Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Yngilda nie miała prawa mówić mi złośliwych kłamstw; w tym, co mi powiedziała, musi tkwić ziarno prawdy.Istniał sposób.Co roku przychodziły na moje imieniny podarunki z Ulmsdale.Tego roku, kiedy je przywiozą, odnajdę dowódcę drużyny, która z nimi przybędzie i poproszę go, by zawiózł dar dla swego pana i przekazał mu, że pragnę, byśmy wymienili podobizny.Miałam własną, namalowaną przez pisarza mojego stryja, który miał dar kreślenia rysów twarzy.O tak, tak właśnie zrobię!Zdawało mi się w owej chwili, że to studnia darowała mi tę myśl.Więc biegłam, zadowolona, z powrotem do domu, rada, że nikt nie spostrzegł mojej nieobecności.Teraz zaczęłam urzeczywistniać własne plany.Trzeba mi było zrobić odpowiedni futeralik na obrazek namalowany na pergaminie.Wpierw więc oprawiłam go w kawałek polerowanego drewna, po czym uszyłam maleńką sakiewkę, na której z przodu wyhaftowałam Gryfa, a z tyłu złamany miecz.Żywiłam nadzieję, iż mój małżonek zrozumie ukryte znaczenie: że oczekuję, jak powinnam, swojego przyjazdu do Ulmsdale, że Ithkrypt to moja przeszłość, nie przyszłość.Wszystko robiłam w sekrecie, kradnąc czas, bowiem nie chciałam, by inni poznali moje zamiary.Ale pewnego późnego popołudnia, gdy nagle nadszedł Toross, nie zdążyłam schować robótki.Przede mną leżała moja podobizna — używałam jej do miary na sakiewkę.Kiedy Toross ją zobaczył, rzekł ostro:— Jest tu ktoś, kuzynko, kto widzi cię taką, jaka jesteś naprawdę.Czyja to ręka malowała?— To Archan, pisarz mojego stryja.— I dla kogo kazałaś to namalować?W jego głosie znowu dała się wyczuć ostrość, jakby miał prawo domagać się ode mnie odpowiedzi.Byłam co najmniej zdumiona, a także niezadowolona, że użył takiego tonu, bowiem jego słowa były dotąd zawsze grzeczne i łagodne.— Będzie to niespodzianka dla mojego małżonka Kerovana.Niebawem przyśle mi dary na imieniny.To odeślę mu w zamian.Wcale mi się nie podobało, że mnie zmusił do wyjawienia zamysłu, ale pytanie tak mnie zaskoczyło, że nie mogłam nie odpowiedzieć.— Twój małżonek! — Odwrócił ode mnie twarz.— Jak tu pamiętać, że te więzy istnieją, Joisan.Czy kiedykolwiek myślałaś, jak to będzie znaleźć się pośród nieznajomych, iść do pana, którego nigdy przedtem nie widziałaś?Jego słowa nadal były szorstkie i nie mogłam pojąć dlaczego.Pomyślałam, że nie było miłe z jego strony w taki sposób potwierdzać moją głęboko skrywaną obawę.Odłożyłam igłę, wzięłam medalion i nie dokończony futeralik, zawinęłam je w specjalną chusteczkę bez słowa odpowiedzi.Nie miałam zamiaru odrzec mu “tak” lub “nie” na pytania, których nie miał prawa zadawać.— Joisan, istnieje przecież prawo do odmowy! — wybuchnął, z głową odwróconą ode mnie.Dłonie założył za pas i spostrzegłam, jak zacisnął na nim palce.— I w taki sposób okryć hańbą jego Ród i własny? — odparłam.— Czyżbyś uważał, że nic nie jestem warta? Jakże mnie nisko sądzisz, kuzynie! Cóżem zrobiła, abyś myślał, że świadomie przyniosłabym wstyd jakiemukolwiek człowiekowi?— Człowiekowi! — Obrócił się gwałtownie ku mnie.Miał zacięte wargi, a wkoło jego oczu czaiło się coś, czego nigdy przedtem nie widziałam.— Czyżbyś nie wiedziała, co mówią o dziedzicu Ulmsdale? Człowiek! O czym myślał twój stryj, gdy godził się na to małżeństwo? Joisan, nikt nie może zmusić panny, by była przedmiotem takiego oszukańczego targu! Bądź mądra, pomyśl o sobie, pomyśl o odmowie — teraz!Podniosłam się.Czułam jak wrze we mnie gniew.Lecz taką mam naturę, że w największym gniewie zdaję się najbardziej spokojna.Może powinnam za to podziękować losowi, gdyż wiele razy ta cecha chroniła mnie niby pancerz.— Kuzynie, zapominasz się.Nieprzystojne to słowa i wstyd mi za ciebie.Czy uważasz mnie za żałosne stworzenie, które zechce tego słuchać? Powinieneś się nauczyć lepiej strzec własnego języka! — Odeszłam, nie zwracając uwagi na jego gwałtowną próbę zatrzymania mnie.Udałam się do mojej komnaty, stanęłam przy oknie wychodzącym na północ i patrzyłam na zmierzch.Drżałam, nie z zimna, lecz z lęku, który zasiała w moich myślach Yngilda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript