[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Czy posiada pan jakąkolwiek wiedzę na ten temat? zapytał. Jeśli chodzi o samo zaginięcie, nie.To znaczy, wydaje mi się, że nie mam.Zostałemjednak wezwany, prawda? Prawda mruknął sędzia. Choć nadal budzi to moją wątpliwość.Poczekał chwilę, aż ta informacja osiądzie, a potem udzielił głosu oskarżycielowi. Panie Witoldzie. zaczął Aronowicz. Czy może lepiej Wito? Może być tak i tak. Ale koledzy przemytnicy raczej mówią na pana per Wito, prawda? Nie mam kolegów przemytników. Nie obraca się pan w takim towarzystwie? Obracam się w towarzystwie przyjaciół.Spojrzał na prokuratora, jakby chciał przekazać mu, że jeszcze jedno głupie pytanie,a zejdzie z mównicy i da mu w mordę.Wzrok ten dostarczył Oryńskiemu satysfakcji, alew niczym nie pomagał.Pocieszające było tylko to, że handlarz nie da sobą pomiatać. Dobrze. podjął prokurator i spuścił wzrok na plik kartek.Przesunął kilka poblacie, po czym znów spojrzał na świadka. Pobił pan obrońcę oskarżonych? Hę? Dokonał pan fizycznej napaści na aplikanta Oryńskiego? Co to za bzdury? Upominam świadka powiedział leniwie przewodniczący. Naruszanie powagi,spokoju i porządku czynności sądowych skutkuje wydaleniem z sali obrad,a w ostateczności także wymierzeniem kary. Rozumiem odparł skołowany Wito. Proszę więc odpowiedzieć na pytanie.Przemytnik spojrzał na Kordiana, jakby widział go po raz pierwszy w życiu. Uchylam się od odpowiedzi na pytanie, powołując się na artykuł sto.stoosiemdziesiąty.yyy. Nie jest konieczne, by pamiętał pan artykuły wtrącił sędzia. Podobnie jak nie jestkonieczne, by tłumaczył pan powód swojej odmowy.Zapytam więc tylko, czy życzypan sobie wyłączenia jawności rozprawy?Kilku dziennikarzy cicho jęknęło. Nie, wysoki sądzie. W taki razie proszę kontynuować, panie prokuratorze. Dziękuję odrzekł Aronowicz. Dziękuję również świadkowi za to, że nie dopuściłsię krzywoprzysięstwa. Panie prokuratorze przerwał mu ostro drugi z sędziów, ściągając brwi.Oskarżyciel natychmiast uniósł lekko dłonie i skłonił głowę.Potem na powrót wbiłwzrok w świadka. Popełnił pan kiedyś przestępstwo? zapytał. Uchylam się od odpowiedzi na to pytanie. Czy zna pan jakiegoś przestępcę? Uchylam się.Aronowicz wydął usta i przez moment milczał. Jak mam pana przesłuchać? zapytał, kręcąc głową.Zanim któryś z sędziów zdążyłzainterweniować, szybko dodał: Czy pańscy rodzice żyją? Tak. Jaki jest ich stosunek do pańskiej działalności? Jakiej działalności? Nie wiem.Niech sam pan powie.Pracuje pan w zawodzie? Uchylam się od. Wysoki sądzie wpadł mu w słowo prokurator, rozkładając ręce. Pytanie o pracęw zawodzie chyba w żaden sposób nie kwalifikuje się jako hipoteza artykułu stoosiemdziesiątego drugiego, paragraf pierwszy. Owszem, nie kwalifikuje się odparł przewodniczący. Proszę świadkao odpowiedz. Nie, nie pracuję w zawodzie. Czy rodzice są zadowoleni z pańskiej działalności?Kordian widział, że Wito ma zamiar zaprotestować, ale do tej pory pomiarkował, żebędzie to daremne.Przygotowywali go zresztą z McVayem przez kilka dni, wiedziałdokładnie, na jakie pytania może odmawiać odpowiedzi.Wezwanie go na świadkastanowiło pewne ryzyko, ale posiadał informacje, dzięki którym można było rzucić cieńpodejrzeń na Sakrata i Ekiela. Nie wiem, co myślą moi rodzice. Nie dali panu żadnych powodów, by sądzić, że nie są zadowoleni?Wito nerwowo poruszył się na mównicy. A co to ma być, familiada? zapytał. Proszę świadka o uszanowanie powagi sądu.To ostatnie ostrzeżenie. Oczywiście, wysoki sądzie. Wracam do mojego pytania kontynuował oskarżyciel. Nie dali panu powodów? Dali. Więc może pan sądzić, że nie są zadowoleni? Tak, mogę sobie sądzić.Przemytnik przestąpił z nogi na nogę i posłał prokuratorowi długie spojrzenie. Na jakiej podstawie tak pan sądzi? Wydziedziczyli mnie. To znaczy? Nie ma mnie w testamencie. Ale ma pan prawo do zachowku? Nie.Oryński obrócił się przez ramię i spojrzał na siedzącego kawałek dalej McVaya.%7ładenz nich nie wiedział o tym fakcie.Najwyrazniej prokurator grzebał w przeszłości Witagłębiej niż oni. Przypomnę, że taka sytuacja może mieć miejsce w określonych przypadkach.W tejsytuacji, gdy syn uporczywie postępuje wbrew zasadom współżycia społecznego,dopuścił się umyślnego przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu, wolności lub czci.Drugi z sędziów westchnął znacząco, więc Aronowicz zawczasu dał sobie spokój. Czy może pan powiedzieć, dlaczego taka sytuacja zaistniała? Bo tak ustalili moi rodzice. Nie wie pan, na jakiej podstawie? Wiem. I mógłby się pan tą wiedzą z nami podzielić? Uchylam się od. Dziękuję uciął prokurator. Przejdzmy zatem do kolejnego pytania.Czy ma panjakąkolwiek wiedzę na temat Nikoli Szlezyngier? Nie. Być może widział pan gdzieś porzuconą rzecz, która mogłaby do niej należeć? Nie.Prokurator wyprostował się i spojrzał w sufit.Trwał tak przez moment, a potem znówsię pochylił. Co może pan powiedzieć nam o tej sprawie? To, co słyszałem w mediach.%7łe o dziewiętnastej włączono. Abstrahując od przekazów medialnych sprostował oskarżyciel. Oprócz tego nic nie wiem. Więc jak może pan nam pomóc w rozwiązaniu tej sprawy?Kordian nie był zadowolony z przebiegu przesłuchania.Wiedział, że może okazać sięproblematyczne, jednak jego głównym zmartwieniem były nerwy Wita.Ten co prawdatrzymał je na wodzy, lecz nie przeszkodziło to prokuratorowi w wykazaniu, że świadeknie jest osobą o nieskazitelnym charakterze.Wprawdzie samo uchylenie się nie mogłoo niczym świadczyć, ale smród pozostał.W dodatku teraz wyglądało na to, że handlarzrzeczywiście nie ma nic wspólnego ze sprawą. Wezwała mnie obrona.Pan ich pyta. Pytam pana drążył Aronowicz. Co pan wie o tej sprawie? Wszystko to, co tutaj zgromadzeni. Mam na myśli wiedzę wykraczającą poza tę ogólnodostępną. Poza tym nic nie wiem. Dziękuję, nie mam więcej pytań.Oryński wiedział, że to pytanie padnie i tak zakończy się przesłuchanie.PoinstruowałWita, by nie prowadził oskarżyciela i odpowiadał tylko w zakresie, o jaki go pytano.Resztę mieli załatwić podczas przesłuchania przez obronę. Panie mec.panie Oryński? zapytał przewodniczący.Kordian wstał i z niepokojem przekonał się, że trzęsą mu się nogi.19Czując na sobie ponaglające spojrzenia członków składu orzekającego, odchrząknąłi poprawił togę.Potem wyprostował się i głęboko odetchnął.McVay zapewniał, że taprosta czynność sprawi, że poziom stresu spadnie o połowę, ale na razie Oryński mógłwłożyć jego radę między bajki.Tak czy inaczej, musiał zaczynać.Każda kolejna sekunda zwłoki działała na jegoniekorzyść.Wbił wzrok w Wita. Ponieważ panu prokuratorowi nie udało się ustalić powodu, dla którego świadek sięstawił, może wyjaśnię
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|