Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te nieomal obsceniczne rzeczy, jakie z nią robił w pokoju zawieszonym koronkami, kilka tygodni temu.Położyła się na dywanie i przytuliła do niego.- Ziniquelu.- Mmmm? - Pogłaskał ją po ramieniu i uśmiechnął się.- Czy.czy imrchim kochają się ze sobą?- Owszem.- W kominku trzasnęła belka.Jego dłoń bawiła się jej mankietem.- Ale nie my.Niewymownie zażenowana ukryła twarz w jego ramieniu.Jego kości odznaczały się pod lnianą luniką, a ciało było gorące od ognia.- Czekaj - zaśmiał się.- Pozwól, że ci wytłumaczę.Jesteś dziewicą, tak?Przytaknęła.- I masz tylko szesnaście lat! Nie jesteś na to gotowa.- Goda mówiła, żebym tego nie robiła - wyszeptała w jego koszulę.- Ale pamiętam, jak mówiłeś, że mnie kochasz.- Kocham.Jednak uprawianie miłości to zupełnie inna spra­wa.Myślę, że tym razem Goda miała rację, choć ledwo mi to przechodzi przez gardło.Dla ciebie jest jeszcze za wcześnie.Musisz odnaleźć się między nami wszystkimi, a nie beznadziejnie przywiązywać do jednej osoby.Na pewno nie do mnie.Objął ją.Korę ogarnęło rozczarowanie.Miała wrażenie, że zrobiła wielki, nieodwracalny krok, zostawiła coś za sobą.Mu­siało to mieć coś wspólnego nie tylko z Ziniquelem, ale też z Godą, posłuszeństwem wobec niej, miłością do niej.Sprawami, przy których Kora obiecała pomóc.Rzeczami, które powiedział jej Dywinarcha, tylko jej.Nie chciała władzy ani uznania.Chciała kogoś, kto ją obejmie i czule pocałuje.Pragnęła tego mężczyzny.- Z kim się kochałeś? - zapytała.- Z Goda, Pami, Szczęsnym, Owenem.Teraz nie mam nikogo, ale chyba widać, że podoba mi się Uro.Gdyby nie jej przywiązanie do Sto, zostalibyśmy kochankami.Jestem tego pewien.- Byłeś kochankiem Owena?- Tak, czasami sypiam z mężczyznami.- Spojrzał na nią.- Czy to zabronione na Domesdysie?- Co? Och, nie, nie o to chodzi! Och, Zin.- Przycisnęła się do niego.- Chcę od ciebie tylko miłości, niczego więcej.- Masz ją - w jego głosie zabrzmiało zakłopotanie.Nagle przypomniała sobie z niezwykłą wyrozumiałością, że miał tylko dziewiętnaście lal i nigdy nie zaznał innego życia.- I miłość wszystkich innych.Nigdy w nią nie wątp.Jesteś naszą imrchu.Zasnęła z głową na jego ramieniu.***Śniła o Beau, eflach pływających w krwawej wodzie, Kon­stancji Scaridge.martwej, leżącej z głową na kolanach Ziniquela.Ziniquel zawodził z żalu.Zęby Dywinarchy lśniły w jego dzie­cinnej, różowej twarzyczce.„Naszą najgorszą wadą jest cieka­wość”, powiedział do Kory.„Jako rasa my, bogowie, zawsze byliśmy jej ofiarami.Teraz nasz upadek postępuje cicho jak padający śnieg, gdyż posunęliśmy się za daleko i odkryliśmy Wielką Ironię, której nie powinniśmy poznać.Oszołomieni nią daliśmy się ponieść.A prąd czasu poniósł nas w dół.Leć z ptakami, Pokoro”.Złoto wlewało się przez okna.Na zewnątrz kołowały jaskółki i wróble, kreśląc spirale na lazurowym niebie.Przez chwilę ich szczebiot rozdzierał jej serce.Ale z przebudzeniem wszystko znikneło.Pod policzkiem miała poduszkę, okrywał ją kolorowy koc.Ogień trzaskał wesoło.- Dzień dobry! - zawołał Ziniquel, otwierajcie drzwi miesz­kania.- Przyniosłem śniadanie!Poczuła placuszki jabłkowe i gorącą cykorię.- Prosto z piekarni Frivalley, świeżutkie! Jak ci się spało?ROZDZIAŁ DWUNASTYTego dnia, przy lunchu, Kora rozmawiała z Owenem, a po południu długo i szczerze gawędziła z Uro.Powoli zaczynała pojmować skomplikowaną mieszankę uczuć i wszechobecnej śmierci, będącą udziałem twórców.Emocje, jakie wzmagało ciągłe niebezpieczeństwo, wynosiły ich związki ponad przeciętność.Ci mężczyźni i kobiety, tak blisko związani ze śmiercią, nie znajdowali przyjemności w ni­czym innym, tak jak uzależnieni od cukru uważali niesłodkie potrawy za mdłe.Każdy uścisk niósł ze sobą niebezpieczeństwo ukrytego ostrza.To, co uważano za zdradę, było tak naprawdę zwycięstwem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript