[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wielki salon wypełnił się znajomymi twarzami i postaciami, wokół rozbrzmiewały śmiechy i rozmowy.Stojąc nieco na uboczu i sącząc wino, obserwowałam te twarze z nowym zainteresowaniem.Czy mógł się między nimi znajdować nasz nowy - albo stary - nieznany nieprzyjaciel?Podczas sezonu do Luksoru przybywało zwykle sporo osób.Część znałam z widzenia i spostrzegłam, że Emerson rozmawia właśnie z jedną z nich.Był to pewien lord, którego nazwisko wyleciało mi z pamięci, wiedziałam jednak, że przybył niedawno do Egiptu dla podratowania zdrowia i interesuje się wykopaliskami.Był wysokiego wzrostu, a jako że towarzyszyła mu żona, pomyślałam, że z pewnością zauważyłaby zmianę w wyglądzie swojego męża.Chyba że sama.To nonsens, skarciłam siebie w duchu.Sethosa na pewno tu nie ma.Rozpoznałam go w Londynie, więc rozpoznałabym też w Luksorze, w każdym przebraniu.Jeśli jednak chodzi o nieznanych nieprzyjaciół, możliwości były wręcz niewyczerpane.Większość nielegalnych handlarzy starożytnościami pochodziła z Egiptu lub Turcji, ale bolesne doświadczenia nauczyły mnie, że angażują się w ten niecny proceder również Europejczycy, którzy często bywali bardziej bezwzględni od miejscowych.Od czasu wycofania się Sethosa częścią lub całością jego organizacji próbowali zawładnąć różni osobnicy.Dziarski niemiecki baron, elegancki młody Francuz, wodzący tęsknym wzrokiem za Nefret, angielski właściciel ziemski o czerwonej twarzy - przestępcą mógł być każdy na tej sali.Z zamyślenia wyrwało mnie czyjeś dotknięcie i zobaczyłam Katherine.Miała na sobie suknię obstalowaną w Londynie, z wstawkami z tureckiego haftu i zielonego jedwabiu oraz biżuterię ze szmaragdami, ślubny prezent od Cyrusa.- Bez gorsetu - szepnęła z konspiracyjnym uśmiechem.- Usiądźmy gdzieś na chwilę, jestem na nogach od kilku godzin bez przerwy.Zaszyłyśmy się w spokojnym kącie i Katherine podjęła:- Chciałabym z tobą porozmawiać o moim nowym projekcie, Amelio.Przed kilkoma dniami rozmawiałam z panią Huchanan z Amerykańskiej Szkoły dla Dziewcząt i było mi naprawdę wstyd, że jestem Angielką.Amerykanie zrobili o wiele więcej od nas dla polepszenia losu egipskich kobiet.ich szkoły i szpitale są w całym kraju.- Kościoły także - wtrąciłam.- Daleka jestem od niedoceniania dobra, jakie przynosi działalność tych pełnych poświęcenia ludzi, ale to jednak misjonarze, których głównym celem jest nawracanie pogan.- Czy to nie Henryk Czwarty powiedział, że „Paryż wart jest mszy”, kiedy oddanie mu tronu francuskiego uzależniono od przejścia na katolicyzm? Być może edukacja warta jest modlitwy.- Byłam zmuszona przyznać jej rację.Katherine uśmiechnęła się do mnie i mówiła dalej: - Z pewnością jednak jest tutaj miejsce dla szkoły, która nie stawiałaby takich wymagań i przyjmowała nawet tych, których nie stać na czesne w Szkole Misyjnej.Pani Buchanan zgodziła się ze mną i była nawet uprzejma zaofiarować mi swoją pomoc.- To wspaniale - ucieszyłam się szczerze.- Widzę, że twój projekt nabiera kształtów, Katherine, i obiecuję też wnieść wkład.Nosiłam się z zamiarem poznania nauczycielki Fatimy, ale nie znalazłam jeszcze na to czasu.- Ja znalazłam.Fatima podała mi jej nazwisko i wczoraj ją odwiedziłam.To interesująca osoba, Amelio: atrakcyjna, wykształcona i bez wątpienia z wyższych sfer.Chociaż metody Amerykanów są godne podziwu, możemy się także sporo nauczyć od takich kobiet jak Sayyida Amin.- Więc woli tytuł sayyidy od madame? To by sugerowało, że nie sympatyzuje z zachodnią ideą emancypacji.- Wielu wykształconych Egipcjan, tak mężczyzn jak i kobiet, źle znosi naszą obecność tutaj i nasze poglądy - odparła Katherine.- Nic w tym zresztą dziwnego.- To prawda.Uprzejma protekcjonalność może być równie irytująca, jak otwarta obraza.Oczywiście żadna z nas nie popełniłaby takich błędów.Żałuję, że nie mogłam pójść z tobą, Katherine, ale ostatnio naprawdę byłam dość zajęta.- Z pewnością, moja droga.Zrelacjonowałam jej postępy naszego dochodzenia, czy też - dokładniej rzecz ujmując - brak postępów.Nie poważyłabym się na ujawnienie żadnej innej z moich znajomych, że Nefret odwiedziła dom rozpusty, znając jednak nieortodoksyjne podejście Katherine, wiedziałam, że wykaże więcej tolerancji dla tych nieszczęsnych kobiet, które często nie z własnej winy wybierały taką drogę.Jak zwykle, nie myliłam się.- Nefret to niezwykła osoba, Amelio - stwierdziła Katherine.- Można tylko podziwiać jej odwagę i współczucie.no i obawiać się o nią.Będziesz miała pełne ręce roboty.- Już mam.Ramzes potrafiłby każdego rodzica doprowadzić do granicy obłędu, a przypuszczam, że i David będzie sprawiał pewne problemy.Spostrzegłam, że przyjaciel mojego syna rozmawia z jakąś nieznaną mi dziewczyną - prawdopodobnie z ostatniego wysypu turystów.Miała jasne włosy i była ubrana w wyszukaną lazurową suknię, ozdobioną różyczkami i odsłaniającą pełne białe ramiona.Rzadko widywało się Davida bez towarzystwa Ramzesa, Nefret albo obojga.Był dość nieśmiały wobec obcych, lecz najwyraźniej nie wobec tej młodej kobiety, flirtującej z nim sponad wachlarza.Nagle zjawiła się przed nimi krępa starsza dama, zapewne mamusia dziewczyny, i bezceremonialnie odciągnęła młodą kobietę od Davida, nawet nie skinąwszy mu głową.- Na razie sam je ma - zauważyła Katherine.- To bardzo przystojny młodzieniec, a jego egzotyczny wygląd z pewnością dodatkowo przyciąga dziewczęta.Jednak żadna odpowiedzialna mama nie pozwoli swej córce na poważniejszy związek z tym chłopcem.- Nie musiała być taka obcesowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|