[ Pobierz całość w formacie PDF ] .A kiedy zima przeszła w wiosnę, Królowa częściej szukała towarzystwa Talii.W nieregularnych odstępach czasu spotykały się, by porozmawiać, czasami przez długie godziny, a czasami tylko przez chwilkę lub dwie.Talia jakoś znajdowała potrzebne słowa, by wyrazić przychodzące jej do głowy pomysły, które mogły się przydać Królowej, a Selenay odchodziła, uspokojona lub przeciwnie: tryskająca energią.Talia czasami myślała o sobie z niemałym zdumieniem, jak o dwóch osobach: jedną była Talia - zwyczajne dziecko, nie mądrzejsze od niedojrzałego jeszcze nastolatka; drugą: jakaś niewiarygodnie mądra i wiekowa istota, która objawiała się w obecności Selenay.Objęcie obowiązków Osobistego Herolda Królowej przypomniało Talii o jeszcze jednym zadaniu.Rolan najwidoczniej Wybrał ją przede wszystkim dlatego, że była jedyną osobą, która mogła ucywilizować Bachora, a tymczasem przez cały czas jej pobytu widziała Elspeth tylko raz, i to tuż po swoim przybyciu tutaj.To prawda, że jak dotąd była zbyt zajęta przystosowywaniem się do życia w Kolegium i nie miała ani czasu, ani siły, by zająć się dzieckiem.Teraz jednakże nadszedł czas, by przedsięwziąć coś w sprawie przypuszczalnej następczyni tronu.- Niebiosa! Co za mina! - wykrzyknął Skif, rzucając się na krzesło w Bibliotece obok Talii, czym zasłużył sobie na pełne oburzenia spojrzenie siedzących niedaleko nich uczniów.- Co się stało? A może nie powinienem pytać? - ciągnął już przyciszonym głosem.- To przez Bachora.Powinnam coś w tej sprawie zrobić, ale nie mogę się nawet do niej zbliżyć! - odpowiedziała posępnie Talia głosem pełnym pogardy do samej siebie.- Ach tak?! A co ci w tym przeszkadza?- Jej opiekunka.Tak sądzę.Cudzoziemka Hulda; starszej nie udało mi się zobaczyć.Jednak nic nie mogę udowodnić.Wydaje się być wzorem sumienności; przykład pełnej szacunku i gorliwej współpracowniczki, a jednak za każdym razem, gdy próbuję zbliżyć się do dziecka, zjawia się ona, zawsze z czymś, co Elspeth absolutnie musi zrobić dokładnie w tej samej chwili.Wytłumaczenie jest zawsze niezmiernie logiczne i na miejscu, tylko że jak do tej pory wydarzyło się to z tysiąc razy.- , Jeden raz, to przypadek; dwa, zbieg okoliczności” - zacytował Skif - “ale trzy razy, to już spisek”.Czy doszliśmy już do spisku?- Od dawna jestem o tym przekonana, jednak nie wiem, jak to udowodnić, ani jak to wszystko pasuje do siebie.Skoczył na równe nogi i pogłaskał ją po nosie palcem.- Wystarczy, byś zostawiła sprawę dowodu dobremu, staremu Skifowi.A co do dopasowania wszystkiego do siebie, to powiedziałbym, że Herold Jadus byłby najlepszym źródłem wiadomości.Tkwi w Kolegium od zakończenia Wojen z Tedrelami, służba opowiada mu o wszystkim i może się jeszcze podeprzeć Darem myśloczucia.Jeśli jest ktoś, kto może poznać wszystkie części starej jak świat łamigłówki, to tylko on.A więc zapytaj go, widujesz się z nim codziennie.- Nie pomyślałem o Jadusie - odpowiedziała Talia uśmiechając się.- Ale Skif, możesz przez to wpaść w tarapaty!- Jeśli mnie przyłapią, to tym razem będę miał dobrą historyjkę w zanadrzu i lepiej będzie, jeśli ją potwierdzisz!- Ale.- Żadnych ale! Życie toczyło się tutaj zbyt leniwie ostatnimi czasy, nic nie pobudzało krwi w mych żyłach, a poza tym nie zamierzam tego robić za nic, wiesz o tym.Zostaniesz moim dłużnikiem, o pani.- Skif - odparła bez namysłu - jeśli pomożesz mi udowodnić moje podejrzenia, będziesz mógł wybrać sobie nagrodę!- Dzięki - błysnęły w uśmiechu jego zęby.Poruszył swymi krzaczastymi brwiami w sposób, który wydawał się mu niezwykle lubieżny, lecz który był raczej komiczny.- Nie omieszkam tak zrobić!Kiedy oddalał się w wesołych podskokach, Talii udało się stłumić śmiech, by nie zranić jego uczuć.- Opiekunka Elspeth? - Jadusa tak zaskoczyło pytanie Talii, że aż odłożył na bok harfę.- Talio, wzywając Dziewięciu na świadka, dlaczegóż stara Melidy miałaby trzymać Elspeth z dala od ciebie?- To nie Melidy, tylko ta druga - odparła Talia.- Hulda.Melidy właściwie nic nie robi, tylko dzierga na drutach i drzemie.To chyba Hulda wydaje wszystkie rozkazy.- To nadaje sprawie zupełnie nowy charakter - zastanawiał się głośno Jadus.- Dziecko, na ile orientujesz się w sytuacji? Co wiesz o całej tej sprawie?- Nic.no tak.prawie nic.Selenay powiedziała mi tylko, że jej małżeństwo z ojcem Elspeth nie było udane i jeszcze, że mnóstwo winy za trudny charakter Elspeth należy złożyć na karb jej własnych zaniedbań.A ponieważ nikt nie wspomina ani słówkiem ojca małej, to przypuszczam, że albo nie żyje, albo podróżuje, albo został skazany na banicję.Tyle.- Hm, w takim razie lepiej zacznę wszystko od Wojny z Tedrelami, kiedy zginął ojciec Selenay.- To było przynajmniej piętnaście lat temu, prawda?- Mniej więcej.Doskonale więc, było to tak: Kars próbował rzucić nas na kolana, nie wypowiadając nawet wojny.Wynajęli cały lud Najemników z Tedrel, by za nich wykonali brudną robotę.Król zginął podczas ostatniej, zwycięskiej bitwy.Gdybym ruszał się odrobinę żwawiej, żyłby do tej pory - westchnął i jego twarz zachmurzyła się na chwilę.- Ha, trudno.Selenay właśnie ukończyła czeladniczą praktykę, kiedy wybuchła wojna; po koronacji dokończyła dzieła wygubienia ostatnich Tedrelów i zabrała się za rządzenie.Jak można się było tego spodziewać, kto żyw i równy jej rangą, a chcący pozbyć się młodszego syna, przysyłał go na Dwór.Jednym z owych składających wizyty był Książę Karathanelan.- Ktoś o takim imieniu mógł pochodzić tylko z Rethwellanu.Jadus uśmiechnął się.- Istotnie.Nazwy, które pęcznieją w ustach, są ich ulubioną specjalnością, co? Tak, pochodził stamtąd.Był niewiarygodnie przystojny, inteligentny, pełen ogłady.Rozkochał w sobie Selenay w mgnieniu oka i nikt nie mógłby wpłynąć na zmianę jej zdania o nim.Ślub odbył się, nim upłynął miesiąc od chwili jego przybycia.Kłopoty zaczęły się niedługo potem.- Dlaczego musiało do tego dojść?- Bo chciał czegoś, czego Selenay nigdy nie mogła mu, zgodnie z prawem, dać - tronu
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|