Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dookoła unosiło się, jak zwykle, trochę luznych161 szczątków, ale poważniejszego zawału nie było.Dopiero kiedy Conway przyjrzałsię bliżej otoczeniu, zdołał w pełni ocenić skutki awarii.Nie było ani jednego ele-mentu, czy to podpory ściany, czy kawałka pancerza, który nie byłby wyrwany,pęknięty lub choćby poluzowany.A po drugiej stronie przedziału, do którego we-szli, widać było przepalone drzwi, chronione tymczasową śluzą zbryzganą szybkoschnącą masą izolacyjną. Oto nasz problem  odezwał się Hendricks w odpowiedzi na pytającespojrzenie Conwaya. Awaria rozwaliła statek prawie całkowicie.Gdybyśmynie byli w stanie nieważkości, rozpadłby się pod naszym ciężarem. Przerwał,by pomóc Kurseddowi, który nie mógł się przepchnąć przez otwór w drzwiach.Wszystkie hermetyczne drzwi zapewne zatrzasnęły się automatycznie, ale ponie-waż jednostka jest w takim stanie, zamknięte grodzie nie muszą oznaczać, że podrugiej stronie jest jakakolwiek atmosfera.I choć wiemy już, jak te grodzie otwo-rzyć, nie mamy pewności, czy ich poruszenie nie otworzy wszystkich pozostałychdrzwi statku, z fatalnym skutkiem dla rozbitka.W słuchawkach Conwaya rozległo się ciężkie westchnienie, po którym po-rucznik mówił dalej. Jesteśmy więc zmuszeni zakładać śluzy przy wszystkich grodziach, do któ-rych dotarliśmy, aby spadek ciśnienia, gdy zaczniemy się przebijać, był tylko mi-nimalny.To jednak zabiera mnóstwo czasu, a nie ma możliwości skrócenia tegobez narażania życia rozbitka. Zatem trzeba sprowadzić więcej ekip ratunkowych  odparł Conway.Jeśli na krążowniku jest ich za mało, możemy ściągnąć więcej ze Szpitala.W tensposób skrócimy czas. W żadnym wypadku, doktorze!  przerwał mu Hendricks z naciskiem.Jak pan sądzi, dlaczego zatrzymaliśmy się osiemset kilometrów od Szpitala? Ma-my dowody, że we wraku zachowały się znaczne rezerwy energii, i dopóki niewiemy dokładnie, jakiej i gdzie, musimy pracować z największą ostrożnością.Chcemy uratować rozbitka, ale nie zamierzamy zginąć z nim w eksplozji.Niemówili panu o tym w Szpitalu?Conway pokręcił głową. Może nie chcieli mnie martwić. Ja też nie chcę  zaśmiał się Hendricks. Mówiąc poważnie, prawdo-podobieństwo eksplozji będzie z każdą chwilą mniejsze, jeśli podejmiemy odpo-wiednie środki ostrożności.Jeżeli jednak zaroi się tu od ludzi z palnikami i łoma-mi, to wybuch będzie prawie pewny.W trakcie wywodu porucznika zdążyli przejść dwa przedziały i krótki odcinekkorytarza.Conway zauważył, że każde pomieszczenie pomalowane jest na innykolor.Uznał, że rasa, której przedstawicielem jest rozbitek, ma wysoce oryginalnepojęcie o kolorystyce wnętrz. Kiedy spodziewa się pan do niego dotrzeć?  zapytał.162 Hendricks odparł ponuro, że to bardzo proste pytanie, które wymaga długieji złożonej odpowiedzi.Obcy zdradził swą obecność hałasem, a mówiąc dokład-niej, drganiem struktury statku wywołanym jego ruchami.Jednak stan wraka oraznieregularne i słabnące ruchy nie pozwalały dokładnie ustalić miejsca, w którymsię znajduje.Ratownicy przebijali się do centrum jednostki, zakładając, że tamnajpewniej znajduje się jakieś nie uszkodzone, szczelne pomieszczenie.A przytym, w wyniku hałasu i drgań spowodowanych przez ludzi, nie było już słychaćruchów rozbitka, co pozwoliłoby bliżej ustalić jego położenie.Ujmując to w liczbach, odpowiedz na postawione pytanie brzmiała: od trzechdo siedmiu godzin.A kiedy już do niego dotrą, pomyślał Conway, trzeba będzie wziąć próbki,przeanalizować i odtworzyć atmosferę, a także właściwe ciążenie, przygotowaćgo do przeniesienia do Szpitala i udzielić wszelkiej możliwej pierwszej pomocy,zanim rozpocznie się właściwe leczenie. O wiele za długo  powiedział przerażony.Skoro rozbitek słabł, nie moż-na było oczekiwać, że przeżyje do tego czasu. Musimy przygotować pomiesz-czenie w Szpitalu bez oglądania pacjenta.Inne postępowanie jest wykluczone.Zrobimy tak.Conway wydał szybko polecenie, by zerwano kilka płytek podłogowych i ob-nażono w ten sposób znajdujące się pod nimi obwody sztucznego ciążenia.Samnie bardzo się na tym zna, powiedział Hendricksowi, ale porucznik na pewno dośćdokładnie zorientuje się w ich mocy.Wszystkie cywilizowane rasy galaktyki, któ-re opanowały sztukę podróży kosmicznych, neutralizują i wytwarzają grawitacjęw ten sam sposób.Jeśli rasa rozbitka robi to inaczej, i tak będzie można uznać, żeakcja ratownicza nie zda się na nic. Cechy fizyczne przedstawiciela dowolnej rasy  mówił dalej  możnawydedukować na podstawie próbek jego żywności, wielkości i energochłonno-ści obwodów sztucznego ciążenia, a także składu powietrza, które zachowało sięgdzieś w odcinkach przewodów.Dostateczna ilość tego rodzaju danych pozwolinam odtworzyć jego środowisko. Niektóre z tych fruwających przedmiotów to zapewne pojemniki z żywno-ścią  wtrącił się nagle Kursedd. To możliwe  zgodził się Conway. Ale najpierw trzeba zdobyć ja-kąś próbkę atmosfery i przeanalizować ją.W ten sposób będziemy mieli ogólnepojęcie o metabolizmie rozbitka, dzięki czemu zdołamy potem odróżnić puszkiz syropem od pojemników z farbą.!* * *Poszukiwania mające na celu wykrycie i wyodrębnienie systemu doprowa-dzającego powietrze rozpoczęły się kilka sekund pózniej.Conway wiedział, że163 w każdym pomieszczeniu statku kosmicznego znajduje się mnóstwo rur i prze-wodów, ale taka ilość, jaką zawierał tu choćby najmniejszy przedział, zdumiewałago swą złożonością.Ich widok budził u niego jakąś niejasną myśl, gdzieś w zaka-markach mózgu, ale albo jego centra skojarzeniowe nie działały właściwie, alboów bodziec nie był zbyt silny  w każdym razie nic mu nie przyszło do głowy.Conway oraz pozostali ratownicy działali zgodnie z założeniem, że jeśli każ-dy przedział można odizolować hermetycznymi grodziami, przewody powietrzneprowadzące do takiego sektora powinny być przedzielone zaworami przy wejściui wyjściu.Znalezienie odcinka przewodu zawierającego jeszcze powietrze byłowięc tylko kwestią czasu.Jednak w labiryncie otaczających ich rur były równieżprzewody energetyczne i telekomunikacyjne, z których część pewnie nadal znaj-dowała się pod napięciem.Trzeba zatem było prześledzić każdy odcinek aż dojakiejś przerwy, by wyeliminować wszystkie przewody poza powietrznymi.Byłto długi i żmudny proces.Conway aż wrzał w duchu ze złości na myśl o tej czy-sto mechanicznej zgadywance, od której szybkiego rozwiązania zależało życiepacjenta.%7ływił wściekłą nadzieję, że ekipa przebijająca się do centrum wrakapierwsza dotrze do pacjenta, a on będzie mógł z powrotem stać się w pełni spraw-nym lekarzem, nie zaś technikiem z dwiema lewymi rękami.Po dwóch godzinach ograniczono zakres możliwości do jednej ciężkiej rury,która po prostu musiała być przewodem powietrznym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript