[ Pobierz całość w formacie PDF ] .– Nekromanci! Ci, którzy wyrwali mnie z kurhanu!– Myślałem, że już nie musisz się ich bać – wyszeptał Szybki Ben.– Nie muszę, ale to nie zmniejsza mojej nienawiści i obrzydzenia.– To pech, bo chcę z nimi porozmawiać.– A po co?– Żeby się dowiedzieć, ile są warci, oczywiście.– To szaleństwo, czarodzieju.Zapewniam cię, że ci nekromanci to nic dobrego.– A ja to niby co? Daj mi pomyśleć.– Nie ma mowy, żebyś przemknął się między tymi martwiakami.– Kiedy powiedziałem „daj mi pomyśleć”, to miałem na myśli „zamknij się”.Talamandas posłuchał go z niechęcią, mamrocząc coś pod nosem i przesuwając się nerwowo na ramieniu.– Będzie do tego potrzebna inna grota – oznajmił w końcu czarodziej.– Wybór wygląda tak: grota Kaptura albo Aral Gamelon.– Aral co? Nigdy nie słyszałem.– To demoniczna grota.Większość czarodziejów, którzy przywołują demony, otwiera ścieżkę do Gamelon, choć zapewne nie zdają sobie z tego sprawy, a przynajmniej nie znają jej prawdziwej nazwy.Co prawda, można znaleźć demony również w innych grotach, na przykład Aptorianie z Cienia, ale Korvalahrai i Galayn, ulubione demony cesarzowej, wywodzą się z Gamelon.Tak czy inaczej, jeśli instynkt mnie nie myli, w tej posiadłości natrafimy na oba rodzaje nekromancji.Mówiłeś, że było ich dwóch, tak?– Tak jest, dwa rodzaje obłędu.– To brzmi ciekawie.– Nie ulegaj zachciankom! Czy niczego się nie nauczyłeś od swych licznych dusz, czarodzieju? Zachcianki są śmiertelnie groźne.Jeśli zrobisz coś tylko z ciekawości, pułapka zamknie się na twym gardle niczym wilcze szczęki.I nawet jeśli uda ci się uciec, wspomnienie będzie cię prześladowało.Już zawsze!– Za dużo gadasz, sznurołapko.Podjąłem decyzję.Pora ruszać.Owinął się ciasno grotą Rashan i skierował ku bramie.– Popioły z urny! – wysyczał Talamandas.– Ehe.Grota Kaptura.Pociesza cię to znajome wrażenie? To bezpieczniejszy wybór, bo Kaptur pobłogosławił cię osobiście, nieprawdaż?– Nie czuję się pocieszony.Obserwując zachodzącą wokół transformację, Szybki Ben musiał przyznać, że nie jest zaskoczony.W mieście odbyła się orgia śmierci.Na ulicach roiło się od dusz, uwięzionych w cyklach ostatnich chwil życia.Powietrze wypełniały krzyki, zawodzenie, szczęk broni, łoskot walących się budynków oraz dławiący dym.Pod tymi warstwami, niczym słoje drzewa, kryły się następne, niezliczone śmierci, które gromadziły się wszędzie, gdzie mieszkali ludzie.Pokolenie po pokoleniu.Szybki Ben zdał sobie jednak powoli sprawę, że cała ta nawałnica jest jedynie echem.– Bogowie na dole – wyszeptał w chwili olśnienia.– Wszystko to tylko wspomnienie, utrwalone w kamieniach ulic i budynków, a nawet w samym powietrzu.Wszystkie dusze przeszły już przez Bramę Kaptura.Talamandas znieruchomiał na jego ramieniu.– Masz rację, czarodzieju – mruknął.– Co się tu wydarzyło? Kto zadbał o tych wszystkich zabitych?– Tak jest, ktoś wziął ich pod swe opiekuńcze skrzydła.Pobłogosławił ich, położył kres bólowi.Czy to dzieło Rady Masek?– Tych durniów? – warknęła sznurołapka.– Bardzo wątpię.Szybki Ben nie odzywał się przez dłuższą chwilę.– Capustan może jeszcze wrócić do siebie – rzekł wreszcie z westchnieniem.– Nie wierzyłem, że to możliwe.No cóż, czy wejdziemy między te duchy?– A czy musimy?Szybki Ben nie odpowiedział.Ruszył naprzód.Pełniące straż martwiaki – jasnodomini i urdomeni – przerodziły się w ciemne plamy na grocie Kaptura.Gdy jednak czarodziej wszedł do groty, stały się ślepe na jego obecność.W ten sposób udało mu się zneutralizować jednego z dwóch przebywających wewnątrz nekromantów.Jedynym zagrożeniem mógł być dla niego drugi, o ile wezwał jakieś demony, by wzmocnić obronę posiadłości.Szybki Ben wszedł do środka przez bramę
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|