[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Chciałem.– głos był głęboki i w dziwny sposób miły dla ucha, kontrastujący z zeszpeconą twarzą.Przeor nie pozwolił dokończyć.– Nie wiem, kim jesteś, i nie chcę wcale wiedzieć – wyrzucił z siebie gwałtownie.– Jaka otchłań piekielna cię wyrzuciła.Wypełniłem swą powinność.Przeżyłeś.Bóg nie pozwolił ci sczeznąć, choć blisko do tego było, bardzo blisko.Ale to wszystko, co mogłem dla ciebie zrobić.Więcej nie jestem w stanie.I wątpię, czy ktokolwiek jest.Piotr wyrzucał całą gorycz nagromadzoną przez długie dni i noce.Głos łamał się ciężkie słowa padały jak kamienie.Cały lęk wszystkie nocne zmory, wszystkie obawy.Jason słuchał bez słowa, bez zmiany wyrazu oszpeconej twarzy.Gdy Piotr uspokoił się wreszcie nieco i zamilkł, wyczerpany wyrzuconym jednym tchem potokiem słów, powiedział cicho:– Chciałem podziękować.Za wszystko.Przeor milczał.Mełł pod nosem niezrozumiałe słowa, może modlitwy, może klątwy.– Podziękować, powiadasz – wymamrotał po chwili, jakby do siebie.– Podziękować.– A wiesz, co ci odrzeknę? – kontynuował po chwili.– A nie ma za co! Zwykły to, chrześcijański uczynek, rannego w dom przyjąć, zdechnąć nie pozwolić! Nawet jeżeli diabelskim miałby się okazać posłańcem! Bo zło dobrem zwyciężać trza, dopiero gdy za wysoko łeb podniesie, trzeba mu ten łeb odciąć.W imię Boże! Pychę pokora zwalczyć jeno zdoła, a ten, kto się wywyższa, będzie poniżony!Targany emocjami, zaczynał gonić w piętkę, brnąc coraz głębiej w mistycyzm.– Sprowadziłeś niepokój na to miejsce, zatrułeś je jadem, który się w tobie zagnieździł.Przyniosłeś tu strach i zwątpienie, odebrałeś mi to, w co wierzyłem.Jakim bowiem może być świat, który zniesie to, o czym krzyczałeś we śnie? Gdzie jest ten Bóg, który na to pozwala? Odpowiedz, jeśli potrafisz.Może nie potrafisz, może jesteś tylko narzędziem w ręku tego, co realizuje swój przewrotny plan.Nic dodać, nic ująć, pomyślał Jason.Nie przerywał.Nie bardzo wiedział, co i jak mógłby powiedzieć.Przeor uspokoił się trochę.Nie wykrzykiwał już, nie wymachiwał rękoma.Lecz w tym, co mówił, nie było spokoju.– Wiem, Bóg sprowadza czasem takich, jak ty, by doświadczać swe sługi.Życie człowiecze krótkim jest czasem próby, której musimy sprostać, aby godnymi być Jego królestwa.Ty mi nie wyglądasz jednak na Bożego wysłannika.Jeśli zatem nie przysłał cię też szatan, to muszę podejrzewać, że twoje sny mówią prawdę, że ta ziemia znów spłynie krwią i łzami, z czeluści wyjdą niepojęte ludzkim umysłem zjawy i stwory, a zło znów zatriumfuje.Tak, jak już było przed laty.I dobro będzie bezsilne, bo tylko zło może pokonać inne zło.Może ktoś, nie śmiem nawet zgadywać, kto, przeznaczył ci udział w tym wszystkim.– Ja spełniłem już swą rolę w tym niepojętym planie – głos był cichy, zgaszony.– Nie mogę zrobić nic więcej, i nie chcę.Odegrałem swą rolę i zapłaciłem.Wszystkim, co miałem.Kiedy odejdziesz, będę mógł tylko czekać.Modlić się i mieć nadzieję, że to wszystko, o czym się dowiedziałem, nie nadejdzie, że odzyskam swą wiarę w Boski porządek.Przedłużającą się, ciężką, aż namacalną ciszę przerwał Jason.– Wkrótce odejdę – powiedział.Wiele słów cisnęło mu się na usta, ale czuł, że nie byłyby właściwe.Żadne słowa nie będą zadośćuczynieniem.Nie przyniosą pociechy ani otuchy.Pozostało jeszcze jedno, coś, przed czym – po wysłuchaniu Piotra – miał wielkie opory.Ten człowiek, który w uratowaniu mu życia miał wielki udział, zasługiwał, by zaznać wreszcie spokoju.Jason wiedział, jak trudne było dla przeora to, co przeszedł.Nie było jednak innego sposobu.– Wkrótce odejdę – wyrzekł w końcu Jason z niechęcią.– Ale najpierw.Piotr wiedział, co usłyszy.Obawiał się tego od początku.– Chcesz, bym opowiedział ci o twoich snach – słowa z trudem wydobyły się z gardła.Jason poważnie skinął głową.– Chcę zrozumieć.– powiedział cicho.Przeor w duchu przyznał mu rację.Ale nic nie stało się przez to łatwiejsze.VIStało się tak, iż czart, Słowem Świętym smagany niemiłosiernie, ciało nieszczęsne opuścił, a biorąc na siebie ciało z powietrza y Waporów grubych ziemskich, Błogosławionemu w swey postaci obrzydłey a sprośney ukazał się.A że przez wieki na zgubę ludzką na ziemi przebywając experyencyi nabył wielkiey, przeto samego Błogosławionego iął kusić a do złego namawiać, plugawe wizye ukazuiąc.Widząc, iż słabnie dyabelska moc, iż Daemona flagra & tormenta upragniony skutek daią, Bł.Piotr Złemu nie folgował, jeno Słowa Święte wymawiał, Wody Święconej nie żałując, od czego Dyabeł ból wielki y przykrość znosił
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|