Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu dojdzie do całego ciągu tragicznych katastrof i nie będzie już innego wyjścia.Przewoźnicy na pewno podniosą krzyk, ale w gruncie rzeczy nie jest w ich interesie dbałość o bezpieczeństwo pasażerów.Mogą je zapewnić tylko restrykcyjne ogranicze­nia prawne.Bo jeśli chcemy kupować zdrową żywność, to musimy opłacać inspektorów sanitarnych.Jeśli zależy nam na czystej wodzie, powinniśmy trosz­czyć się o budżet Agencji Ochrony Środowiska.Jeśli pragniemy uczciwej kon­kurencji na wolnym rynku, musimy utrzymywać Urząd Antymonopolowy.I jeśli tak samo chcemy bezpiecznie podróżować samolotami, trzeba zapewnić wła­ściwe przepisy dotyczące funkcjonowania linii lotniczych.Uwierz mi, że jest to nieuniknione.- A wracając do lotu Pięćset Czterdzieści Pięć.- Zagraniczni przewoźnicy działają na podstawie jeszcze bardziej pobłaż­liwych przepisów niż nasze -r przerwał jej Amos, rozkładając ręce.-Niekiedy naprawdę mogą robić to, co im się żywnie podoba.Najpierw sprawdź wszystkie raporty napraw i przeglądów.Przede wszystkim postaraj się ustalić źródło wa­dliwych części.Casey wstała z krzesła.- Jest tylko jeden problem - dodał szybko.- Jaki? - zapytała, odwracając się w jego stronę.- Chyba znasz sytuację w zakładzie.Musiałabyś zacząć od przejrzenia dokumentacji montażowej.- Tak, wiem.- A ta jest w hangarze sześćdziesiątym czwartym.Na twoim miejscu bym tam nie chodził, przynajmniej na razie.Albo znalazł sobie kogoś do ochrony.- Nie przesadzaj, Amos.Pracowałam w tej hali.Nic mi się nie stanie.Peters pokręcił głową.-Wypadek TransPacific to jak gorący kartofel wyciągnięty z ogniska.Chyba nie muszę ci mówić, co chłopcy o tym wszystkim sądzą.Jeśli tylko będą mieli okazję opóźnić wasze dochodzenie, na pewno ją wykorzystają.W każdym razie spróbują.Zatem uważaj na siebie.- Będę uważała.- Naprawdę zachowaj daleko posuniętą ostrożność.HALA 64GODZINA 11.45Wzdłuż jednej ze ścian, w środkowej części hali, ciągnął się długi szereg oddzielonych przepierzeniami stanowisk, gdzie mieściły się podręczne maga­zyny części montażowych oraz archiwa raportów technicznych.Każdy punkt dokumentacyjny był wyposażony w czytnik mikrofilmów, terminal lokalnej sieci inżynierskiej oraz terminal ogólnozakładowej sieci komputerowej.Odnalazłszy właściwe stanowisko, Casey zasiadła przed czytnikiem fiszek i zaczęła pospiesznie przeglądać raporty montażowe z produkcji kadłuba 271, gdyż taki numer fabryczny nosiła maszyna TransPacific, która uległa wy­padkowi.Jeny Jenkins, archiwista i magazynier hali 64, zaglądał jej przez ramię, nerwowo postukując ołówkiem o blat stołu.- Znalazłaś już? - pytał co chwila.- Znalazłaś?- Uspokój się, Jeny.-Przecież jestem spokojny-mruknął, zerkając trwożliwie przez ramię.- Tylko wolałbym, żebyś to robiła w przerwie między zmianami.Jasne, wtedy nie zwracałabym na siebie niczyjej uwagi, pomyślała Singleton.- Spieszy mi się, Jeny.Nie mogę czekać do końca zmiany.Jeszcze głośniej postukał ołówkiem w stół.- Pewnie wiesz, jak chłopcy się wściekają na ten kontrakt z Chinami.Co mam im powiedzieć?- Tylko tyle, że jeśli nie dojdzie do podpisania umowy, to cała ta linia zostanie zamknięta i wszyscy wylądują na bruku.Jenkins głośno przełknął ślinę.- Naprawdę? Bo ja słyszałem.- Jeny, daj mi w spokoju sprawdzić te raporty, dobrze?Dokumentacja montażowa składała się z milionów formularzy, każdy, na­wet najdrobniejszy element musiał zostać szczegółowo opisany.Cała ta masa papierów, obejmujących zastrzeżone informacje techniczne Nortona, wymagana była do uzyskania certyfikacji samolotu wydawanej przez FAA.Ale Zarząd Federalny nie mógł przechowywać owej dokumentacji w swoich archiwach, gdyż w takim wypadku, na mocy ustawy o powszechnym dostępie do informacji, wbrew przepisom patentowym zostałaby ona odtajniona.Stąd też zakłady Nortona wynajmowały specjalny magazyn w pobliskim Compton, gdzie przechowywano około dwóch ton papierów, a ściśle ustawione teczki z dokumentami dotyczący­mi tylko jednego typu samolotu zajmowały w sumie około trzydziestu metrów półek.W samych zakładach trzymano jedynie fotokopie wszystkich formularzy.Stąd też odnalezienie na mikrofilmach poszukiwanej informacji było aż tak cza­sochłonne.- Znalazłaś już? - spytał po raz kolejny Jeny.- Tak.Mam.Zapatrzyła się na powiększone zdjęcie raportu dostawy z zakładów metalowych Hoffmana, mieszczących się w Montclair, w Kalifornii.Trzpienie zatrzaskowe chwytaków slotów opisane tu były ciągiem symboli, zgodnie z pier­wotnymi planami montażowymi: A/908/B-2117L (2) Ant Sl Ltch SS/HT.W na­główku widniała data produkcji partii elementów, pod spodem stempel pokazy­wał datę dostawy do zakładów, jeszcze niżej w rubryce była wpisana data ich montażu w produkowanym samolocie.Na samym dole zostały odciśnięte dwie pieczątki imienne - pod pierwszą znajdował się podpis technika montującego elementy, druga podawała nazwisko inspektora z działu kontroli jakości odbie­rającego wykonaną pracę.- No i co? To część z certyfikatem?- Tak, z certyfikatem.Zakłady metalowe Hoffmana były znanym i szanowanym dostawcą.Trans­port przybył prosto od wytwórcy, w transakcji nie uczestniczył żaden pośrednik.Jeny nerwowo spoglądał w głąb hali, od której stanowisko było oddzielone metalową siatką.Z pozoru nikt nie zwracał na nich większej uwagi, Casey do­myślała się jednakjże są bacznie obserwowani.- To już wychodzisz? - spytał zdenerwowany Jenkins.- Tak, Jeny.Wychodzę.Prześliznęła się furtką i ruszyła szybko wzdłuż ciągu identycznych stano­wisk w stronę wyjścia.Trzymała się z dala od zasięgu suwnic, lecz i tak parę razy zerknęła w górę, bojąc się, że ktoś może czatować na dachu podręcznych magazynów.Nikogo tam jednak nie było.Wyglądało na to, że przynajmniej na razie robotnicy postanowili zostawić jaw spokoju.Zatem odnalazła pierwszą wartościową informację: w samolocie TPA545 została pierwotnie zamontowana oryginalna część, pochodząca od renomowa­nego producenta.Nie mogła się więc różnić od pozostałych- A przecież Doherty odkrył zupełnie inny, wadliwy element.Amos miał rację.Z tym skrzydłem coś musiało się stać, z jakiegoś powodu dokonywano w nim napraw.Tylko dlaczego?Nasuwało jej się coraz więcej pytań, na które trzeba było znaleźć odpo­wiedzi.A czasu miała coraz mniej.DZIAŁ KONTROLI JAKOŚCIGODZINA 12.30Skoro wadliwa część nie była oryginalna, to skąd pochodziła? Wyjaśnień w tej sprawie należało szukać wyłącznie w raportach serwisowych, których linie lotnicze jeszcze nie przysłały.A gdzie się podział Richman? - przemknęło jej przez myśl.Na swoim biurku znowu znalazła stertę teleksów.Coraz więcej fizerów z ca­łego świata zgłaszało się z pytaniami dotyczącymi wypadków N-22.Dość typo­wą treść zawierała depesza nadesłana z Madrytu:NADAWCA: S.RAMONES, FSR MADRYT ADRESAT: CASEY SINGLETON, QA/IRTALARMUJĄCE WIEŚCI OD MEGO ZNAJOMEGO Z LINII IBERIA B.ALONSO, ŻE WOBEC WYPADKU W MIAMI JAA MOŻE JESZCZE BARDZIEJ OPÓŹNIĆ CERTYFIKACJĘ SAMOLOTU N22, MOTYWUJĄC TO WĄTPLIWOŚCIAMI CO DO PARAMETRÓW TECHNICZNYCH MODELU.PROSZĘ O RADĘ.Casey westchnęła.Można się było spodziewać takiego obrotu rzeczy.JAA, czyli Wspólna Rada Transportu Powietrznego, była europejskim od­powiednikiem FAA i w ostatnich czasach zaczynała coraz bardziej spię­trzać amerykańskim producentom trudności z wchodzeniem na rynki Wspól­noty Europejskiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript