[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wówczas, ulegając gwałtowności uczucia i jak by znużona bierno-ścią przybranej roli, objęła mnie ramionami w chwili ekstazy i oddawała mi namiętnie każdypocałunek czy pieszczotę, a miłość splotła nasze dusze w jednym cudownym porywie.Zdawało mi się, że poznaję po tym Nanette, i wypowiedziałem głośno tę myśl. Tak, to ja odrzekła i deklaruję się szczęśliwą, podobnie jak moja siostra, jeśli okażesznam wierność i uczciwość. Dozgonną, oczywiście replikowałem a że wszystko, co tu zaszło, jest dziełem miło-ści, nie wspominajmy już więcej o Angeli.Po upływie dwóch dni odwiedziłem znowu panią Orio i Nanette wręczyła mi list oraz małypakiecik.Zawierał kawałek wosku, na którym był odciśnięty klucz od ich drzwi; list zaś za-praszał mnie na noc, ilekroć przyjdzie mi na to chętka.Wkrótce potem zrządzenie losu uwol-niło mnie od Angeli.Jej ojciec przeniósł się do Vicencii i zabrał ją z sobą.Nic więc nie stałojuż na przeszkodzie w korzystaniu z gościnności Nanette i Marton.Rozporządzałem dorobio-nym kluczem i co najmniej dwie noce w tygodniu upływały nam na miłosnych pieszczotach.Okres wielkiego postu spędziłem częściowo na studiowaniu fizyki eksperymentalnej wklasztorze della Salute, częściowo zaś w objęciach moich dwóch anielic.Co wieczór bywa-łem u pana Malipiero, gdzie jak zwykle zbierało się dobrane towarzystwo.ZMIER BABKI I WYNIKAE Z TEGO SKUTKI NIE MAMJU%7ł DOMU TINTORETTA ZOSTAJ ODDANY DOSEMINARIUM WYPDZAJ MNIE DOSTAJ SI PODARESZTPowróciwszy do Wenecji, musiałem na skutek choroby mojej babki przerwać swawolnytryb życia, zbyt ją bowiem kochałem, aby jej nie otoczyć serdeczną opieką.Toteż nie odstę-powałem staruszki aż do jej zgonu.Nie pozostawiła mi nic w spadku, gdyż już za życia od-dała mi wszystko, co posiadała, ale jej śmierć nie pozostała bez wpływu na moją przyszłość.W miesiąc po jej zgonie dostałem list od mojej matki.Nie przewidując rychłego powrotu doWenecji postanowiła pozbyć się wynajętego tam ongi mieszkania.Czynsz był zapłacony dokońca roku, lecz wiedząc o mającej nastąpić likwidacji posprzedawałem kolejno pościel, dy-wany, porcelanę, zwierciadła i meble.Nie wątpiłem, że matka i mój opiekun, ksiądz Grimani,wezmą mi to za złe, lecz była to scheda po moim ojcu, do której matka nie miała prawa, a zbraćmi mogłem rozliczyć się kiedyś pózniej.Po czterech miesiącach dostałem następny listod matki.Był datowany z Warszawy i zawierał drugi list pisany po łacinie.A oto co pisałamoja matka: Drogi synu, poznałam tutaj uczonego mnicha, rodem z Kalabrii.Ilekroć zaszczyca mniewizytą, jego wielkie zalety przywodzą mi na myśl twoją przyszłość.Powiedziałam mu jakiśrok temu, że mam syna aspirującego do kapłańskiego stanu, lecz nie mam środków na dalszejego kształcenie.Na co odrzekł, że gotów jest cię traktować jak własne dziecko, o ile zdołamuzyskać od królowej nominację dla niego na jakieś biskupstwo we Włoszech.Sprawa, dodał,będzie załatwiona, jeśli królowa zechce polecić go na piśmie swej córce, królowej neapolitań-skiej.25Ufna w pomoc Opatrzności padłam do nóg królowej, która raczyła napisać do córki, i mójczcigodny prałat został mianowany przez papieża biskupem w Martorano.Zamierza dotrzy-mać słowa i w połowie przyszłego roku będzie przejazdem w Wenecji; zabierze cię z sobą, poczym za jego protekcją droga do najwyższych dostojeństw kościelnych stanie przed tobąotworem.Jakaż będzie moja radość i pociecha widzieć ciebie za jakieś dwadzieścia, trzydzie-ści lat biskupem.Załączam pismo od twego dobroczyńcy, błogosławię etc.List od biskupa, pisany po łacinie, podobny był w treści do listu mej matki.Oba przypra-wiły mnie o zawrót głowy.Byłem przekonany, iż stoję u progu wspaniałej kariery, i chciałemją jak najprędzej rozpocząć, a budując z zapałem zamki na lodzie gratulowałem sobie, iż nieodczuwam żadnego żalu na myśl o opuszczeniu wszystkiego, co miałem w ojczyznie.Prze-niosłem się na polecenie księdza Grimani do jego domu na ulicy Zw.Jana Chryzostoma.Pierwsze piętro wynajmowała niejaka Tintoretta, najlepsza podówczas tancerka w Wenecji.Biskup zapowiedział swój przyjazd w lecie, miałem więc przed sobą około sześciu miesięcyoczekiwania w Wenecji, aż wyruszę po mitrę.Pod koniec karnawału matka napisała do księdza Grimani z prośbą, aby wynalazł dla mniejakąś przyzwoitą kwaterę, jako że biskup mógłby mieć obiekcje co do mego tak bliskiegosąsiadowania z baletnicą.Po naradzie z księdzem proboszczem Josello mój opiekun nie potra-fił wymyślić nic lepszego, niż oddanie mnie do seminarium przy kościele Zw.Cypriana.Pro-boszcz w parę dni pózniej kazał mi wdziać krótką sutannę i przedstawił osobiście rektorowi,który powitał mnie bardzo życzliwie.Z pełnej namaszczenia oracji, jaką wygłosił przy tym,wywnioskowałem, że uważa oddanie mnie do seminarium za karę, czym poczułem się nie-mile dotknięty.Zostałem zaliczony do klasy dogmatyki i rychło zaprzyjazniłem się z jednym z kolegów (oile żyje jeszcze, jest zapewne biskupem), bardzo przystojnym i utalentowanym chłopcem.Podczas rekreacji, zamiast grać w kręgle jak inni, zwykliśmy przechadzać się razem.Rozma-wialiśmy przeważnie o poezji, z rozkoszą deklamowaliśmy na zmianę najpiękniejsze odyHoracego.Obaj ceniliśmy wyżej Ariosta niż Tassa i uwielbialiśmy Petrarkę.Po czterechdniach nasza zażyłość doszła do tego stopnia, że byliśmy jeden o drugiego zazdrośni jak parakochanków.Po kolacji udawaliśmy się do sypialni pod przewodem mnicha, określonego mianem pre-fekta, i po cichej modlitwie kładliśmy się spać
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|