[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ale tym ostatnim nigdy niepoświęcał wiele czasu; nie stanowiły pożywki dla złośliwości.Dla Sybille właśnie ta złośliwość czyniła małżeństwo z nim możliwym do zniesienia; radowało ją krytyczne spojrzenie i uszczypliweuwagi.Wkrótce, gdy zaczęła poznawać krąg jego znajomych i spotykać się z innymi ludzmi, współzawodniczyła z nim w opowiadaniuanegdot.W ciągu roku po ślubie, wczesnymi wieczorami, kiedy krótko przebywali w domu, by przebrać się przed wyjściem, wymienialiuwagi o ludziach, których widzieli w ciągu dnia, a parę godzin pózniej, kiedy wracali z przyjęcia, balu dobroczynnego albo otwarciagalerii, mieli jeszcze więcej tematów do rozmów.Często, jeśli Sybille okazała się dość sprytna, podżegała Enderby'ego do mówieniadopóty, dopóki tak się nie zmęczył, że chciał już tylko iść spać.Jestem przeciwieństwem Szeherezady, pomyślała cynicznie, skłaniamgo, by snuł swoje historie i zostawił mnie w spokoju.Jak plotki okazały się tą przyprawą, która czyniła jej małżeństwo strawnym, tak obracanie się wśród wyższych sfer stanowiło pokarmsam w sobie.Sybille namiętnie uwielbiała życie towarzyskie Manhattanu i wszystko co się z nim łączyło, więc zostałaby z Enderbymbodaj tylko z tego powodu.Wciąż nie mogła zaspokoić żądzy kupowania ubrań, a od kiedy nauczyła się nie zwracać uwagi na metki zcenami i dała się poznać w większości sklepów i salonów mody, mogła wybierać spośród tysięcy.Zatrudniła konsultantkę, która jejmówiła, jakie powinna nosić kolory ubrania, makijaż, fryzurę i biżuterię.Wczesnym rankiem chodziła na gimnastykę, zaczęła uprawiaćtenis.Odkryła klub we Flushing, gdzie znowu mogła ćwiczyć strzelanie do rzutków.Uwielbiała trzymać w rękach broń palną, jakby tobyła integralna część jej ciała, nad którym sprawowała taką kontrolę.Zaczęła czuć się wyższa i smuklejsza w nowych ubraniach, po razpierwszy w życiu wychodziła z domu każdego dnia i wieczoru bez dręczącego przekonania, że to co nosi, i co wydaje się dobre wsypialni, prezentuje się okropnie na ulicy.I wiedziała, sądząc po spojrzeniach innych kobiet, że wygląda po prostu świetnie.Każdego wieczora wracali do domu zbyt wcześnie jak dla niej, gdyż Enderby czuł się zmęczony, a chciał odwiedzić jej łóżko przedpójściem dowłasnego pokoju, ale i tak Sybille miała swoje życie towarzyskie.Jadali egzotyczne potrawy, które zamawiała dla rozrywki; obracalisię na pokazach mody i przyjęciach teatralnych wśród mężczyzn i kobiet, do których należała większa część światowych bogactw;tańczyli na balach dobroczynnych z parami, które zbierały setki milionów dolarów na walkę z każdą z modnych danego roku chorób.Enderby tańczył z zapałem, jego prawe ramię pompowało w górę i w dół ramieniem partnerki, którą wyginał pod sobą do tyłu,okręcając dookoła bez ostrzeżenia albo chwytając jej dłonie, tak aby obydwoje obrócili się pod łukiem wyciągniętych rąk.Poruszał siękrokiem posuwistym i ekscentrycznym; często nikt włącznie z nim nie wiedział, dokąd ruszy w następnej chwili.%7łeglował po parkieciez oszałamiającą szybkością, a inni prędko uczyli się schodzić mu z drogi, kiedy zaczynał kołysać się w ich kierunku z przerażonąpartnerką u boku.Sybille nienawidziła jego stylu tańca.Wiedziała, że ludzie zawsze im się przyglądają i czuła się śmieszną wspólniczką błazeństwmęża, ofiarą jego ekshibicjonizmu, więc skwapliwie przyjmowała zaproszenia innych panów, nie bacząc, kim są.Tańczyła zmężczyznami, których nie znosiła, z takimi, którymi pogardzała, i tymi których wydatny brzuch trzymał ich na długość ramienia i którzymogli tylko przesuwać nogi po parkiecie, gadając o interesach.Co jakiś czas trafiał jej się ktoś, kto umiał tańczyć i z nim poruszała sięzręcznie w rytm kroków, wyuczonych przez prywatnego nauczyciela.Wtedy jej nie przeszkadzało, że ludzie patrzą.Z powodu, którego Sybille nie potrafiła zgłębić, Valerie wydawała się cieszyć tańcem z Enderbym.Kilkakrotnie w miesiącu, wszczycie sezonu, ich czwórka spotykała się przy jakiejś okazji, i pomiędzy przystawką i zupą, albo zupą i deserem, Enderby i Valerie szlina parkiet, pozostawiając Sybille i Kenta Shorehama.Sybille to nie przeszkadzało, bo łatwy w obejściu Kent był dobrym tancerzem, alegniewało ją, że Valerie zdawała się lepiej bawić z jej mężem niż kiedykolwiek ona sama.Patrzyła na nich, gdy głowa Valerie odchylałasię do tyłu ze śmiechu, a Enderby szczerzył zęby i wyginał partnerkę jakby uprawiali miłość.Kiedy ją obracał, trzymał jej dłonie wysokow powietrzu, Valerie wirowała jak baletnica, stopami zaledwie dotykając podłogi i jej brązowe włosy fruwały, a kiedy przesuwali sięprzez parkiet, Valerie nigdy nie była zaskoczona: zawsze wydawała się wiedzieć, gdzie zmierzają.Enderby nie wyglądał śmiesznie, gdyjego partnerką była pani Shorehan.- Taniec z nim to wyzwanie - stwierdziła Valerie, śmiejąc się, kiedy powrócili do stołu na skraju parkietu i Sybille zapytała, czydobrze się bawiła.Był czerwiec, jeden z ostatnich balów tego sezonu, i Valerie miała na sobie wąską suknię z białej satyny,podkreślającą jej smukłe kształty, zakończoną poniżej kolan kloszem z czarnej koronki.Na szyi i w uszach nosiła biżuterię z dżetów idiamentów, i o ile Sybille mogła stwierdzić, w ogóle nie miała makijażu.Sybille była w czarnym jedwabiu i wiedziała, żejest równie doskonale ubrana jak przyjaciółka, ale wolałaby mieć na sobie coś białego.Kelnerzy serwowali sorbet z owocówpassiflory w wysokich kryształowych kieliszkach i Valerie wypiła swoje wino, gdy złapała dech po tańcu.- Czuję się wykończona: Jest nieprzewidywalny, i absolutnie jedyny w swoim rodzaju.Widzę, że nie przeszkadza ci to, że cała resztanas chce mieć go dla siebie na parkiecie.- Przeszkadza? Jestem zachwycona - oświadczyła Sybille.- To nie mój styl tańca.- Ani też niczyj inny, dzięki Bogu - śmiała się Valerie.- Ale trudno mu się oprzeć, wiesz, jak małemu chłopczykowi, który sięświetnie bawi i nie boi się tego okazać.- Trudno mu się oprzeć - powtórzyła Sybille, nie wyjaśniając, czy zgadza się z przyjaciółką, czy puszcza słowa mimo uszu.- Przypuszczam, że może się tak zachować, bo nie dba o to, co myśli reszta z nas - zauważyła bystro Valerie - ale, tak czy inaczej,świetnie się z nim tańczy.Miło jest spotkać mężczyznę, który nie wstydzi się postępować czasem jak chłopczyk drzemiący w nim.Większość facetów nie pamięta, jak to jest, albo naprawdę są małymi chłopcami, którzy nigdy nie dorośli.Sybille powiodła wzrokiem za jej spojrzeniem i zobaczyła na środku zatłoczonego parkietu Kenta, całującego rękę smukłej jak topolaczarnowłosej piękności.Valerie odwróciła się nagle
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|