[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Dlaczego zawsze wszystko mylisz, przekręcasz, by wykorzystać przeciwkomnie? W coś, co zrobiłam zle, w coś, co powinnam zrobić inaczej& W ogóle o ciebie nie dbam! wrzasnęła Alythia. Wynoś się z tego pokoju!NATYCHMIAST!Tashyna szarpnęła się gwałtownie, kładąc po sobie uszy i szczerząc w kierunku Sashykły.Sasha siedziała nieruchomo.Alythia przysiadła na krawędzi łóżka, gwałtownie nabierająctchu, z rozszerzonymi oczami i wykrzywioną cierpieniem twarzą.Ból zdawał się ściskać jejgardło, uwidaczniając ścięgna na szyi i pozbawiając słów.Sasha nigdy nie widziała siostryw podobnym stanie.Humory i dąsy Alythii były niemal równie powszechnie znane, jaktemperament Sashy, jednakże jak dotąd u ich podstawy leżały mało ważne przyczyny coś, coktoś jej powiedział, coś, co ktoś uczynił lub nie, rozlany kubek wina, wystrzępiona nitkasukienki, nieuprzątnięty bałagan.Teraz Alythia poznała smak przerażenia i wyglądało na to, żenie stać jej nawet na płacz.Sashy po raz pierwszy zaświtało, czym musiała być miniona noc dla Alythii.Zamkniętejw tym pokoju, niezdolnej usnąć, mającej do towarzystwa jedynie wilczycę.Raz za razemwspominającej straszliwe sceny, które rozegrały się w mroku nocy.Jej wygląd świadczył o brakusnu; kręgi pod oczami, zmierzwione włosy i napięte nerwy.Jedna uwaga mogła wyzwolićwybuch.To samo dotyczyło przestraszonego zwierzaka, szczerzącego na wszystko kły,niezdolnego rozróżnić wroga od przyjaciela. Alythio powiedziała Sasha Straszysz wilka.Przestań, proszę.Nie chcę zostaćpożarta.Alythia spojrzała na wilczycę.Tashyna natychmiast przestała warczeć i zaskomliła.Położyła się na posłaniu i zamruczała.Sasha zamrugała oszołomiona.Alythia uspokajała siępomału.Dłonie o sztywnych niczym szpony palcach zaczęły drżeć, złożone na kolanach. Sądzi, że jesteś na nią zła zauważyła Sasha. Zwierzęta wyczuwają ludzkie emocje.Nie okazuj uczuć, których nie chcesz, by doświadczały. Wiem o tym wymruczała Alythia.Wyciągnęła dłoń.Tashyna polizała jej palce, potemwczołgała się na kolana Alythii i zaczęła lizać ją po podbródku.Alythia objęła ją mocnymuściskiem i Tashyna znowu zaskomliła.Alythia miała w oczach łzy.Zupełnie nieoczekiwanieSasha zorientowała się, że jej oczy również są wilgotne.Dwie zagubione, wystraszone dusze.W dziwny sposób doskonale do siebie pasowały.Sasha nabrała głęboko tchu i spróbowała ponownie: Wiesz, że ta mała dziewczynkaHalmadych żyje?Alythia pokiwała głową z twarzą na wpół wtuloną w futro Tashyny. Elra.Jak sięmiewa? Cóż.Errollyn się nią zaopiekował.W tym domu nie było już wolnych pokoi, przebywawięc kilka budynków dalej, u rodziny Giana.To dobrzy ludzie. Słyszałam, że została poparzona powiedziała Alythia schrypniętym głosem. Tylko nieznacznie.Errollyn uważa, że nic jej nie będzie. Widziałam pokojówkę spaloną żywcem podczas ataku twojego Nasi-Kethu.Rzucaliczymś, co płonęło.Krzyczała bardzo długo.Zaczęłam biec, jedynie po to, by uciec przed tymkrzykiem. Przykro mi powiedziała Sasha. Kessligh powiedział mi, co zrobił.Brakuje mu ludzi,Lyth.Został zmuszony użyć naczyń z zapalającą substancją, inaczej byłabyś więzniem patachiSteinera. Nie było cię tam.Nie, niemal odpowiedziała Sasha, prawie utonęłam w tym czasie na przystani za CyplemBesendiskim, z najświętszym verentyjskim artefaktem uwiązanym do szyi.Ale nie, nie było mnietam. Lyth& posłuchaj zaczęła zamiast tego tak naprawdę nie rozmawiamy ze sobą, czyżnie? Powiedziała to jako stwierdzenie, a nie pytanie.Alythia wpatrywała się obojętnie w ścianęgdzieś nad podłogą, po boku Sashy.Tashyna umościła się na jej kolanach, opierając na nich pierśi składając łeb, nie spuszczając z Sashy czujnego spojrzenia. Wrzeszczymy na siebie, zamiastdo siebie mówić.Dzieli nas wiele.Ale wszystkie te dawne wydarzenia należą do innego miejsca,innego czasu.Wywlekanie ich teraz nie wyjdzie na dobre nam, Tashynie, a już na pewno niemieszkającym tu biedakom, zmuszonym znosić nasze sprzeczki.Obie jesteśmy uparte i obiepotrafimy być trudne.Wydaje mi się, że nieco dorosłam.Jestem gotowa przyznać, że potrafiędokuczyć czasami niczym czyrak.Ale& nie wiem, czy nie możemy oddzielić naszej przeszłościgrubą kreską i zacząć dziś od nowa? Dawne dzieje są obecnie nieco zwietrzałe. Próbowałam pomóc Greganowi powiedziała cicho Alythia.Wzrok nadal wbijaław ścianę, przed oczami widząc jedynie wspomnienia. Miałam miecz, nie miałam jednakbladego pojęcia, jak go użyć.Wokół posiadłości kłębili się żołnierze.Mieli& coś na kształtwielkiego tarana.Rozwalili nim główną bramę.Były ich całe setki.Gregan zorganizował obronęna parterze, potem na kolejnych piętrach, w miarę jak barykady padały, ale& wdarli się oknamiw miejscu, gdzie schody były zablokowane.Wydaje mi się, że byli przygotowani.Niektórzymieli liny.Wielu ludzi Halmadych poniosło śmierć.Widziałam, jak ginęli.%7łołnierze Steineraprowadzący natarcie korzystali z tarcz.Zaatakowali zbrojnych Halmadych i napierali mocno.Niesądzę, aby zdołali oprzeć się tym tarczownikom.Na końcu Gre-gan złapał mnie za ramię,usiłując chronić i przedrzeć się głównymi schodami z garstką zbrojnych.Dzgnęli go osiem czydziewięć razy, zanim skonał.Był dzielny.Krzyczał, nie przestawał jednakże walczyć.Powaliłdwóch zbrojnych Steinerów.Wrzeszczałam, by okazali mu litość, że jest cenny i że mogą liczyćna okup.Nie słuchali mnie.Po prostu& go zadzgali.Krwawił tak obficie.Sashę mimo wpadających oknem ciepłych promieni słońca przebiegł zimny dreszcz.Oczy Alythii były nieobecne, głos cichy i drżący.Zapamiętała wszystko.Sasha widziałastraszliwe sceny, śmierć i krwawą jatkę& na jej oczach nie zaszlachtowano jednak nikogo, kogoby kochała.Pełna młodzieńczej ignorancji, zawsze uważała się za znającą świat lepiej od siostry.Teraz po raz pierwszy nie była już tego tak pewna. Wszyscy strażnicy zginęli kontynuowała cicho Alythia. Po prostu& ichzamordowano, nawet tych, którzy złożyli broń.Próbowałam stawiać opór, lecz jedenz napastników łatwo wytrącił mi miecz z dłoni.Zawlekli mnie na dół.Widziałam gwałconepokojówki.Sądziłam, że mnie także zgwałcą, ale dowódca zażądał mnie dla siebie.Na patioujrzałam małego Tristiego.Zabili go
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|