąganie znika z jego głosu.Jego ton staje się zwięzły i rzeczowy: Synu, jak jeden glinicjant drugiemu mówię ci,\e powinieneś odwiedzić osobistą toaletę komendanta Gilbertsona.Natychmiast.Na zewnątrz zaje\d\a dość samochodów, by wprawić budynek w dr\enie.Jack ma złe przeczucie; odczuwa je od chwili, gdy Ernie powiedział, kto przewodziparadzie głupców. Speedy, niezupełnie mam czas na chodzenie teraz za potrzebą. Nie masz czasu wybrać się nigdzie indziej  odpowiada zimno Speedy.Tyle \eteraz jest tym drugim  twardzielem nazwiskiem Parkus. Mo\esz skorzystać dwarazy z tego, co tam znajdziesz, ale jeśli nie zrobisz tego pierońsko szybko zapierwszym razem, to drugi nie będzie ju\ potrzebny.Bo ten człowiek zawiśnie nalatarni.Po tych słowach Speedy po prostu urywa rozmowę.Gdy Tansy wyprowadza chętnych klientów na parking Aachy, nie towarzyszytemu cyrkowy zgiełk, stanowiący kluczową nutę rozpierduchy pod  Ed s Eats &Dawgs.Chocia\ większość gości, których poznaliśmy pod restauracją Eda, spędzaten wieczór w Aasze, pracując nad uchlaniem się w stopniu od umiarkowanego dopowa\nego, zachowują się cicho, wręcz jak na pogrzebie, gdy wychodzą za Tansy izapalają swoje samochody i pikapy.Pogrzebowa atmosfera ma jednak dziki charakter.Tansy przejęła coś od Gorga  jakiś zwalający z nóg jad  i przekazała go pozostałym.Za paskiem swoich spodni ma pojedyncze wronie pióro.Doodles Sanger bierze ją za ramię i prowadzi delikatnie do pikapa Teddy egoRunkelmana.Gdy Tansy chce wsiąść na pakę samochodu (na której znajduje się ju\dwóch mę\czyzn i pokazna kobieta w białej sukience kelnerki), Doodles kieruje ją wstronę kabiny. Nie, kochanie  mówi. Siadaj tutaj.Będzie wygodniej.Doodles chce zająć właśnie to ostatnie miejsce na pace.Coś wypatrzyła i wiedokładnie, co ma z tym zrobić.Doodles ma zręczne ręce  zawsze miała.Daleko od rzeki mgła nie ściele się tak gęsto, ale gdy dwie dziesiątkisamochodów i kilka furgonów wyjechało z ziemnego parkingu Aachy śladempoobijanego IH z jednym reflektorem Teddy ego Runkelmana, knajpę ledwie widać.W środku zostało ze sześć osób  okazały się w jakiś sposób odporne naniesamowicie potę\ny wpływ głosu Tansy.Jednym z nich jest Zmierdzący Ser barman.Zmierdziel ma tu wiele (płynnych) ruchomości, które powinien chronić, więcnigdzie się nie wybiera.Dzwoniąc pod 911 i rozmawiając z Erniem Therriault, robi togłównie ze złośliwości.Skoro nie mo\e przyłączyć się do zabawy, to na Boga,przynajmniej popsuje ją reszcie tych małp.Spod Aachy wyje\d\a dwadzieścia samochodów.Zanim kawalkada mija  Ed sEats (do której droga dojazdowa wcią\ jest przegrodzona \ółtą taśmą) i tablicę:WSTP WZBRONIONY, która stoi przy zarośniętej drodze do dziwacznego,zapomnianego domu (nie przegrodzonej; jeśli ju\ o to chodzi, nawet niezauwa\anej), rozrasta się do trzydziestu pojazdów.Gdy tłuszcza dociera do magazynu Goltza,obydwoma pasmami drogi 35 gna ju\ pięćdziesiąt samochodów i pikapów, a kiedymija 7Eleven, wozów jest co najmniej osiemdziesiąt i siedzi w nich ponad dwustupięćdziesięciu ludzi.Nienaturalnie szybkie zasilanie szeregów tłumu mo\na przypisaćwszechobecnym telefonom komórkowym.Dziwnie milczący Teddy Runkelman (w istocie obawia się siedzącej obok niegobladej kobiety  jej wyszczerzonych ust i szerokich, nieprzymykających się oczu)zatrzymuje starego grata przed wjazdem na parking posterunku policji.Kolejnesamochody stają za nim, całkowicie tarasując ulicę; warczą przerdzewiałe tłumiki igrzechoczą popękane rury wydechowe.Zwiatła przecinają mgłę jak reflektory napremierze filmowej.Na kojarzącą się z mokrymi rybami woń nocy nakładają sięzapachy spalanej benzyny, wrzącego oleju i sma\ących się okładzin sprzęgieł.Pochwili zaczynają trzaskać otwierane i zamykane drzwi.Nie słychać jednak rozmów,krzyków ani nieprzystojnych wrzasków:  Juuhuu.Nowo przybyli zbierają się wgrupki wokół pojazdów, którymi tu dotarli, obserwując, jak ludzie na pace pikapaTeddy ego zeskakują na boki lub zsuwają się z tyłu.Patrzą, jak Teddy podchodzi dodrzwi po drugiej stronie kabiny, w tym momencie gorliwy jak młodzieniec wiozącydziewczynę na bal absolwentów college u.Patrzą, jak pomaga wysiąść szczupłejmłodej kobiecie, która straciła córkę.Wydaje się, \e mgła otacza ją poświatą iniesamowitą elektryczną aurą tej samej niebieskiej barwy co blask lamp sodowych naramionach Beezera.Tłum wydaje na jej widok zbiorowe (i upiornie miłosne)westchnienie.Ona właśnie ich jednoczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript