[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nie mógł dłużej o tym myśleć.Odebrał staranne wykształcenie i znał historię ludzkościaż za dobrze.Unikalne społeczeństwo Dinotopii nigdy nie przetrwałoby, mając regularny kontaktze światem zewnętrznym.Należało uniemożliwić piratom odpłynięcie.Za wszelką cenę.I tozarówno dla ich własnego dobra, jak i w interesie Dinotopii.Wszystko zależało od niego.No.Może nie wszystko. XIXZe swej kryjówki rodzina strutich obserwowała rozwój wydarzeń w obozowisku piratów. Co to za dzwięki? Chaz wzdrygnął się słysząc tragiczne i przepełnione smutkiem tony. Rodzaj lamentu w wykonaniu tyranozaura. Hisaulk patrzył ponad ścianą. O! Terazprzerwała.Ludzie przestają się kręcić, śmiać i hałasować.Wszystko się uspokaja. Co robi młoda tyranozaur? zapytał Chaz. Wygląda na to, że znalazła płaszczyznę porozumienia z Willem.Nie sądzę, by miałazamiar go zjeść.Przynajmniej nie zaraz.Tłumacz nie przestawał chodzić w kółko. Trzeba go stamtąd w jakiś sposób wydostać. Zgadzam się z tym. Musi być jakieś wyjście z tej.protoceratops przerwał. Naprawdę chcecie sięprzyłączyć? Oczywiście.Zwrócił nam wolność.Chcemy zrobić dla niego to samo. Hisaulk nieprzestawał wpatrywać się w ciemność. Należy poczekać na właściwy moment, a wtedybędziemy udawać nieruchome posągi.Ci ludzie myślą, że uciekliśmy daleko.Niewyprowadzajmy ich z błędu.Chaz nie był pewien, co o tym sądzić. Nie mam nic przeciwko odgrywaniu posągu.Pytanie tylko, co oni przez ten czas zrobiąz Willem? Wielu piratów zatykało dłońmi uszy. Niech to bydlę się uciszy!Treggang zatrząsł się, gdy Pięknotka uderzyła w wyjątkowo nieprzyjemnie brzmiącylament. Ja je uciszę! Guimaraes podniósł karabin. Nie! krzyknął Will rzucając się do przodu i stając między Portugalczykiem azawodzącym tyranozaurem. Nie w ten sposób. Taaa! Nie myśl o tym! Blackstrap wkroczył na scenę i odbił na bok lufę broni.Zapomniałeś, ile ten diabełek jest wart? Tylko kupy kłopotów, kapitanie. Ponury Guimaraes gwałtownie skinął głową wkierunku głównej świątyni. Naprawdę jest nam potrzebny, skoro mamy już tyle bogactw, że niemożemy ich udzwignąć? Może i tak przyznał Blackstrap. Aczkolwiek doszedłem do wniosku, że oprócz złotamam ochotę na odrobinę sławy.A pan Smiggens zapewnił mnie, że powrót stąd z takimstworzeniem zagwarantuje mi to.Więc na razie nie będzie żadnego zabijania.Odwrócił się do Willa, kładąc dłoń na nożu myśliwskim u swego boku. Co oznacza, że jeśli nie znajdziesz sposobu na uciszenie tej małej kreatury, chłopcze,my go znajdziemy, chociaż nie pozbawimy jej życia.Will skwapliwie przytaknął. W porządku.Zrobię to.Ale musi mi pan rozwiązać ręce.Blackstrap spojrzał na niegosurowo. Będzie, jak chcesz.Ale najpierw musisz mi dać słowo honoru jako przedstawiciel cywilizacji , do której podobno należysz, obojętne jak się tam ona nazywa, że nie będzieszpróbował ucieczki, chłopcze. Daję. Will zawahał się, ale tylko na moment moje słowo, kapitanie Blackstrap, żenie uczynię nic, by wydostać się stąd na własną rękę. Wielki mężczyzna pokazał w uśmiechu połamane zęby. Wciąż liczymy na pomoc, co? Masz nadzieję wezwać ją po dostaniu się do najbliższegotelegrafu? W Dinotopii nie ma telegrafu.W każdym razie takiego, o jakim pan myśli. Niech ci będzie.Mam twoje słowo, chłopcze.Thomas, rozwiąż go.Gdy wielki Jamajczyk rozsupłał węzły, Will zaczął rozcierać zdrętwiałe nadgarstki.Potem odwrócił się do młodego tyranozaura.Powtarzając łagodnym tonem imiona rodzicówPięknotki, jednocześnie wykonywał uspokajające gesty.Stworzenie zamilkło i zaczęło mu sięprzyglądać.Will podszedł do niej ostrożnie i stanął tuż obok.Powoli wyciągnął rękę i zaczął drapać jąpod brodą.Wśród zahartowanych marynarzy odezwały się pełne podziwu pomruki.PalceGaimaraesa zaciśnięte na karabinie zbielały. Co się teraz dzieje? zapytał Chaz.Hisaulk spojrzał w dół. Ludzie rozwiązali mu ręce, ale on nie próbuje uciekać.Podchodzi do tyranozaura.Teraz.nie wierzę własnym oczom! On.on ją pieści! On ją co?! Chaz przyłapał się na niedorzecznej myśli, że dobrze byłoby teraz miećpod ręką mamenchizaura z długą szyją, na którą można by się wspiąć, żeby mieć lepszy widok. Wszystko w porządku szepnął uspokajająco Will, głaszcząc Pięknotkę po dolnejszczęce.Nie rozumiała oczywiście ani słowa z tego, co mówił, ale czuł, że przynajmniej jegodotyk jest wystarczająco wymowny. Jakoś się stąd wydostaniemy.Razem.Wiem, że uważasztych ludzi za szaleńców.Jeśli może ci to w jakiś sposób pomóc, to wiedz, że ja też tak uważam
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|