Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze przed chwi-lą nie wiedziałem o tym, że w ogóle istnieję, a tu nagle otrzymuję cały świat, z jego przepychem rozbuchanych dźwiękówi kolorów.To była myśl, która napawała mnie niezwykłąwdzięcznością dla stwórcy i radością istnienia.Zresztą radość, a dokładniej głupkowata wesołkowatość, to było zwykle uczucie, które towarzyszyło mi wtedy jeszcze na kacu.Mój młodyorganizm reagował tak wtedy na posttoksyczne procesy utle-niania alkoholu.A do tego dzień zapowiadał się naprawdę~ 117 ~wspaniale.Usiadłem na wyrku i rozejrzałem się po sali.W jej przeciw-ległym końcu jedna z ofiar nałogu zrobiła to samo.Przyjrza-łem się z zaciekawieniem klientowi i nagle rozpoznałem go.– Romeo! – krzyknąłem na cały głos.Odwrócił się w moją stronę i powiedział:– Cześć, Mirek.Po czym skinął do mnie ręką w geście zaproszenia.Pod-szedłem do niego na bosaka, a on poczęstował mnie Popular-nym z paczki wyciągniętej spod poduszki.Podpalił nam pa-pierosy.– Zaraz nas będą wypuszczać – stwierdził, gdy na koryta-rzu dało się słyszeć kroki sanitariusza.W drzwiach zachrobo-tał klucz i rozwarły się one na rozcież.– No wychodzić, kto tam chce – zawołał gromkim głosem.Wstaliśmy z łóżka i udaliśmy się wraz z dwoma innymi pa-cjentami do wyjścia.Reszta przewracała się na drugi boki chrapała sobie dalej w najlepsze.– Niezły hotel – mruknąłem pod nosem.– Ale trochę drogi.Zaraz się przekonasz – odrzekł chmur-nie Romeo.Pielęgniarz zaprowadził nas do depozytu, gdzie wydanonam ubrania i dokumenty.– Zaraz, zaraz – powiedziałem, gdy kazano nam podpisaćodbiór depozytów.– A gdzie są moje pieniądze?– Jakie pieniądze? – zapytał mnie drugi pielęgniarz.– No jak to, jakie? Moje pięć stów – warknąłem, nieco jużwkurwiony sytuacją.– Nie ma żadnych pieniędzy – odpowiedział, patrząc ła-31 „Halucynacje muszą być” – to tytuł jednego utworu z pierwszej płyty„Republiki”, z roku 1983.~ 118 ~godnie głębią swych ócz chabrowych, prosto w moje oblicze.–Musi, co przepiłeś.– Jak to przepiłem? Przecież Romeo stawiał – zdziwiłemsię retorycznie.– Nie ma żadnych pieniędzy – odparł z łagodną stanow-czością pracownik izby.– Jak się będziesz awanturował, tokażę ci dmuchnąć w alkomat i posiedzisz sobie jeszcze do wie-czora.Więc jak, podpiszesz depozyt, czy mam poprosić o al-komat?– Podpisz.Z nimi nie wygrasz, to normalka, że cię tu skro-ili – poradził mi Romeo.– Widać, że jesteś pierwszy raz naizbie.Popatrz ile mi zostawili, pięć dych, a miałem, co naj-mniej pięć kafli.Takie tu są zasady i tego nie przewalczysz.Dobrze, że ci oddali śpiwór, bo przecież mogli ci nic nie od-dawać.– Jasne, rozumiem, to taki podatek od głupoty, jak totolo-tek.Jeżeli pijesz pod gołym niebem to nie dziw się, że cięokradziono.Jak nie jacyś normalni złodzieje, to złodziejew majestacie prawa.Podpiszę więc – uległem perswazjomRomea i innych stojących w kolejce do depozytu ofiar alkoho-lu.– A to wezwanie do zapłaty – podstawił mi przed oczyjeszcze jeden papierek urzędnik.– No to już są szczyty – zirytowałem się ponownie.– Mampłacić jeszcze 150 złotych za pobyt, kiedy wszystkie pieniądze zostały mi skradzione.– Takie są przepisy – uśmiechnął się mi prosto w nos.– Coś jeszcze? – zapytałem zupełnie zrezygnowany.– To wszystko – odparł, tonem słodkiej uprzejmości, gośćza ladą.– Wezwanie przyjdzie pocztą na pański adres – dodałz jadowitą satysfakcją.– Dziękuję – mruknąłem głucho i ustąpiłem miejsca Ro-~ 119 ~meo.Gdy w końcu drzwi od czyśćca, w którym wyczyszczono nasdo goła, zamknęły się za nami na głucho, Romeo uśmiechnąłsię do mnie i stwierdził z nutą sarkazmu w głosie:– No i co, nadal utrzymujesz, że to tani i miły hotelik?– A niech szlag go trafi i jasna, nagła cholera! – wyraziłemgwałtownie swoją ogromną frustrację.– Czniać ten babiloński wynalazek – dopowiedział rastafa-riańską sentencją (o którą bym go nigdy nie posądzał) naszeoburzenie.– To gdzie teraz pójdziemy? – zapytałem, przeżuwającw myślach niedawne upokorzenie.– Na punkt zborny, czyli do hotelu „Opole”.To w samymcentrum, a po drodze skoczymy coś przegryźć.Za mną! – za-komenderował i poszliśmy wydłużając krok.Bar, do którego weszliśmy, był ogromną, oszkloną, nowo-czesną bryłą postawioną na wale Odry, z którego rozpościerałsię piękny widok na rzekę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript