WÄ…tki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak wÅ‚aÅ›nie myÅ›laÅ‚em, pani  odparÅ‚ żywo, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ hrabinie nieznacznie a by-stro  Lucjan przybywa tu w ostatecznej nÄ™dzy.Ale o ile ma być przedmiotem owacyj, mogÄ™go także zmusić, wÅ‚aÅ›nie z przyczyny owacji, do opuszczenia Angoulême, gdzie siostra jego iszwagier sÄ… Å›cigani przez komorników.DumnÄ… twarz Luizy de Nègrepelisse przebiegÅ‚ lekki skurcz stÅ‚umionej radoÅ›ci.Zdziwiona,iż adwokat odgadÅ‚ jÄ… tak dobrze, spojrzaÅ‚a naÅ„ rozwijajÄ…c wachlarz.W tej chwili weszÅ‚a Fran-ciszka, co daÅ‚o hrabinie czas na znalezienie odpowiedzi. WidzÄ™  rzekÅ‚a ze znaczÄ…cym uÅ›miechem  że bÄ™dzie pan rychÅ‚o prokuratorem.Czy to nie znaczyÅ‚o powiedzieć wszystko, nie zdradzajÄ…c siÄ™? Och, pani  wykrzyknęła Franciszka biegnÄ…c dziÄ™kować hrabinie  pani zatem bÄ™dÄ™ win-na szczęście mego życia!I, nachylajÄ…c siÄ™ do swej protektorki ruchem mÅ‚odego dziewczÄ™cia, szepnęła: To byÅ‚aby dla mnie Å›mierć na wolnym ogniu, gdyby mi przyszÅ‚o być żonÄ… prowincjonal-nego adwokaciny.59 Jeżeli Zefiryna przypuÅ›ciÅ‚a ten szturm do Luizy, popchnÄ…Å‚ jÄ… do tego Franio, któremu niezbywaÅ‚o na pewnej znajomoÅ›ci biurokratycznego Å›wiata. W pierwszych dniach wszelkiego dojÅ›cia do wÅ‚adzy, czy to chodzi o prefekta, czy o dy-nastiÄ™, czy o przedsiÄ™biorstwo  rzekÅ‚ ekskonsul do przyjaciółki  Å›wieżo upieczeni szczÄ™-Å›liwcy okazujÄ… nadzwyczajny zapaÅ‚ do oddawania usÅ‚ug; ale niebawem spostrzegajÄ… siÄ™ wuciążliwoÅ›ciach protekcji i stajÄ… siÄ™ jak z lodu.DziÅ› Luiza uczyni dla Petit Clauda to, czegoza kwartaÅ‚ nie chciaÅ‚aby zrobić dla twego męża. Czy pani hrabina pomyÅ›laÅ‚a  rzekÅ‚ Petit Claud  o zobowiÄ…zaniach, jakie nakÅ‚ada na niÄ…triumf naszego poety? BÄ™dzie pani trzeba przyjąć Lucjana w ciÄ…gu tych dziesiÄ™ciu dni, którepotrwa entuzjazm miasteczka.Prefektowa skinęła gÅ‚owÄ…, aby odprawić Petit Clauda, i podniosÅ‚a siÄ™, aby pomówić z pa-niÄ… de Pimentel, która ukazaÅ‚a siÄ™ w drzwiach buduaru.PrzejÄ™ta niespodziewanym wyniesie-niem starego Nègrepelisse do godnoÅ›ci para, margrabina uważaÅ‚a za potrzebne odÅ›wieżyćstosunki z kobietÄ… dość zrÄ™cznÄ…, aby swój quasi faÅ‚szywy krok wyzyskać dla pomnożeniawpÅ‚ywu. Powiedz mi, droga, czemu zadaÅ‚aÅ› sobie ten trud, aby wprowadzić ojca do Izby Parów? spytaÅ‚a margrabina wÅ›ród poufnej rozmowy, w której ugięła kolano przed wyższoÅ›ciÄ… drogiejLuizy. Moje dziecko, udzielono mi tej Å‚aski tym Å‚atwiej, iż ojciec nie ma dzieci i bÄ™dzie gÅ‚oso-waÅ‚ zawsze za koronÄ…; ale jeÅ›li bÄ™dÄ™ miaÅ‚a synów, liczÄ™ na to, że starszy bÄ™dzie mógÅ‚ przejąćtytuÅ‚, herb i parostwo po dziadku.Pani de Pimentel pomyÅ›laÅ‚a ze zmartwieniem, że matka, której ambicja rozciÄ…ga siÄ™ nadzieci majÄ…ce dopiero siÄ™ urodzić, nie bÄ™dzie jej pomocnÄ… w wyniesieniu do parostwa pana dePimentel, co byÅ‚o jej sekretnym marzeniem. Mam prefektowÄ… w garÅ›ci  rzekÅ‚ Petit Claud do Cointeta wychodzÄ…c  i przyrzekampanu akt spółki.BÄ™dÄ™ za miesiÄ…c podprokuratorem, a pan bÄ™dziesz wÅ‚adcÄ… losów Sécharda.Staraj siÄ™ pan teraz znalezć kogoÅ›, kto by odkupiÅ‚ mojÄ… kancelariÄ™; w pół roku zrobiÅ‚em z niejpierwszÄ… w Angoulême. WystarczyÅ‚o wsadzić ciÄ™ na siodÅ‚o  rzekÅ‚ Cointet, prawie zazdrosny o swe dzieÅ‚o.Każdy zrozumie teraz przyczynÄ™ triumfu Lucjana w rodzinnym mieÅ›cie.Na sposób owegokróla Francji, który siÄ™ nie mÅ›ci za ksiÄ™cia Orleanu11, Luiza nie chciaÅ‚a pamiÄ™tać zniewagwyrzÄ…dzonych w Paryżu pani de Bargeton.ChciaÅ‚a wziąć Lucjana pod swój patronat, zmiaż-dżyć go protekcjÄ… i pozbyć siÄ™ go w przyzwoity sposób.Zwiadomy, drogÄ… plotek, caÅ‚ej pary-skiej intrygi, Petit Claud dobrze odgadÅ‚ tÄ™ nienawiść, jakÄ… kobieta żywi dla mężczyzny, którynie umiaÅ‚ kochać jej w chwili, gdy miaÅ‚a ochotÄ™ być kochanÄ….Nazajutrz po owacji, która byÅ‚a usprawiedliwieniem przeszÅ‚oÅ›ci Ludwiki de Nègrepelisse,aby do reszty odurzyć Lucjana i ugnieść go w rÄ™kach, Petit Claud zjawiÅ‚ siÄ™ u pani Séchardna czele szeÅ›ciu mÅ‚odych ludzi, ekskolegów Lucjana.DeputacjÄ™ tÄ™ wysÅ‚ali do autora  Stokroci i  Gwardzisty Karola IX koledzy, aby go za-prosić na bankiet, jaki zamierzali wydać na cześć wielkiego czÅ‚owieka wyrosÅ‚ego z ich szere-gów. Patrzcie! To ty, Petit Claud!  wykrzyknÄ…Å‚ Lucjan. Twój powrót tutaj  rzekÅ‚ Petit Claud  pobudziÅ‚ naszÄ… miÅ‚ość wÅ‚asnÄ…, wziÄ™liÅ›my naambit, zebraliÅ›my skÅ‚adkÄ™ i gotujemy dla ciebie wspaniaÅ‚y bankiet.Dyrektor kolegium i pro-fesorowie bÄ™dÄ… również; jak siÄ™ rzeczy zapowiadajÄ…, bÄ™dziemy mieli z pewnoÅ›ciÄ… i wÅ‚adze. Na kiedyż to?  spytaÅ‚ Lucjan. W najbliższÄ… niedzielÄ™.11Król Francji, który siÄ™ nie mÅ›ci za ksiÄ™cia Orleanu  to Ludwik Filip; zasiadÅ‚szy na tronie w 1830 r.oÅ›wiad-czyÅ‚, że nie bÄ™dzie siÄ™ mÅ›cić na swych przeciwnikach politycznych, ultrarojalistach za przeÅ›ladowania, którychod nich doznaÅ‚ za Restauracji, gdy nosiÅ‚ tytuÅ‚ ksiÄ™cia Orleanu.60  Niemożliwe  odparÅ‚ poeta. MógÅ‚bym przyjąć aż za dziesięć dni.wówczas, bardzochÄ™tnie. A zatem, na twoje rozkazy  rzekÅ‚ Petit Claud  dobrze, za dziesięć dni.Lucjan byÅ‚ czarujÄ…cy wobec dawnych kolegów, którzy okazywali mu podziw graniczÄ…cy zczciÄ….PodtrzymywaÅ‚, przez jakie pół godziny, nader bÅ‚yskotliwÄ… rozmowÄ™, czuÅ‚ siÄ™ bowiemna piedestale i chciaÅ‚ usprawiedliwić opiniÄ™ Å›wiata; zatknÄ…Å‚ rÄ™ce za kamizelkÄ™, przemawiaÅ‚ jakczÅ‚owiek, który widzi rzeczy z wysokoÅ›ci, na której współobywatele go postawili.ByÅ‚skromny, przystÄ™pny, prawdziwy geniusz w negliżu.ByÅ‚y to skargi atlety znużonego walkamiParyża, rozczarowanego zwÅ‚aszcza; winszowaÅ‚ kolegom, że nie opuÅ›cili poczciwej prowincji,etc.OczarowaÅ‚ ich.NastÄ™pnie wziÄ…Å‚ na stronÄ™ Petit Clauda i zażądaÅ‚ szczerej prawdy o spra-wach Dawida, wyrzucajÄ…c mu sekwestr, pod jakim zastaÅ‚ szwagra.Lucjan chciaÅ‚ wziąć PetitClauda na chytrość.Petit  Claud postaraÅ‚ siÄ™ utrwalić dawnego kolegÄ™ w mniemaniu, iż on,Petit Claud, jest mizernym adwokacinÄ… z prowincji, pozbawionym wszelkiego sprytu.Obecne uksztaÅ‚towanie spoÅ‚eczeÅ„stwa, nieskoÅ„czenie bardziej zÅ‚ożone niż dawniej, spro-wadziÅ‚o zróżniczkowanie zdolnoÅ›ci u czÅ‚owieka.NiegdyÅ› ludzie wybitni, zmuszeni dowszechstronnoÅ›ci, pojawiali siÄ™, wÅ›ród starożytnych narodów, w maÅ‚ej liczbie i na ksztaÅ‚tpochodni.Pózniej, o ile zdolnoÅ›ci siÄ™ wyspecjalizowaÅ‚y, zdatność odnosiÅ‚a siÄ™ jeszcze doogółu rzeczy.I tak, czÅ‚owiek bÄ™dÄ…cy szczwanÄ… liszkÄ…, jak to mówiono o Ludwiku XI, mógÅ‚zużyć swÄ… przemyÅ›lność do wszystkiego; ale dziÅ› sama zdatność ulegÅ‚a podziaÅ‚om.Ile zawo-dów, tyle rozmaitych chytroÅ›ci.PrzebiegÅ‚ego dyplomatÄ™ wystrychnie doskonale na dudka,gdzieÅ› na zapadÅ‚ej prowincji, w pokÄ…tnej sprawie, mierny adwokat lub nawet chÅ‚op.Najspryt-niejszy dziennikarz może siÄ™ okazać zupeÅ‚nym gÅ‚upcem w kwestiach handlowych; toteż Lu-cjan musiaÅ‚ siÄ™ stać i staÅ‚ siÄ™ igraszkÄ… w rÄ™ku Petit Clauda.PrzebiegÅ‚y adwokat oczywiÅ›ciesam napisaÅ‚ artykuÅ‚, wskutek którego Angoulême, Å‚Ä…cznie z przedmieÅ›ciem, znalazÅ‚o siÄ™ wobowiÄ…zku uczczenia Lucjana.Współobywatele zgromadzeni na placu du Mûrier byli to ro-botnicy z drukarni i papierni Cointetów, prowadzeni przez dependentów Petit Clauda, Ca-chana i paru ekskolegów Lucjana [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript