[ Pobierz całość w formacie PDF ] .A że siedział naprzeciw zakonnika, nie zdołałpowstrzymać zdrożnej myśli, że musiało to śmiesznie wyglądać,jak lustrzane odbicie.Udało mu się jednak zachować powagę.Po chwili milczenia zakonnik westchnął ciężko i powiedział:– Bez planu to chyba ja jeden mogę wejść do tych lochów.Dobrze je poznałem, bom rzeczywiście pracował przy ichremoncie.Robiliśmy to po cichu, żadnym władzom niezgłaszaliśmy.Zaczęliśmy jeszcze za poprzedniego gwardiana,z którym doszliśmy do wniosku, że im mniej osób wie o tychpracach i samym lochu, tym lepiej, dlatego sam też machałemłopatą i kielnią.Ale proszę nikomu nie mówić o podziemiach,bo się nie opędzimy od domorosłych poszukiwaczy przygód.Będą nam się wszystkie kaliskie wyrostki przez muryprzekradać, a może i włamywać.Jezierski skinął głową na znak zgody i wstał.– Teraz już naprawdę muszę się zbierać.Czeka na mniejeszcze doktor Zaif z odciskami palców.– Doktor Zaif? Ach, to z nim byliście tu poprzednio?– Tak.– Ludzie was ostatnio często razem widują.Podobno to Żydi pracuje dla pana?…Idący już w stronę drzwi agent aż się zatrzymał i żachnął na tędwuznaczną uwagę, choć ojciec Andrzej wygłosił ją spokojnym,neutralnym tonem.Jezierski zmrużył oczy, a na jego twarzypróżno by teraz szukać sympatii, jaką jeszcze niedawnookazywał zakonnikowi.– Nie lubi ojciec Żydów? – zapytał, jakby od niechcenia, alejego oczy zaświeciły złowrogo.– A gdzież miłość bliźniego?– Źle mnie ekscelencja zrozumiał, moja wina – jął wycofywaćsię zakonnik.– Nie jestem specjalnie uczony, więc nie zawszeudaje mi się jasno ubrać w słowa to, co chcę wyrazić.– Mogę ojcu powiedzieć, że Kalisz powinien być dumnyz takiego lekarza jak doktor Zaif, bo ja takiego jeszcze niespotkałem, nawet na carskim dworze – stwierdził sucho agent.– Doktor po prostu współpracuje z policją w zastępstwiegubernialnego inspektora lekarskiego, Szelistowa, któryprzeszedł na emeryturę, i patologa, pana Prusinowskiego, którywyjechał.Nie przyjął nawet wynagrodzenia, chociaż wykonujepracę dwóch ludzi.Nie chciałbym, żeby ktoś pomyślał, że jestjakimś konfidentem, i czynił mu wstręty.To bardzo mądryi utalentowany młody człowiek, który pomaga policji ująćgroźnego mordercę, a nie policyjny szpicel!– Nie chciałem obrazić ekscelencji ani doktora Zaifa –powiedział łagodnie zakonnik.– Byłem zwyczajnie ciekaw…W Kaliszu rzadko kiedy ktoś tak młody jak doktor Zaifdochodzi do takich zaszczytów…– Nie dość, że Żyd, to jeszcze doszedł do zaszczytów! –powiedział sarkastycznie Jezierski.– Ale co to za zaszczyty,skoro nawet pieniędzy nie dostaje, hę?– Że nie bierze pieniędzy, to mu się chwali, lecz ich wszak niepotrzebuje.Niech dostanie je inny, bardziej potrzebujący.Ależe sławę zyskał, znajomości wielkie, temu ekscelencja niezaprzeczy.Ludzie tu niewiele mają rozrywek, to tym chętniejprzyglądają się bliźnim, a znajomość z gubernatorem i…ekscelencją jest wielce pożądana.Wielu starszych, którzy myśląo sobie, że są bardziej zasłużeni, nie może się poszczycić takimiznajomościami.A przecież takie znajomości to wpływy, wpływyzaś to pieniądze… Sam pan rozumie.Agent pokiwał głową, bo faktycznie rozumiał.Mechanizmwładzy wszędzie był taki sam, na całym świecie, różnił się tylkoskalą.Ludzie zawsze pożądali władzy, choć często wypaczałaich, a nierzadko niszczyła.Mało kto miał w sobie wystarczającąsiłę bądź umiłowanie innych wartości, by nie pozwolić się jejzdominować.Pomyślał, że do takich ludzi należy właśnieMichał Daragan i chyba także Zaif.Dla nich inne rzeczy miałyznaczenie.A on sam? Jezierski nie sądził, by był całkowicieodporny na pokusy władzy, ale też nie można było powiedzieć,że łatwo im ulegał.Zakonnik miał rację jeszcze w innej sprawie.Pieniądze, któreposzłyby na opłacenie dwóch etatów, za darmo terazwykonywanych przez Zaifa, faktycznie dostały się bardziejpotrzebującym: Jaśkowi Porajowi i Stachowi Małyszce
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|