Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czuję się jak ostatni głupiec, że się tak przewróciłem o własną nogę.Gorgidas sprawdził, czy bandaże nie są założone zbyt ciasno, co mogło grozić martwicą stopy.- Odpoczywaj, kiedy tylko będziesz mógł - wrócisz do swojego fachu prędzej, niż się spodziewasz, obiecuję ci to.Brawurowa odwaga Yezda prysnęła, kiedy stało się jasne, że nie zdołają utrzymać Khliatu.Zaczęli się poddawać; najpierw pojedynczo, a potem całymi grupami, i zostali spędzeni jak bydło na miejskim rynku.Niektórzy z tłoczących się wokół Videssańczyków chcieli wyrżnąć ich wszystkich, lecz Mavrikios nie chciał o tym słyszeć.W blasku zwycięstwa stać go było na miłosierdzie.Otoczył więźniów kordonem złożonym z Halogajczyków i Rzymian, potem rozkazał rozbroić szeregowych żołnierzy pokonanego wroga i odesłać ich pod eskortą do Soli.Tam mogli czekać na dyspozycje do chwili, aż skończy się z ich rodakami.Większość z nich walczyła pod sztandarem Yezd a nie Videssos tylko dlatego, że w swych wędrówkach trafili najpierw do tamtego kraju.Z ich dowódcami sprawa miała się inaczej.Doskonale znali pana, któremu służyli, i robili to z całą świadomością.Lecz wybór suzerena wcale nie czynił z oficerów Yezda ludzi choć odrobinę mniej nieustraszonych.Mavrikios podszedł do ich dowódcy, który siedział przygnębiony na ziemi niedaleko od miejsca, gdzie stał Marek.Dowódca ów, wraz z garstką swoich ludzi, został osaczony w jakimś domu i nie chciał się poddać dopóty, dopóki Videssańczycy nie zagrozili, że spalą im dach nad głową.Patrząc na niego teraz, Skaurus uznał, że nie jest czystej krwi mieszkańcem stepu, jak większość wojowników, którymi dowodził.Miał szczuplejszą budowę ciała i subtelniejsze niż oni rysy, z ogromnymi, lśniącymi oczyma; być może wśród jego przodków znajdowali się rdzenni Makurańczycy.Thorisin Gavras towarzyszył swemu bratu.- Powstań przed Imperatorem, ty tam! - warknął.Yezda nawet się nie poruszył.- Nie sądzę, żeby powstał przede mną, gdyby to on był na moim miejscu, a ja na jego - powiedział.Mówił po videssańsku płynnie i niemal bez akcentu.- Co?! Ty zuchwały.- Sevastokrata wpadł we wściekłość, lecz Mavrikios powstrzymał go gestem ręki.Nie po raz pierwszy Marek zobaczył, jakim szacunkiem Imperator darzy szczerość.Mavrikios spojrzał na swego więźnia.- Gdyby tak było, co byś ze mną zrobił?Yezda odpowiedział na jego spojrzenie nieugiętym wzrokiem.Zastanawiał się przez chwilę, a potem powiedział: - Sądzę, że kazałbym zachłostać cię na śmierć.- Pilnuj języka w gębie, śmieciu! - rzekł gniewnie Czerwony Zeprin, ważąc w ręku swój topór.Halogajski oficer tolerował traktowanie Mavrikiosa przez Rzymian z mniejszą niż przepisana ceremonią; ostatecznie, byli sprzymierzeńcami.Jednak zuchwalstwa ze strony więźnia nie potrafiłby ścierpieć.Sam Imperator zachował spokój.- Ja nie będę tak surowy jak ty - powiedział do yezdańskiego dowódcy.- Jesteś odważnym człowiekiem - czy nie wyrzekniesz się zła, które wspierasz, by wspólnie z nami wyplenić je ze świata?Coś zamigotało w wyrazistych oczach Yezda.Być może błysnęła w nich pokusa.Bez względu jednak na to, co to było, zniknęło zanim Marek zdążył się upewnić, że je widzi.- Nie wyprę się swojej przysięgi tak samo, jak ty byś się jej nie wyparł, gdybyś siedział w tym kurzu - odparł oficer i zarówno Thorisin Gavras jak i Czerwony Zeprin niechętnie wyrazili mu swoje uznanie, skinąwszy krótko głowami.- Jak chcesz - rzekł Mavrikios.Charakter człowieka, przed którym się znalazł, sprawił, że Imperator zapragnął zdobyć sobie w nim sojusznika.- Nie wtrącę cię do więzienia, choć odstawię cię na jakąś wyspę do czasu, aż pobiję twojego khagana i jego czarnoksięskiego ministra.Wówczas, być może, zmienisz swoje postanowienie.Skaurus pomyślał, że Yezda, mimo wszystko, został potraktowany zbyt łagodnie, lecz mężczyzna tylko wzruszył ramionami.- To, co ze mną zrobisz, nie ma żadnego znaczenia.Avshar i tak pozbędzie się mnie, kiedy tylko zechce.Wówczas dopiero Imperator się zirytował.-Teraz jesteś w mojej władzy, nie twojego księcia-czarownika.- Yezda ponownie wzruszył ramionami.Mavrikios odwrócił się gniewnie na pięcie i odszedł wyciągniętym krokiem.Następnego ranka posłał swoich ludzi, by zabrali oficera i odstawili go drogą morską na wschód.Znaleźli go martwego, z ustami spalonymi trucizną, którą połknął.Jego sztywna, zaciśnięta w pięść ręka wciąż trzymała kurczowo maleńką, szklaną fiolkę.Wieść o tym sprawiła, że w umyśle Marka pojawiło się nieprzyjemne pytanie.Czy Yezda zabił się ze strachu przed zemstą, jaką wedle jego mniemania - wywarłby na nim Avshar, czy też jego samobójstwo samo w sobie było ową zemstą? W obu przypadkach implikacje, jakie się nasuwały, były wysoce niepokojące.Mimo owego niejasnego znaku, następne dwa tygodnie minęły dla imperialnych wojsk pomyślnie.Wykorzystując Khliat jako bazę operacyjną, Mavrikios zdobył kilka innych, znajdujących się w rękach Yezda, miast: Ganolzak i Shamkanor na północy, Baberd na południowym wschodzie i Phanaskert na południe od Khliatu.Żadne z nich nie stawiało dłuższego ani trudnego do przełamania oporu.Yezda byli o wiele straszniejszym przeciwnikiem walcząc konno niż zza murów, a videssańskie machiny oblężnicze co rusz dowodziły swej wartości.Poza tym, Vaspurakańczycy, którzy pozostali jeszcze w miastach, nienawidzili swych ciemiężycieli-nomadów i przy każdej sposobności zdradzali ich na rzecz imperialnych wojsk.Mnóstwo więźniów wyruszyło, wlokąc się smętnie ma wschód; videssańskie garnizony zajęły ich miejsce.Marek zauważył, że Mavrikios Gavras do obsadzania świeżo zdobytych miast wykorzystuje żołnierzy o wątpliwej wartości albo lojalności, a na dowódców garnizonów mianuje oficerów, których wierność wydaje mu się podejrzana.Gajusz Filipus dostrzegł to samo.Powiedział: - Rzeczywiście, przygotowuje nas na prawdziwą akcję.Lepiej zostawić niepewnych i bojaźliwych tam, gdzie mogą się przydać, niż gdyby w prawdziwej potrzebie mieli podwinąć ogony pod siebie i uciec.- Też mi się tak wydaje - przytaknął Marek.Mimo to nie potrafił stłumić wspomnień głębokiego żalu, jaki go ogarnął z powodu konieczności skierowania swoich Rzymian do tłumienia zamieszek w Videssos.Phanaskert był sporym miastem, choć mocno wyludnionym przez najazdy Yezda i ich okupację.Kiedy Mavrikios wracał z resztą swych wojsk do Khliatu, pozostawił ponad połowę kontyngentu Namdalajczyków do obsadzenia długich miejskich murów na wypadek ewentualnego kontrataku z zachodu.Soteryk należał do wyspiarzy odkomenderowanych do służby garnizonowej.Przed powrotem głównej części videssańskiej armii do jej bazy, Soteryk zaprosił na wspólną wieczerzę swoją siostrę i Skaurusa.Znad zdobycznego vaspurakańskiego wina - jeszcze gęstszego i słodszego niż Videssańskie - Namdalajczyk rzekł do Marka: - Teraz rozumiesz, co miałem na myśli, kiedy rozmawialiśmy po naradzie u Imperatora.Stosując tę sztuczkę albo inną, Mavrikios i tak znajdzie sposób, by się nas pozbyć.Udając, że nie rozumie, o co mu chodzi, trybun odpowiedział: - Jesteś niezadowolony ze swojego zadania? Bronienie miasta zza murów wydaje mi się bezpieczniejszą służbą niż zdobywanie go.Soteryk zaklął z rozdrażnieniem nad tępotą Rzymianina, lecz Helvis poznała go już na tyle dobrze, by rozpoznać obłudę w jego słowach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript