[ Pobierz całość w formacie PDF ] .W pogrzebie Newtona nie móg uczestniczy papie.Langdon si gn po myszk.A kto mówi, e uczestniczy ? Zaczerni s owo Pope j pojawi o si ca e kompletnezdanie.Ceremonii pogrzebowej sir Isaaca Newtona, któr zaszczycili swoja,obecno ci królowie i szlachetnie urodzeni, przewodniczy Alexander Pope,przyjaciel i wspó pracownik, który wyg osi poruszaj c serca mowDan BROWN - Kod Leonarda da Vinci428Dan BROWN - Kod Leonarda da Vincipogrzebow , po czym rzuci na trumn grudk ziemi.Langdon spojrza na Sophie.Mieli my odpowied ju w drugim trafieniu.Nasz papie to Alexander Pope.A.Pope.Sophie wsta a.Jacques Sauniere, mistrz szarady, jeszcze raz udowodni , e by diablobystrym cz owiekiem.Dan BROWN - Kod Leonarda da Vinci429Dan BROWN - Kod Leonarda da VinciRozdzia 96Sylas nagle zerwa si ze snu.Nie mia poj cia, co go wyrwa o ani jak d ugo spa.Co mi si ni o? Usiad na sienniku is ucha spokojnego rytmu oddechu domu, ws uchiwa si w cisz , któr zak óca tylko pomrukmodlitwy gdzie z s siedniej celi.Te dobrze znane odg osy powinny go uspokoi.A jednak czusi nieswojo.Co go gn bi o.Wsta i nie ubieraj c si , podszed do okna.Czy kto mnie ledzi? Podwórzec poni ej bypusty, taki jak go zapami ta , kiedy wchodzi.S ucha.Cisza.Wi c czemu jestem takizdenerwowany? Ju dawno Sylas nauczy si ufa intuicji.Intuicja utrzymywa a go przy yciu,kiedy by dzieckiem na ulicach Marsylii, jeszcze d ugo przed wi zieniem.D ugo przedtem,zanim narodzi si powtórnie w ramionach biskupa Aringarosy.Wygl daj c przez okno, terazzobaczy niejasny kontur samochodu za ywop otem.Na dachu samochodu by policyjny kogut.W korytarzu zaskrzypia a pod oga.Poruszy a si klamka w drzwiach.Sylas zareagowainstynktownie, przebieg przez pokój i zatrzyma si w po lizgu za drzwiami, kiedy ktowy amywa je od zewn trz.Do rodka wpad policjant z broni , któr skierowa w lewo, potem wprawo i rozgl da si po pomieszczeniu, które wydawa o si puste.Zanim sobie zda spraw ,gdzie jest Sylas, ten rzuci si w drzwi, mia d c w nich drugiego policjanta, który wchodzi dorodka.W momencie, gdy pierwszy policjant okr ca si wokó w asnej osi, eby strzeli , Sylasrzuci si do jego nóg.Bro wypali a, ale kula przesz a nad g ow Sylasa w a nie wtedy, kiedyten dopad kostek policjanta, szarpn i poderwa mu nogi, powalaj c go na ziemi.Policjantuderzy g ow o pod og.Drugi próbowa si podnie w przej ciu.Sylas kopn go kolanem wkrocze, a potem przeszed ponad wij cym si z bólu cia em na korytarz.Prawie nagi rzuci si wdó po schodach.Wiedzia , e kto go zdradzi , ale kto? Kiedy doszed do recepcji, przez drzwifrontowe wpadali kolejni policjanci.Sylas zawróci i zapu ci si g biej w korytarze.Wej cie dlakobiet.Ka dy budynek Opus Dei ma takie wej cie, Schodz c w dó w skimi korytarzami, Sylasprzemkn przez kuchni obok przera onych pracowników, którzy pryskali na boki, eby uniknkontaktu z nagim albinosem, przewracaj cym miski i sztu ce na swojej drodze, a potem wpaddo ciemnego korytarza obok kot owni.Zobaczy teraz drzwi, których szuka , bo na ko cukorytarza wieci o wiate ko oznaczaj ce wyj cie.Wybiegaj c z pe n pr dko ci przez drzwi prosto w deszcz, Sylas skoczy z niskiegomurku i zobaczy policjanta, który pojawi si z przeciwnej strony, ale by o ju za pó no.Dan BROWN - Kod Leonarda da Vinci430Dan BROWN - Kod Leonarda da VinciZderzyli si w p dzie, a szerokie, nagie rami Sylasa uderzy o w mostek m czyzny z mia d csi.Przewróci policjanta na chodnik i wyl dowa wprost na nim.Bro policjanta wy lizgn asi , stukaj c po kocich bach.Sylas s ysza teraz ludzi i krzyki z korytarza.Przetoczy si poziemi, chwyci pistolet i podniós go, akurat gdy w drzwiach pojawili si kolejni policjanci.Odstrony schodów pad strza , a Sylas poczu rozdzieraj cy ból pod ebrami.Z niepohamowanw ciek o ci otworzy ogie do trzech cigaj cych go policjantów ich krew rozprysn a si nacianie.Gdzie z ty u, nie wiadomo sk d, wy oni si jaki cie.Gniewne d onie chwyci y go zanagie ramiona z tak si , jakby mia y w sobie moc samego diab a.SYLASIE, NIE!Sylas odwróci si b yskawicznie i wystrzeli.Oczy tych dwóch nagle si spotka y.Kiedybiskup Aringarosa pada na mokry od deszczu chodnik, Sylas wyda z siebie krzyk grozy.Dan BROWN - Kod Leonarda da Vinci431Dan BROWN - Kod Leonarda da VinciRozdzia 97W Opactwie Westminsterskim, w grobach lub w relikwiarzach, le prochy trzech tysi cyosób.Gigantyczne wn trza wype niaj doczesne szcz tki królów, polityków, naukowców,poetów i muzyków.Ich groby, upchni te w ka dej najmniejszej niszy i w ka dym zakamarku, naskali przepychu sytuuj si od prawdziwie królewskich mauzoleów jak mauzoleum królowejEl biety I, której sarkofag pod baldachimem mie ci si w jej prywatnej kaplicy donajskromniejszych metalowych p yt, na których wieki i stopy przechodniów zatar y wyrze bionenapisy i tylko wyobra nia podpowiada, czyje szcz tki mog yby le e w krypcie.Zaprojektowanego w stylu wielkich katedr Amiens, Chartres i Canterbury OpactwaWestminsterskiego nie uwa a si ani za katedr , ani za ko ció parafialny.Nosi ono miano royalpeculiar, miejsca kultu podleg ego tylko monarsze.Od dnia koronacji Wilhelma Zdobywcy wBo e Narodzenie 1066 roku mury tego przepi knego sanktuarium by y wiadkiem niezliczonychceremonii królewskich i uroczysto ci pa stwowych od kanonizacji Edwarda Wyznawcy dolubu ksi cia Andrzeja i Sary Ferguson, pogrzebów Henryka V, królowej El biety I i lady Diany.Robert Langdon, mimo e by pod wra eniem ogromu katedry, nie my la teraz o jejwielowiekowej historii, skupia si tylko na jednym na pogrzebie brytyjskiego rycerza, sirIsaaca Newtona.W Londynie le y rycerz, dzielny chwat.Langdon i Sophie szli pospiesznie przez wielki portyk pó nocnego ramienia transeptuwi tyni.Napotkali s u b ochrony i poproszono ich uprzejmie, eby przeszli przez olbrzymiwykrywacz metalu ostatnio zainstalowany w opactwie, podobnie jak w wi kszo cihistorycznych budowli Londynu.Oboje przeszli na drug stron , nie wzniecaj c alarmu, i udalisi do g ównego wej cia do katedry.Przechodz c przez próg bazyliki, Langdon poczu , jakby wiat zewn trzny ulotni si inagle zapad a cisza.Nie docieraj tu odg osy ruchu ulicznego.Nie s ycha deszczu.Tylkoog uszaj ca cisza, która odbija a si od cian katedry, jakby stare mury szepta y co do siebie.Langdon i Sophie, podobnie jak niemal ka dy ze zwiedzaj cych, wznie li oczy w gór ,gdzie otch a katedry zdawa a si eksplodowa ku niebu.Kolumny z szarego kamienia pi y siw gór jak pot ne sekwoje, wygina y wdzi cznie nad osza amiaj cymi przestrzeniami, po czymsp ywa y z powrotem w dó do kamiennej pod ogi
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|