[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Gerun uśmiechnął się do niego.– Poinformuj Nifadasa i Kuru Qana, że nie jestem nieświadomy komplikacji gromadzących się wokół nadchodzącego Wielkiego Spotkania.Nie jestem też ślepy na fakt, że powinienem na jakiś czas zniknąć z miasta.Rzecz jasna, zrekompensowałem już sobie okres nieobecności, spodziewając się triumfalnego powrotu.– Przekażę twe słowa, finaddzie.– Szkoda, że opuścił cię apetyt, Brys.Ryba była znakomita.Następnym razem porozmawiamy o mało istotnych sprawach.Szanuję cię i podziwiam, obrońco.– Ach, to znaczy, że nie ma mnie na twojej liście.– Jeszcze nie.To był żart, Brys – dodał pośpiesznie, widząc minę obrońcy.– Poza tym pokrajałbyś mnie na plasterki.Jak mógłbym cię za to nie podziwiać? Oto jak na to patrzę: historię ostatniego dziesięciolecia w naszym drogim Letheras najłatwiej można zrozumieć, jeśli pozna się prawdę o poczynaniach trzech braci Beddictów.Jest też jasne, że ta opowieść jeszcze się nie skończyła.Na to wygląda.– Dziękuję za zaproszenie i towarzystwo, finaddzie.Gerun pochylił się nad blatem, podnosząc z niego talerz obrońcy.– Wyjdź tylnym wejściem, jeśli łaska – rzekł, wręczając talerz Brysowi.– W zaułku mieszka głodujący chłopak.Ale ten srebrny talerz ma oddać.Upewnij się, że to zrozumiał.Powiedz mu, że byłeś moim gościem.– Proszę bardzo, finaddzie.* * *– Przymierz.Tehol przyjrzał się wełnianym spodniom, a potem sięgnął po nie.– Powiedz mi, Bugg, czy jest jakikolwiek sens, byś ciągnął to dalej?– Masz na myśli spodnie czy moją nędzną egzystencję?– Znalazłeś już tych robotników?Tehol ściągnął koszulę i zaczął wkładać spodnie.– Dwudziestu najbardziej żałosnych malkontentów, jakich udało mi się wygrzebać.– Krzywdy?– Wszyscy ich doznali i jestem niemal całkowicie pewien, że są autentyczne.Co prawda, kilku zapewne zasługiwało na wykluczenie z cechu.– Większość przypadków odebrania certyfikatu ma podłoże polityczne, Bugg.Upewnij się, że żaden z nich nie jest niekompetentny.Wymagamy od nich tylko, by dochowali tajemnicy, a do tego najlepszą motywacją jest chęć odegrania się na cechach.– Nie jestem do końca przekonany.Poza tym niektóre cechy już uważały za stosowne nas ostrzec.– Przysłały przedstawicieli?– Tylko pisma doręczone przez posłańców.Jak dotąd.W lewe kolano będzie ci ciepło.– Ciepło? Na dworze jest upalnie, Bugg, bez względu na to, co ci mówią twoje stare, reumatyczne kości.– No cóż, to są spodnie na każdą porę.– Naprawdę? Zapewnij cechy, że nie zamierzamy oferować klientom niższych stawek.W gruncie rzeczy wprost przeciwnie.Nie będziemy też płacić robotnikom wyższych pensji.Ani wypłacać żadnych dodatków.– Pomijając udziały w naszym przedsięwzięciu.– O tym nie wspominaj ani słowem, Bugg.Popatrz na włoski na moim prawym udzie.Wszystkie się zjeżyły.– To kontrast im się nie podoba.– Cechom?– Nie, twoim włoskom.Cechy chcą tylko wiedzieć, skąd się wziąłem, na Zbłąkanego.I jak śmiałem zarejestrować firmę.– O to się nie martw, Bugg.Jak tylko się dowiedzą, co, według własnych zapewnień, potrafisz zrobić, dojdą do wniosku, że ci się nie uda, i zaczną cię ignorować.Dopóki nie odniesiesz sukcesu, rzecz jasna.– Zaczynam mieć wątpliwości.– Odnośnie do czego?– Włóż z powrotem spódniczkę.– Jestem skłonny się z tobą zgodzić.Znajdź gdzieś więcej wełny.Najlepiej gdyby była tego samego koloru, chociaż to pewnie nie jest konieczne.Tak czy inaczej, mamy dziś wieczór spotkanie z trójką naszych kochanych dziewcząt.– To ryzykowne.– Musimy zachować dyskrecję.– Nie tylko w tej sprawie.Ukradłem tę wełnę.Tehol ponownie owinął się prześcieradłem.– Wrócę po ciebie później.Posprzątaj tu, dobra?– Jeśli znajdę czas.Tehol wspiął się po drabinie na dach.Opadające ku horyzontowi słońce świeciło coraz intensywniej.Okoliczne budynki były skąpane w jego ciepłym blasku.Dwóch malarzy ustawiło sztalugi na Trzecim Tarasie, rywalizując ze sobą o unieśmiertelnienie Tehola i jego łóżka.Pomachał do nich ręką, co najwyraźniej sprowokowało głośną kłótnię, po czym położył się na nagrzanym słońcem materacu i wpatrzył w ciemniejące niebo.Widział na topieniu swego brata Brysa.Siedział po drugiej stronie kanału, rozmawiając z Gerunem Eberictem.Krążyły pogłoski, że Gerun ma towarzyszyć delegacji wyruszającej do Tiste Edur.Trudno to było uznać za niespodziankę.Król musiał pozbyć się tego dzikusa z miasta.Problem ze złotem polegał na tym, że przenikało ono przez bariery, które dla wszystkiego poza nim były nieprzebyte.Wysączało się z tajemnic, zakwitało w szczelinach, które powinny być martwe.Pyszniło się, gdy powinno pozostawać w ukryciu, niezauważone.Było bezwstydne jak chwasty wyrastające między brukowcami.Jeśli ktoś tego pragnął, mógł dociec, gdzie sięgają jego korzenie.Krewni zabitych skrytobójców nagle wydawali wielkie sumy, a potem ginęli równie nagłą i niewytłumaczalną śmiercią
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|