[ Pobierz całość w formacie PDF ] . A jeżeli to był morderca?Po twarzy leśniczyny przebiegł gwałtowny skurcz.Stanowczota rozmowa kosztowała ją zbyt wiele nerwów. Pani Baczkowa, proszę skojarzyć pewne fakty, to jest nie-słychanie ważne.Może jakieś wydarzenie odgrywa tu dużąrolę?Kogo mogła mieć na myśli pani Kostecka? Był taki jeden człowiek, który gościł u nas, a okazał sięzdrajcą i szubrawcem Bronek Matyluk, chłopiec uratowanyprzez Marysię od śmierci.To on, jak Judasz, sprzedałNiemcom naszych chłopców i wydał ich na stracenie.%7łe też tomi wtedy nie przyszło do głowy! Jaka ja byłam głupia! Nigdysobie tego nie daruję! Jak wyglądał ten człowiek? Miał dopiero osiemnaście lat, wysoki, kościsty.Wszyscywówczas byli chudzi i wynędzniali. Czy nigdy więcej pani o nim nie słyszała? Dotarła do nas wiadomość, że zginął.Niemcy często wy-kańczali swoich szpicli i donosicieli, kiedy ich już nie potrzebo-wali.Znaleziono trupa, a przy nim dokumenty Matyluka.Wiek,ubiór też się zgadzały.To brzmiało wiarygodnie, ale ja nieuwierzyłam w jego śmierć.Dlatego schowałam tę fotografię. Ma pani jego zdjęcie? Czy przy sobie? To fotografia zbiorowa, on jest wśród chłopców z lasu.JakMarysia leżała w szpitalu, schowałam ją w Marysiówce wtakim miejscu, że sam szatan nie znajdzie głos leśniczynyzabrzmiał mściwie i złowrogo. Ale mnie pani zdradzi tę kryjówkę?W tej chwili do pokoju wbiegła Jadwiga Strzeszyna. Panie poruczniku, jak pan może.Siostra jest ogromniezdenerwowana, może się znów rozchorować! Proszę miećwzgląd na jej zdrowie.Nie pozwolę jej dłużej męczyć!***Jarosław Harłówko powitał kapitana Brońskiego w siedzibieZarządu Głównego ZBOWiD-u w Alejach Ujazdowskich wWarszawie z uprzejmym uśmiechem na twarzy, którą przeżytelata i trudy naznaczyły siecią głębokich zmarszczek, jednakoczy, pod strzechą mlecznobiałych brwi, zachowałymłodzieńczość i bystrość, a sprężyste ruchy świadczyły o dobrejkondycji fizycznej. Maria Kostecka powtórzył kilka razy znane sobie dobrzeimię i nazwisko. Wspaniały człowiek, wielka patriotka,nieustraszona działaczka ruchu oporu.Nie będę wyliczał jej za-sług, zapisane są na kartach historii.Aączyły mnie z nią więzybliskiej przyjazni.Czy naprawdę jakiś zbrodniarz pozbawił jążycia? Wydaje się to absurdalne.Tylu ludzi żywiło dla niej doz-gonną wdzięczność. Niestety to prawda.Zwróciliśmy się do pana w nadziei,że pomoże nam pan rozszyfrować tę ponurą zagadkę. Jeśli to będzie tylko w mojej mocy.Ostatnio widywałemMarysię niezbyt często, ale każde nasze spotkanie miałouroczysty charakter.Wiązało nas tyle przeżyć z czasówokupacji.Poza tym Marysia była wspaniałym kompanem,osobą niesłychanie towarzyską, miłośniczką kwiatów szczególnie róż.To nasze wspólne hobby.Udało się nam razemwyhodować odmianę fioletowej róży pod nazwą KrólewskaMelancholia". Umarła wśród róż. Tak, słucham? zapytał Harłówko, którego myśli błąkałysię w świecie wspomnień, całkowicie oderwane od rzeczywi-stości. Czy pamięta pan wszystkie ważkie wydarzenia z jej dzia-łalności podczas okupacji? Naturalnie.Najpierw braliśmy udział w wielu akcjach wWarszawie, potem przez dłuższy czas walczyłem w partyzantce,a jej dom Marysiówka" stał się punktem kontaktowym naszejorganizacji.Odbywały się w nim posiedzenia sztabu,znajdowali schronienie ranni towarzysze broni oraz osobypochodzenia żydowskiego, uciekinierzy z getta.Dość długodopisywało nam szczęście, aż zdarzyła się wielka wpadka.Nikczemna denuncjacja spowodowała akcję zbrojną Gestapo wmomencie, kiedy w Marysiówce obradowali członkowiesztabu.Wywiązała się regularna walka, ośmiu towarzyszystraciło wówczas życie.Marysia została aresztowana, przeszłaprzez wszystkie stopnie tortur na Pawiaku.Nie zabili jej tylkodlatego, że chcieli wydostać od niej nazwiska dowódców.Apotem ocalił ją koniec wojny. Czy jest panu wiadome, co się stało z denuncjatorem?Może Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Pols-ce, której jest pan członkiem, natrafiła na ślad tego człowieka? On zginął, przynajmniej taka jest oficjalna wersja.Brako-wało podstaw do wszczęcia poszukiwań.Trup znaleziony wpobliskim lesie w kilka tygodni po likwidacji Marysiówki zo-stał zidentyfikowany na podstawie znajdujących się przy nimdokumentów.Twarz była zmasakrowana, ale poza tymwszystko się zgadzało wzrost, wiek, ubiór.Czy istniejepodejrzenie, że zbrodniarz ten żyje? Harłówko z wrażeniapodniósł się z krzesła. Wiele na to wskazuje.Pani Kostecka rozpoznała w szpitalukogoś z dawnych lat.Powiedziała o tym Antoninie Baczkowej,nie wymieniając żadnego nazwiska.Jeżeli osobnik ten znajdujesię wśród żywych, to niewątpliwie mógł dopuścić się nowejzbrodni dla ratowania własnej skóry.To jednak tylko hipotezanie poparta, jak dotąd, konkretnymi dowodami.Proszę o za-trzymanie tej informacji w najgłębszej tajemnicy ze względu nadobro śledztwa. Oczywiście Jarosław Harłówko mocno uścisnął wy-ciągniętą doń rękę Brońskiego. Zmierć Marii Kosteckiej po-winna być pomszczona.%7łyczę sukcesu, kapitanie.Rozdział 11Sierżant Chwatek był w swoim żywiole.Materiały przywie-zione przez niego na naradę u pułkownika Kozłowskiego,stanowiące efekt jego kilkudniowej pracy, wzbudziły dużezainteresowanie zgromadzonych kolegów.Mimo zmęczenia naskutek nieprzespanych nocy, spędzonych w większości wpociągach, promieniał wewnętrznym zadowoleniem, gotów dojak najszybszego zreferowania zdobytych przez siebiewiadomości.Na dany przez pułkownika znak przystąpił od razudo rzeczy. Zacząłem od badania życiorysu ordynatora.Urodził się wWarszawie w rodzinie urzędnika bankowego, uczęszczał dopaństwowego gimnazjum im.Stanisława Staszica.W czasieokupacji wstąpił do AL.Maturę zdał na tajnych kompletach.Ukończył też jeden rok studiów w szkole Zaorskiego.Brałudział w akcji na pociąg towarowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|