Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To była drogado pokoju z przedmiotowym opisem niebezpieczeństw i pułapek na niej czyhają-cych.Już kierując się do portu, Tangorn znalazł chwilę, by wpaść do Elwiss: Ja na jakiś czas wyjadę do Gondoru, nie smuć się beze mnie! Kobieta zbla-dła i powiedziała niemal niesłyszalnie: Idziesz na wojnę, Tan.Rozstajemy się na długo, a najpewniej na zawsze.Czy nie możesz przynajmniej pożegnać się ze mną po ludzku? Skąd te przypuszczenia, Eli?  szczerze zdumiał się baron.Wahał sięprzez kilka sekund, a potem machnął ręką i pękł:  Szczerze mówiąc, jadę wła-śnie po to, żeby powstrzymać tę kretyńską wojnę.Jest wstrętna w każdym swo-im aspekcie, a ja bawić się w te klocki nie zamierzam, klnę się na komnaty Vali-noru! Idziesz na wojnę  powtórzyła Elwiss. Wiem to na pewno.Cóż, będęsię za ciebie modlić.I, proszę cię, idz już, nie warto w tej chwili patrzeć namnie.A gdy ich statek minął ponure sztormowe nabrzeża południowego Gondorui wpłynął w ujście Anduiny, Grager rzucił przez zaciśnięte zęby: Wyobraz sobie, przyjeżdżamy do Minas Tirith, a tam robią wielkie oczy: Kim wy jesteście, chłopaki? Co za Rada Królewska? Czy wy jesteście normalni?To byt jakiś żart, nikt was nie wzywał i nie oczekuje.Ale się uśmiejemy.Ale nie był to wcale żart i oczekiwano ich niecierpliwie już na przystani Pe-largiru: Baron Grager i Baron Tangorn? Jesteście aresztowani.Tak łatwo  kupićnajlepszych zwiadowców Zachodu mogli tylko swoi. 39 A teraz proszę nam opowiedzieć, baronie, jak pan tam, w tym swoimUmbarze zdradzał ojczyznę. Może bym ją i zdradził, pomyślawszy przedtem rozsądnie, ale na taką za-kichaną ojczyznę nie znajdzie się kupiec. Proszę zaprotokołować: oskarżony Tangorn szczerze przyznał się, że pla-nował przejście na stronę wroga i nie zdołał doprowadzić do realizacji pomysłuz powodu niezależnych od niego okoliczności. Właśnie tak, tak zapiszcie:  Może i coś planował, ale niczego nie zdążyłzrobić. %7łeby móc pana poćwiartować, wystarczy aż nadto tego dokumentu, któryprzywiezliście ze sobą, wszystkich tych waszych  propozycji pokoju ! Zostały spisane na bezpośredni rozkaz Rady Królewskiej. Słyszeliśmy już tę bajeczkę! Możemy zobaczyć ten rozkaz? Diabli nadali, już mam odcisk na języku od tłumaczenia wam, że otrzyma-łem go z sygnaturą  RUN , a takie dokumenty zgodnie z instrukcją są niszczonenatychmiast po zapoznaniu się z nimi! Uważam, panowie, że po prostu nie powinniśmy nawet wnikać w obyczajezłodziei-szpiegów.Taka gadanina trwała już drugi tydzień.Nie dlatego, że wina wywiadowców,czy wyrok, wywoływały u spierających się stron jakiekolwiek wątpliwości  poprostu Gondor, cokolwiek by się o nim powiedziało, był państwem prawa.Ozna-czało to, że niewygodnego człowieka nie da się tu wysłać na szafot na skinienienawet wysoko postawionej dłoni.Niezbędne było zachowanie pozorów przyzwo-itości, dlatego obudowywano sprawę niezbędną liczbą formalności.Najważniej-sze, że Tangorn ani razu nie pomyślał, że dzieje się coś niesprawiedliwego.Prze-żywał coś takiego, co czasem robi kisiel z mężnego, niby zdrowo myślącego czło-wieka i który nagle zaczyna pisać haniebne, bezużyteczne  listy do panującego.Wywiadowcy mieli być skazani nie z powodu błędu czy donosu, a właśnie za to,co zamierzali wykonać  usiłowali powstrzymać wybuch wojny, całkowicie nie-potrzebnej ich krajowi.Nie ma się na kogo złościć i ciskać  wszystko odbyło się198 uczciwie i zgodnie z regułami.I kiedy pewnej nocy obudzono barona krzykiem: Do wyjścia z rzeczami! , po prostu nie wiedział co o tym myśleć.W izbie więziennej kancelarii jego i Gragera powitał naczelnik pelargirskie-go więzienia i książę Faramir, ubrany w polowy mundur jakiegoś nie znanegoim pułku.Naczelnik był zły i zmieszany  wyraznie wymuszano na nim jakąśnieprzyjemną decyzję. Umiecie czytać?  zimnym głosem zapytał książę. Ale w pańskim rozkazie. Nie w moim, a w królewskim! Tak jest, sir, w królewskim! Tak więc tam jest powiedziane, że formujepan ochotniczy pułk do szczególnie ryzykownych operacji na tyłach wroga i maprawo werbowania przestępców, jak tu powiedziano:  nawet wprost spod szubie-nicy.Ale nie powiedziano, że mogą to być ludzie oskarżani o zdradę państwai współpracę z wrogiem! Ale też nie powiedziano niczego przeciwnego.Nie zakazane, czyli dozwo-lone. Formalnie tak, sir. Z tego, że klawisz zwraca się do następcy gondorskie-go imperium po prostu  sir , a nie  Wasza Królewska Mość , Tangorn wywnio-skował, że sprawy księcia kiepsko stoją. Ale to jest widoczne gołym okiemniedopatrzenie! W końcu, to na mnie spoczywa odpowiedzialność.czas woj-ny.bezpieczeństwo ojczyzny. W tym miejscu naczelnik nieco odzyskałkontenans, wyczuwając punkt oparcia. Jednym słowem: nie mogę wypuścić,aż do pisemnego zezwolenia z góry. O, ma się rozumieć.W godzinie próby nie mamy prawa ślepo przestrzegaćinstrukcji.Należy sprawdzać wszystko z pomocą swego patriotycznego węchu.Jesteście patriotą? Tak jest, sir.To znaczy Wasza Królewska Mość! Rad jestem, że mojepostępowanie zostało właściwie. Posłuchaj mnie zatem uważnie, szczurze więzienny  nie zmieniając to-nu, ciągnął książę. Zwróć uwagę na czwarty punkt mojego pełnomocnictwa.Mogę nie tylko przyjmować do siebie ochotników, chłopów pańszczyznianych,przestępców i innych, ale mam prawo do mobilizowania w imieniu króla urzęd-ników militarnych urzędów, do którego zalicza się i twój.Tak więc albo wyjadęz tymi dwoma, albo z tobą, i przysięgam na strzały Orome, że tam, za Osgiliath,będziesz miał aż za dużo okazji okazania swego patriotyzmu! No to, jak będzie?Odetchnęli dopiero, gdy mury więzienia zniknęły w oddali.Tangorn na za-wsze zapamiętał, jak stał pośrodku nocnej ulicy, opierając się z powodu fali słabo-ści o ramię księcia.Oczy miał zamknięte, a na uniesionej ku górze twarzy osiadłazimna mżawka, nasycona miejskimi dymami.%7łycie i wolność, czego jeszczemoże chcieć człowiek? Faramir, nie tracąc ani chwili, poprowadził ich ciemnymi,tonącymi w błocie ulicami Pelargiru do portu.199  Diabli by to wzięli, panowie, dlaczego złamaliście mój rozkaz? Mieliściesiedzieć w Umbarze i nie wysuwać stamtąd czubka nosa? Co to za historia z tymwaszym wezwaniem? Rozkaz do nas nie doszedł, a co do wezwania.Myśleliśmy, że wytłuma-czysz nam wszystko, jako członek Rady Królewskiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript