Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drogocenny kamień rozjarzył się mocniej, a w chwilę potem jego promieniowanie, które wzmagało się podczas marszu, znikło.Dziewczynie wydało się, iż zamiast klejnotu Wittie ma w dłoniach pełno wody i rozmyśla nad tym ponuro.W jej kamieniu również nastąpiła zmiana i Kelsie pośpieszyła ją zbadać.Mimo iż promieniowanie, które klejnot dotąd wydzielał, miało białą barwę z odcieniem niebieskiego, teraz stało się zupełnie niebieskie - tak jasne i przyjazne, jak pogodny ranek w środku lata, bezchmurny, zapowiadający piękny dzień.Wnet przeciął je jakiś cień i Kelsie ujrzała wyraźnie, jak gdyby stała tuż przed nimi, sylwetkę dzikiej kotki, dwóch kociąt i małej śnieżnej pantery, którą kocica zaadoptowała swego czasu.Zwierzęta leżały w ciepłym słońcu na skale; kocica, ze ślepiami na pół przymkniętymi z zadowolenia, doglądała swej rodziny.W miarę jednak, jak Kelsie wpatrywała się w ten obraz, oczy kotki powiększały się, aż wreszcie jej powieki uniosły się całkowicie, jak gdyby zwierzę dojrzało ją tam, gdzie stała.Potem obraz począł drżeć, aż wreszcie zniknął.Kot? Co dziki kot miałby jej tutaj i teraz do zaofiarowa­nia? Doskonale pamiętała, iż kamień, który trzymała, nie trafił do niej wprost z rąk umierającej czarownicy, tylko za pośrednictwem kota.I.spojrzała w dół na ów spłachetek ziemi z odciskiem bosej stopy.Tak! Kiedy wpatrzyła się uważnie, dostrzegła i inne ślady - jeden z nich należał do kogoś z kociej rodziny, kto przeciął ziemię ukosem poniżej odcisku obnażonej ludzkiej stopy.Kot.Nigdy nie widziała w Dolinie innego poza tym, który ściągnął na nią całą tę przygodę.Klechdy domowe - stare opowieści rodem z jej własnego świata o tym, jak koty przestawały w przeszłości z tymi, które uważano za czarownice.Ale co koty miałyby wspólnego z tym miejscem? Wittie podniosła wzrok znad klejnotu.- Nie ma tu śladu Ciemności! - wykrzyknęła.- Ani Światłości! - upierał się Yonan.Czarownica zawahała się, jak gdyby ważyła prawdę przeciw kłamstwu, ażeby postawić na swoim.Potem przy­znała niechętnie:- Ani Światłości!- A co z mocą? - nalegał Yonan.Spojrzała na niego z prawdziwą nienawiścią.- Tam jest moc.Moc może istnieć i bez Światłości, i bez Ciemności.- Kelsie pomyślała, iż Wittie mówi tak, jak gdyby chciała siebie uspokoić.- Wielu było wtajem­niczonych, którzy nie przystali ani do Światłości, ani do Ciemności, ale sami zmagali się z czystą nauką.Wspominają o tym nasze zapisy.Zapewne zbliżamy się teraz do miejsca, w którym taka neutralna moc się usadowiła.Jeśli dotrzemy tam w porę - oczy jej błyszczały, a w kąciku cienkich warg pojawiła się niewielka banieczka śliny - będziemy mogli przeciągnąć ją na stronę Światłości.Jeśli natomiast Ciemność dotrze tam pierwsza, wtedy.- Wtedy uznałabyś, że wszystko stracone.A czy za­stanawiałaś się nad tym, co też już jej szukało, gdyby tak sądzić po śladach? - Yonan po raz drugi wyciągnął miecz w kierunku spłachetka wysuszonej ziemi.Czarownica pochyliła się nad owym skrawkiem, rozmyś­lnie pozwalając klejnotowi zawisnąć nisko, niemal dotknąć naruszonej ziemi.W barwie kamienia nie nastąpiła żadna zmiana, wychylił się on ku przodowi i znieruchomiał, wciąż wskazując w kierunku tego, co przed nimi leżało.Wittie zaszczyciła Yonana złośliwym uśmieszkiem.- Czy spostrzegłeś, wojowniku? Nie ma tam nic złego.Yonan nie schowawszy miecza do pochwy zajrzał jej prosto w oczy.- Nie podaję w wątpliwość żadnej z mocy - ani, twojej, ani tej z Ciemności, którą pozostawiliśmy za sobą.Zważ jednak, że możesz być nękana przez coś, czego nawet i cała wiedza Lormtu nie jest w stanie wyjaśnić.Najlepiej być ostrożnym.- Co znaczy być ostrożnym?! - warknęła czarownica.- Który mężczyzna może wiedzieć coś o tym, dopóki nie zostanie wystawiony na niebezpieczeństwo.? Gdy nadejdzie twój czas i ty zostaniesz na nie wystawiony.Ruszając dalej Wittie z rozmysłem stąpnęła tam, gdzie, widniał ślad bosej stopy,16Rzędy kolumn urwały się niespodziewanie.Jednak po drugiej stronie głębokiej zapadliny, która przecinała drogę, I Kelsie dostrzegła ich przedłużenie, gęstniejące, ciągnące się w nieskończoność.Nie było jednak mostu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript