[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Majorze - zaczęła, nie próbując nawet wymówić nazwiska - proszę powiedzieć tym żołnierzom, żeby zatrzymali się, gdzie są i rzucili broń, bo inaczej pan zginie.Rosjanin wybuchnął śmiechem:- Proszę pani, nie jestem tak ważny, żeby zostać wykorzystany jako zakładnik.Sarah wygarnęła serię w bruk ulicy przed błyszczącymi butami oficera, po czym podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy.- Dla pana dobra byłoby lepiej, gdyby jednak pan był.Major krzyknął coś gardłowo po rosyjsku i żołnierze stanęli jak wryci.Sarah uśmiechnęła się.- Widzi pan, jest pan ważniejszy niż myślał.Czy to nie jest przyjemne uczucie?Rosjanin przestał się uśmiechać.- Chodźmy - oświadczyła.Gdy major szedł przed nią w kierunku, który wskazała lufą, z zaułków i bram zaczęły wychodzić pozostałe kobiety.Z karabinami w rękach zbliżały się do sowieckich żołnierzy i otwartej bramy więzienia.Sarah poczuła skurcz żołądka.Przed chwilą zamordowała człowieka i to, według wszelkich danych, poczciwego człowieka, zupełnie niewinnego, nie chcącego jej wcale skrzywdzić.Powstrzymała wymioty - teraz nie mogła sobie na nie pozwolić.Żołnierze rozstępowali się przed nią stopniowo.Jeden z nich poruszył się, lecz po chwili padł, ścięty z nóg strzałem Mary Beth.- Niech nikt tego więcej nie próbuje - wrzasnęła Sarah - bo będzie po nim!Po chwili, tknięta myślą, krzyknęła do majora, idącego kilka kroków przed nią z podniesionymi rękoma:- Majorze, proszę to powtórzyć po rosyjsku.I proszę pamiętać, że jeśli ktokolwiek będzie próbował coś zrobić, pan zginie pierwszy, przysięgam - jej głos brzmiał przekonywająco, bo wierzyła w swoje słowa.Major wszedł w bramę, Sarah kilka kroków za nim.Wewnątrz było co najmniej pięćdziesięciu uzbrojonych Sowietów, lecz Sarah nie zatrzymywała się.- Czego pani właściwie chce? - zapytał major.- Na pewno nie uda się pani.- Ma pan rację - przerwała.- Właśnie tego chcę.Tych piętnastu partyzantów ruchu oporu.Niech pan każe ich wyprowadzić, pozwoli wziąć broń, a wtedy odejdziemy i nikomu włos z głowy nie spadnie.Major zatrzymał się.Nie odwracając się, spojrzał na nią przez ramię.- Pani jest szalona!- O tym też proszę nie zapominać, majorze - odparła lekko drżącym głosem.- Jeśli nawet uda się pani stąd wyjść, odnajdę panią - oświadczył major z nienawiścią.- Wie pan, że to niemożliwe.Gdybym uważała to za możliwe, zabiłabym pana.A teraz proszę wydać rozkazy.- Nie.nie mogę.Nie jestem tu komendantem.- Wydaj rozkazy, już!Major znów obejrzał się na nią przez ramię, po czym skinął głową i zawołał coś po rosyjsku.Żaden z żołnierzy nie drgnął.Wówczas, z czerwieniejącą twarzą, krzyknął powtórnie, tym razem głośniej.Najpierw jeden żołnierz, a za nim następny, poruszyli się i niebawem szeregi Sowietów rozstąpiły się, ukazując z tyłu piętnastu mężczyzn.Jeńcy mieli wychudłe twarze, ubrania podarte i niewyobrażalnie brudne.Sarah słyszała, jak major szczeknął kolejną komendę i pierwszy rosyjski żołnierz przekazał swą broń najbliższemu partyzantowi.Odetchnęła z ulgą.- Nie zabijać nikogo bez konieczności! - krzyknęła.Jeden z wynędzniałych bojowników ruchu oporu obrócił się, popatrzył na nią przez chwilę, po czym opuścił lufę karabinu i skinął głową.W chwilę później pozostałych czternastu mężczyzn również miało broń.- Proszę wezwać ciężarówkę, majorze - rzekła do oficera, stojącego przed nią wciąż z podniesionymi rękoma.- Nie!- Majorze, proszę, bo będę musiała pana zabić - powiedziała cicho.Obrócił się, by znów na nią spojrzeć, po czym skinął głową.Usłyszała, jak krzyczy po rosyjsku i za moment odezwał się hałas zapuszczanego silnika.- Mary Beth, zabierz wszystkich do środka! - zawołała.- Niech trzymają pod bronią cały teren.I żadnego strzelania, chyba że Rosjanie zaczną!Patrzyła ponad ramieniem majora, jak ciężarówka się wypełnia i Mary Beth siada za kierownicą.Sarah powiedziała miękko:- W porządku, majorze, pan pójdzie z nami.Proszę się dobrze zachowywać, a wyjdzie pan z tego cały i zdrowy.Obiecuję
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|