[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Obywatelu Wiśniewski zawołał Gugenmus i tobie przychodzę hołd oddać.Ty byłeśnajwaleczniejszym z walecznych, ty twoją krwią ludową przypieczętowałeś nową epokę.Warszawa, twe miasto rodzinne, dumna jest z tego, że takiego syna wydała.Mam zamiarwnieść na posiedzeniu gminy, ażeby w sali radnej umieszczono tablicę marmurową, na której,na wieczną rzeczy pamiątkę, wyryte będą dla potomności złotymi literami wasze nazwiska,obywatele!To rzekłszy skłonił się pięknie, dobył złocistej tabakierki z kieszeni od kamizelki i po koleipoczęstował tabaką trzech chłopaków, przy czym sam zażył dozę potężną.Zaraz też wszyscypoczęli kichać i to tak głośno, że aż siostra Anastazja uchyliła drzwi i spytała: Co to? co się tu stało?Uspokojona jednak widokiem generalnego kichania przymknęła drzwi, a Gugenmus mó-wił: Obywatele! przychodzę do was z delikatną misją. No, o co idzie? spytał Wiertelewicz ale niech też pana! Masz taką mocną tabakę, żeaż wierci w nosie, tak jak mi wczoraj wierciło w brzuchu, kiedy mię ten łotr Prusak palnął.Ahu! a hu! kichał, wrzeszcząc przy tym swym cienkim głosikiem jak opętany.40 Obywatele! mówił Gugenmus mianowani zostaliście przez najdostojniejszego Na-czelnika gwardzistami gwardii municypalnej.Zaszczyt to nie lada i wielu wam go zazdrości.Ale może nie wiecie, obywatele, że być gwardzistą municypalnym to. A hu! a hu! kichał Wiertelewicz, a za nim Tomek i Franek. Bodajże cię, obywatelu, z taką tabaką.Cięmięrzycy czy kiego licha nam dałeś mówiłWiertelewicz a hu! a hu! Otóż obywatele prawił dalej Gugenmus, pomijając milczeniem tak niegodny zarzut codo ciemięrzycy być gwardzistą municypalnym jest rzeczą piękną, ale i kosztowną bardzo.Mundur trzeba sobie sprawić. Jak to! mundur? taki sam jak pan Rafałowicz, pan Blum i inni noszą? zapytał Tomek. Mój Tomku, przepraszam: obywatelu Tomaszu ozwie się na to z wyrazną niechęciąGugenmus nauczże się raz mówić jak należy.Nie ma żadnego pana Bluma, ani pana Rafa-łowicza, tylko są obywatele.Rozumiesz? o.by.wa.te.le! Rozumiem, rozumiem, ale ten mundur. Co się tyczy nowego munduru, to tak: musicie go sobie sprawić.Kurtka z cienkiego suk-na granatowego, obszlegi amarantowe ze srebrnymi szlifami i takimże feldcechem; do tegopas biały i patrontasz srebrny.Kapelusz stosowany z piórem białym i karmazy nowym. O mój Boże, mój Boże! począł Tomek klaskać w dłonie i skakać po sali taki pięknymundur! Dopiero się to babka ucieszy, jak mię w nim zobaczy.I to prawda, panie Gugenmus,że ja taki mundur będę mógł nosić? A jakże inaczej? wtrącił Wiertelewicz. Przecie co ksiądz powiedział wczoraj, że Na-czelnik zrobił nas gwardzistami.To ci dopiero cebula z tego Tomka! Wobec tego więc, obywatele ciągnął dalej Gugenmus że mundur gwardiacki jest takkosztowny, ja ośmieliłem się zebrać składkę u kilku patriotów i oto przynoszę wam sześć-dziesiąt obrączkowych dukatów, po dwadzieścia dla każdego z was, waleczni obywatele.Wszak przyjmiecie, wszak nie pogardzicie tą ofiarą płynącą z głębi serc naszych?Tu Gugenmus przyłożył rękę do lewego boku, na oznakę, że tam jego serce bije, nachyliłsię i z najwyższym niepokojem na swej ruchliwej i poczciwej twarzy oczekiwał na odpowiedztrzech oniemiałych ze zdziwienia chłopców.Pierwszy Wiertelewicz opamiętał się i rzekł z powagą, ukrywając radość, jaka go ogarnęła: Obywatelu Gugenmusie, ten dar patriotów przyjmujemy i dziękujemy!Rozjaśniło się oblicze poczciwego Niemca, roztworzył szeroko ramiona i opuszczając ta-bakierkę, po kolei począł ściskać trzech chłopców tak gorąco, że aż Tomek syknął, bo go wtwarz zranioną uraził.Ukończywszy ściskanie, Gugenmus żwawo sięgnął do kieszeni pluder-ków, wyciągnął z nich jedwabną zieloną sakiewkę i po kolei każdemu wyliczył na dłoni podwadzieścia okrąglutkich dukatów. Spełniłem swoją misję rzekł na koniec, podnosząc tabakierkę i zbierając do niej staran-nie rozsypaną tabakę i bardzo z niej dumny jestem.A teraz, obywatele, pozwólcie mi usiąść,bo ze wzruszenia nogi mi osłabły
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|