[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Ooooo!- Kochaniutkie!- Przy następnej okazji wetknie w nią tę swoją rzecz.Będzie jeszcze cudowniej!Jenna znosiła te żarty bez cienia złości.- Odchodzę z nim - oznajmiła, gdy skończyły.- Odsuńcie się.Spojrzały na nią z rozdziawionymi gębami, nawet o śmiechu zapomniały ze zdumienia.- Nie! - wyszeptała Louise.- Oszalałaś? Wiesz, co się stanie!- Nie, i ty też tego nie wiesz - odparła Jenna.- Poza tym, mało mnie to obchodzi.- Zrobiła pół obrotu i wskazała wejście do namiotu.W blasku księżyca było oliwkowozielone, na dachu widniał typowy znak czerwonego krzyża.Roland zastanawiał się, ile już miast odwiedziły siostry z tym namiotem, który z zewnątrz wyglądał na mały i skromny, w środku zaś okazywał się nader mroczny i przestronny.Ile miast i ile lat to już trwa.Z wnętrza wylewały się lśniącym jęzorem zastępy żuczków.Nie śpiewały już, a ich milczenie miało w sobie coś przerażającego.- Odsuńcie się albo poszczuję je na was! - powiedziała Jenna.- Nigdy się nie odważysz! - krzyknęła Michela głosem wyraźnie pełnym lęku.- Owszem.Zajęły się już siostrą Coquiną.Przyswoiły ją sobie całkowicie.Medycznie, ma się rozumieć.Ich westchnienie było niczym lodowaty wiatr owiewający martwe drzewa.Wyrwało się im nie tyle ze strachu o własną skórę, ile z oburzenia.Widać Jenna dopuściła się czegoś, co przekraczało ich pojęcie.- Zostaniesz potępiona! - powiedziała siostra Tamra.- I kto tu mówi o potępieniu! Odsuńcie się.Posłuchały.Gdy Roland je mijał, cofnęły się odruchowo.Jeszcze dalej cofnęły się przez Jenna.- Potępiona? - spytał Roland, kiedy obeszli hacjendę i trafili na ścieżkę za zabudowaniami.Księżyc oświetlał skalistą okolicę, w tym i ciemny otwór na zboczu wzgórka.Najpewniej to właśnie była wspominana przez siostry Świątynia Dumania.- Co to znaczy, że zostaniesz potępiona?- Nieważne.Teraz bardziej martwię się siostrą Mary.Nie podoba mi się, że dotąd jej nie widzieliśmy.Próbowała przyspieszyć kroku, ale złapał ją za ramię i obrócił ku sobie.Wciąż słyszał śpiew żuczków, chociaż teraz dość słabo; opuszczali już teren sióstr, podobnie jak Elurię.To przynajmniej podpowiadał Rolandowi kompas w jego głowie.Jeśli wciąż dobrze działał, miasto było chyba w przeciwnym kierunku.A raczej widmo miasta.- Powiedz mi, co to znaczy.- Zapewne nic.Nie pytaj mnie, Rolandzie, bo i po co tego dociekać? Stało się, mosty zostały spalone.Nie mogę wrócić.Zresztą, nawet gdybym mogła, wcale bym nie chciała.- Opuściła oczy i przy-gryzła wargę, a gdy spojrzała na Rolanda, ten dostrzegł na jej twarzy świeże łzy.- Jadałam z nimi.Czasem nie dało się inaczej.Podobnie jak ty jadałeś tę ich zupę, chociaż dobrze wiedziałeś, co w niej jest.Roland przypomniał sobie, jak John Norman stwierdził, że kobieta też musi jeść.Przytaknął.- Ale dość tego.Jeśli ma to oznaczać potępienie, niech to będzie mój wybór, a nie ich.Matka chciała dla mnie dobrze, gdy mnie tu oddawała, ale myliła się.- Jenna zerknęła na Rolanda nieśmiało i lękliwie.lecz napotkała jego spojrzenie.- Pójdę z tobą, Rolandzie z Gilead.Jak długo będę mogła albo jak długo ty mnie ścierpisz.- Chętnie będę dzielił z tobą drogę - powiedział.- Twoje towarzystwo jest dla mnie.“Błogosławieństwem", chciał powiedzieć, nim jednak udało mu się dokończyć zdanie, z zatoki księżycowego cienia otaczającego pustą dolinkę wybraną przez siostry na praktykowanie szpitalnictwa dobiegł ich jakiś głos.- Przykro niweczyć tak miło zaczęty romans, ale muszę spełnić ten smutny obowiązek.Z cienia przed nimi wynurzyła się siostra Mary.Jej wspaniały habit z wyszytą różą powrócił do prawdziwej postaci całunu.Spod fałdów kaptura wyglądało pomarszczone i obwisłe oblicze z parą intensywnie patrzących czarnych oczu, które przypominały zgniłe daktyle.Poniżej lśniły cztery wielkie kły.Na zmumifikowanym czole siostry błyszczały dzwonki.ale nie Ciemne Dzwonki, pomyślał Roland.Właśnie.- Odsuń się - powiedziała Jenna.- Albo sprowadzę na ciebie can tam.- Nie- odparła siostra Mary, podchodząc bliżej.- Nie sprowadzisz.Nie oddalą się tak bardzo od gromady.Możesz sobie dzwonić do upadłego, a i tak nie przyjdą
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|