Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przesunęłam wzrok na dużą skórzaną torbę, którą kobieta trzymała w zgięciu łokcia,zamawiając kawę.Kiedy przyszedł moment płacenia, położyła ją na ladzie, przeszukała iwyciągnęła portfel, po czym umieściła z powrotem na ramieniu.Elisa głośno jęknęła.Dlamnie wyglądało to jak zwykła torba, tylko większa.- Omójboże, nie zniosę tego, jest taka niesamowita.Krokodylowa birkin.Najrzadsza znich wszystkich.- Co takiego? - zapytałam.Przelotnie rozważyłam udawanie, że wiem, o czym mówi,ale o tej porze wydało mi się to zadaniem wymagającym zbyt wielkiego wysiłku.Zerknęła, badając moją twarz, jakby dopiero w tej chwili przypomniała sobie, że tujestem.- Ty naprawdę nie wiesz, prawda?Pokręciłam głową.Wzięła głęboki wdech, pociągnęła kawy dla wzmocnienia i położyła mi rękę naprzedramieniu, jakby chciała zaznaczyć:  Teraz słuchaj uważnie, bo przekazuję ci jedynąinformację, jaka kiedykolwiek będzie ci potrzebna.- Słyszałaś o Hermesie, prawda?Skinęłam głową i zobaczyłam, że jej twarz zalewa fala ulgi.- Jasne.Mój wujek cały czas nosi ich krawaty.- Tak, cóż, znacznie ważniejsze niż krawaty są torby.Pierwszym ogromnym przebojem była torba  Kelly , nazwana tak na cześć GraceKelly, kiedy zaczęła ją nosić.Ale naprawdę wielka - tysiąc razy bardziej prestiżowa - jestBirkin. Spojrzała na mnie wyczekująco, więc mruknęłam:- Mmm, wygląda uroczo.Bardzo ładna torba.Elisa westchnęła.- Z całą pewnością.Ta pewnie za jakieś dwadzieścia kawałków.Stanowczo jest tegowarta.Tak szybko wciągnęłam powietrze, że zle przełknęłam i się zakrztusiłam.- Ile? %7łartujesz.Niemożliwe! To torebka!- To nie jest torebka, Bette, ale styl życia.Zapłaciłabym tyle w mgnieniu oka, gdybymtylko mogła taką dostać.- Nie umiem sobie wyobrazić, że ludzie ustawiają się w kolejce, żeby wydać tyle natorbę- stwierdziłam.Co, dodam na swoją obronę, w tamtej chwili brzmiało w moich uszachcałkowicie logicznie.Nie mogłam mieć pojęcia, jak głupio to zabrzmiało, ale na szczęścieElisa była przygotowana, żeby mnie o tym poinformować.- Chryste, Bette, ty naprawdę nie masz pojęcia, co? Nie sądziłam, że został na tejplanecie choć jeden człowiek, który przynajmniej nie znajduje się na liście oczekujących na Birkin.Zapisz się natychmiast i może - tylko może - dostaniesz torbę na czas, żebyktóregoś dnia podarować ją swojej córce.- Mojej córce? Dwadzieścia tysięcy dolarów za torbę? %7łartujesz.W tym momencie Elisa załamała się, sfrustrowana, i oparła głowę o stolik.- Nie, nie, nie - jęknęła, jakby w ataku wielkiego bólu.- Po prostu nie rozumiesz.Tonie jest zwyczajna torba.To styl życia.To oświadczenie.Podsumowuje, kim jesteś jakoosoba.To sens życia.Roześmiałam się z jej melodramatyczności.Podskoczyła na krześle i usiadła prosto.- Miałam przyjaciółkę, która wpadła w straszną depresję, kiedy zmarła jej ukochanababcia i zerwał z nią chłopak, z którym była od trzech lat.Nie mogła jeść, nie mogła spać, niemogła zwlec się z łóżka.Zwolnili ją, bo przestała się pokazywać w pracy.Wielkie wory podoczami.Odmawiała widywania się ze wszystkimi.Nie odbierała telefonu.Kiedy wreszciezjawiłam się u niej w mieszkaniu parę miesięcy pózniej, wyznała mi, że rozważasamobójstwo.- Okropne - mruknęłam, usiłując nadążyć za niespodziewaną zmianą tematu.- Tak, to było okropne.Ale wiesz, co ją z tego wyrwało? Po drodze do jej mieszkaniawstąpiłam do Hermesa, żeby dowiedzieć się o nowiny.Tak na wszelki wypadek.I wiesz co?Kiedy przyszłam, mogłam jej powiedzieć, że od  Birkin dzieli ją zaledwie osiemnaściemiesięcy.Możesz w to uwierzyć? Osiemnaście miesięcy! - I co ona na to?- A jak myślisz? Była zachwycona! Ostatnim razem, kiedy pytała, powiedzieli jej, żeto trwa pięć lat, ale wyszkolili całą nową załogę rzemieślników i jej zamówienie miało byćzrealizowane za półtora roku.Dokładnie w tej chwili poszła pod prysznic i zgodziła się wyjśćze mną na lunch.To było sześć miesięcy temu.Od tamtej pory odzyskała pracę i ma nowegochłopaka.Nie rozumiesz? Ta  Birkin dała jej powód do życia! Po prostu nie możesz sięzabić, kiedy jesteś tak blisko.nie ma takiej możliwości.Teraz nadeszła moja kolej, żeby uważnie jej się przyjrzeć i sprawdzić, czy nie żartuje.Nie żartowała.W rzeczywistości Elisa wydawała się wręcz rozpromieniona opowiedzeniemtej historii, jakby zainspirowała ją do życia.Podziękowałam jej za wyedukowanie mnie wkwestii  Birkin i zastanowiłam, w co dokładnie się wpakowałam.Bardzo się to różniło odbankowości inwestycyjnej i najwyrazniej musiałam się sporo nauczyć. 7Była siódma trzydzieści czwartego dnia mojej pracy jako organizatorki imprez wKelly & Company.Kiedy wracałam do domu, na stojaku na prasę w pobliżu mojego domuznajdował się tylko jeden egzemplarz  New York Daily News z felietonem Willa.Czytałam Wolą ludu prawie co tydzień, odkąd nauczyłam się czytać, ale z jakiegoś powodu nigdy nieudało mi się zaprenumerować żadnej z gazet, która go drukowała.Oczywiście nigdy niepodniosłam w dyskusji tematu stopniowej zmiany tej rubryki w prywatną trybunę, z którejWill wygłaszał swoje ekscentryczne perory na temat każdej społecznej  tragedii , jaka spadłana jego ukochane miasto, ale trzymanie buzi na kłódką zaczynało być coraz trudniejsze.- Bette! Zwietny ten dzisiejszy felieton, jeśli pytasz mnie o zdanie! - ryknął pijackimgłosem mój portier Seamus, otwierając drzwi budynku i powiewając egzemplarzem gazety.-Ten twój wujek za każdym razem trafia w sedno!- Dobry? Jeszcze nie czytałam - powiedziałam roztargniona, idąc i mówiąc szybko, takjak to robią ludzie, którzy rozpaczliwie starają się uniknąć rozmowy.- Dobry? Fantastyczny! Nareszcie ktoś to rozumie! Każdy, kto żartuje z HillaryClinton, jest moim przyjacielem! Myślałem, że byłem jedyną osobą w całym mieście, któragłosowała na George'a W., ale twój wujek upewnia mnie, że nie.- Mmm.Pewnie tak.- Zmierzałam w stronę windy, ale on nie przerywał.- Są jakieś szanse, że wpadnie cię odwiedzić? Marzę o tym, żeby osobiście mupowiedzieć, jak bardzo.- Z pewnością dam ci znać! - zawołałam, gdy drzwi windy wreszcie go wygłuszyły.Pokręciłam głową, wspominając jedyną wizytę wujka u mnie w domu i to, jak Seamuswychodził z siebie, kiedy rozpoznał nazwisko Willa.Przerażające było, że uosabia grupę jegodocelowych czytelników [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript