Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I co? W ciągu godziny byliby z powrotem na wolności, a ja miał-bym sprawę o nieuzasadnione aresztowanie.Nawet gdyby to nie były krople do nosa.I mogliby użyć tych przeklętych taśm Brilla, żeby powiesić mnie za jaja!125 Summit opadł na fotel.Jego twarz wyglądała jak zakład pogrzebowy. I mamy martwych troje, może sześcioro dzieciaków.Jezus.Jezus.Jezus.Potrząsnął głową.Polchik chciałby go jakoś pocieszyć.Ale jak miał to zrobić? Proszę posłuchać, kapitanie.Mogłem sprowadzić ich tutaj tak szybko, że nawetby się nie spostrzegli.gdybym był sam.Ten diabelski robot.tak, to nie zdało egzami-nu.Proszę posłuchać.Nie próbuję stwarzać sobie alibi.Daleki jestem od tego, ale panbył przecież zwykłym gliną.pan wie, że gliniarz to nie tylko przepisy i pęczek drutów.Tacy jak ja nie potrafią po prostu pracować z takimi maszynami jak Brillo.Nic z tego,kapitanie.Człowiek powinien móc użyć swojego rozsądku, powinien czuć, że jest cośwart, że nie jest tylko kawałkiem gów.Głowa Summita podniosła się raptownie. Rozsądku!?Wyglądał, jakby za chwilę miał zwymiotować. Jaki rodzaj rozsądku wykazałeś z tym Rico koło hotelu  Amsterdam ? A co z tymwszystkim, co jest na taśmach; z dzwiękiem, z obrazem, ze wszystkimi Ach, to. Tak.To.Masz cholerne szczęście, że zażądałem, aby te taśmy były tylko do użytkuwewnętrznego policji! Musiałem odwołać się do tajności danych.Czy masz wyobra-żenie o tym, za jak wiele sznurków jestem pociągany? Przez szefa, Komisję, przez tegocholernego burmistrza.Wyobrażasz to sobie, Polchik? Nie.Przykro mi.Przepraszam.Smutek na twarzy. Za  przepraszam nic nie kupisz, do diabła! %7łądam, żebyś nie przyjmował żad-nego podarunku, żadnych butelek, żadnych soczków.Nic, od nikogo.Zrozumiano? Tak jest.Summit mówił ze zmęczeniem w głosie. Wystarczająco trudno pracować mając na karku specjalne śledztwo zespołuprokuratora okręgowego.Węszą po całej komendzie.Jezus, Polchik, wyobrażasz tosobie?.Przerwał, spojrzał oskarżające na podwładnego i powiedział: Jeszcze jeden taki numer i wylecisz stąd na zbity pysk.Nie będzie upomnień,nagan czy grzywien.Na pysk.Kapish?Polchik skinął głową. Tym razem będzie dobrze  odezwał się kapitan łagodniej. Co będzie dobrze? Z tobą będzie dobrze.Policjant czekał na ciąg dalszy.126  Muszę o tym pomyśleć, ale to nie z powodu twoich dobrych pięciu lat u mnie,Polchik.Tak, będziesz ukarany, lecz jeszcze nie wiem jak. Cóż.A co stanie się z robotem?Summit podniósł się powoli.Wyglądał jak zacumowany sterowiec. Wyjdzmy.Sam zobaczysz.Polchik ruszył za nim do drzwi.Przed wyjściem kapitan zatrzymał się.Spojrzał pro-sto w oczy Mike a i powiedział cicho: Dzisiejsza noc to była dobra szkoła, Polchik.Nie doczekał się żadnej odpowiedzi.Weszli razem do pokoju, gdzie znajdował się robot.Reardon ciągle trzymał głowęw otwartej jamie klatki piersiowej Brilla, a młodzik z ratusza stał na palcach za plecamiinżyniera i usiłował zajrzeć do środka.Gdy weszli, inżynier wyprostował się.Wyłączyłlampkę na końcu narzędzia.Patrzył w stronę Summita i Polchika.Ci podeszli do szefapolicji, Santoriniego.Kapitan pomruczał przez chwilę do tamtego.Szef skinął głowąi powiedział głośno: Porozmawiamy jutro. Po czym ruszył do wyjścia.Nagle zatrzymał się i dodał: Dobranoc, panowie.To była długa noc.Skontaktuję się jutro ze wszystkimi.Nie czekając na jakąkolwiek reakcję, wyszedł.Reardon odwrócił się do Summita.Czekał na jakieś wyjaśnienia.Nawet człowiekburmistrza trochę się ożywił.Ten z FBI podniósł się z ławki (jeżeli tylko Polchik dobrzezapamiętał, to nie zmienił pozycji od ubiegłego wieczoru) i podszedł do reszty.Inżynier przerwał milczenie. No, cóż. I umilkł. Panowie  odezwał się wreszcie kapitan  powiedziałem szefowi, Santoriniemu,że osobiście napiszę pełny raport i wyślę go do odpowiednich władz.Moja opinia zade-cyduje, jest to więcej niż prawdopodobne, o tym, czy roboty zostaną zaakceptowane dopracy w siłach policyjnych. Pierwsze oceny są bardzo dobre, kapitanie.Bardzo dobre  stwierdził młodyczłowiek.Summit nie zwrócił na niego uwagi. Myślę, że powinienem wam powiedzieć, panowie, że w tej chwili moja ocena jestcałkowicie negatywna, przynajmniej jeśli chodzi o mnie.Panie Reardon, ciągle ma pandługą drogę przed sobą.I bardzo dużo pracy, aby pańska maszyna mogła być wykorzy-stana. Myślę, że. Och, ona sprawuje się bardzo dobrze  ciągnął Summit. Proszę mnie zle niezrozumieć.Jednak uważam, że potrzeba dużo więcej elastyczności w jej zachowaniu.I dużo więcej wiedzy na temat pracy policji i obowiązków policjanta, zanim robot bę-dzie mógł stanowić realną pomoc w naszej pracy.127 Inżynier zezłościł się, ale usiłował panować nad sobą. Wprowadziłem do jego pamięci całą zawartość Podręcznika Policjanta, wszystkiedane na temat miasta, Sądu Najwyższego.Kapitan powstrzymał go podniesieniem ręki. Panie Reardon, to, co pan tu wymienia, jest najmniej ważne dla policjanta napatrolu.Każdy może przeczytać książkę, która zawiera przepisy, lecz jak zastosować teprzepisy w konkretnej sytuacji, to coś więcej niż zaprogramowanie robota.To wymaga,tak.to wymaga treningu.Treningu i doświadczenia.I nie przychodzi tak łatwo.Glinato nie tylko przepisy i pęczek drutów.Polchik skamieniał, gdy usłyszał swoje słowa.Teraz był pewny, że będzie dobrze.Nie tak dobrze jak wcześniej, ale co najmniej znośnie.Reardon wpadł w furię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript