[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Później obejmujące jej szyję rączki zacisnęły się mocniej, żeby zmusić ją do schylenia głowy, tak aby wąskie usteczka mogły przybliżyć się do jej ucha.Ale zamiast wyszeptać jej swój sekret - a to miała nadzieję usłyszeć - nagle ugryzł ją lekko w ucho, potem zaczął łaskotać pocałunkami jej szyję.- Dla ciebie to zrobiłem, Justysiu - mruknął z aksamitną czułością - a nie dla mamy.Żeby sobie poszła z domu i żebyśmy mogli zostać sami, mój tatuś, ja i ty.Bo ja ciebie.Całkowicie zaskoczona, poczuła, że usta dziecka szukają jej ust.- Mój Boże, mój Boże - uwolniła się z jego ramion, popychając go, potrząsając nim.Potykając się wypadła z pokoju, wytarła sobie usta, przeżegnała się.Zdawało jej się, iż jeśli nie zaczerpnie powietrza, serce jej pęknie z wściekłości.- Mój Boże, mój Boże.Już na korytarzu, usłyszała, jak Fonsito znów się śmieje.Nie było w tym złośliwości ani szyderstwa z miotającego nią wstydu i oburzenia.Śmiał się radośnie, jakby ciesząc się z własnego żartu.Ten śmiech, świeży, potoczysty, zdrowy, dziecięcy, zagłuszał szmer spływającej do umywalki wody, wydawał się wypełniać sobą noc i unosić ku owym gwiazdom, które, wyjątkowo tego wieczoru, ukazały się na brunatnym niebie Limy
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|