[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Też należał do mojej ochrony.W sumie czułem się naprawdę dobrze chroniony.Wraz z Wyrnem, Miraf nemi Loioshem spokojnie przeszedłem na zaplecze, gdzie stał długi stół i dziesięćkrzeseł.Nie było tam nikogo. Dobra oceniłem. Wyjdzcie.Wyrn po prostu kiwnął głową.Miraf n miał pewne wątpliwości: Jest pan pewien, szefie? Jestem.Obaj wyszli, a ja usiadłem na jednym z krzeseł tak, by widzieć drzwi, i cze-kałem.Drzwi były tylko jedne i do tego zamknięte.Sala nie miała okien, a nabudynek nałożony został blok teleportacyjny.Zastanawiałem się, jak Kiera się tudostanie.Dwie minuty pózniej także się nad tym zastanawiałem, choć były to już czysto51akademickie rozważania.I to na temat: jak się tu dostała. Dzień dobry, Vlad. Szlag! Widziałbym, jak weszłaś, ale akurat mrugnąłem.Zachichotała, dygnęła elegancko i pocałowała mnie czule.Potem siadła pomojej prawej.Loiosh natychmiast wylądował na jej ramieniu i polizał ją po uchu.Podrapała go pod brodą.Poczekałem, aż skończą się witać, i spytałem: Dlaczego chciałaś się ze mną zobaczyć?Sięgnęła do jednej z wewnętrznych kieszeni peleryny i wyjęła niewielki wo-reczek.Rozwiązała go i poczekała, aż wyciągnę rękę.Po czym na moją dłoń wy-padł błękitno-biały kamień średnicy jednej trzeciej cala.Obróciłem go w palcachi obejrzałem w świetle lampy. Aadny oceniłem. Topaz? Diament.Sprawdziłem, czy nie żartuje.Nie żartowała. Naturalny? spytałem. Tak. Kolor też? Tak. Wielkość? Również. Gwarantowane? Tak. Mhm. Przyglądałem się klejnotowi jeszcze przez chwilę.Nie jestem specjalistą, ale znam się co nieco na szlachetnych kamieniach.Tenbył bez skazy. Jak sądzę, dałaś go już do wyceny odezwałem się w końcu. Ile jestwart? Na rynku? Trzydzieści pięć tysięcy, jeśli poszukać kupca.Dwadzieściaosiem do trzydziestu, jeśli chce się go szybko pozbyć.Każdy paser dałby co naj-mniej piętnaście, naturalnie gdyby mu go ktoś zaoferował.Pokiwałem głową. Dam ci dwadzieścia sześć zaproponowałem.Potrząsnęła przecząco głową, co mnie mocno zdumiało nigdy dotąd się nietargowaliśmy.Jeśli Kiera proponowała mi coś, dawałem jej najwyższą cenę, jakąmogłem, i interes był ubity.Zanim zdążyłem wyjść ze zdumienia, Kiera powie-działa: Nie próbuję ci sprzedać tego diamentu.Jest twój a po chwili dodała: I zamknij z łaski swojej usta, bo się przeciąg robi. Kiera. Cała przyjemność po mojej stronie. Ale.dlaczego?!52 Durne pytanie.Dają ci fortunę, a ty koniecznie musisz wiedzieć dlaczego? Właśnie.Zamknij się, szefie poparł ją Loiosh.I polizał ją po uchu. Bo mam taką fanaberię dodała Kiera.Nagle przyszło mi coś do głowy.widziałem już ten diament.albo jegobrata blizniaka.Spojrzałem uważnie na Kierę i spytałem: Skąd go masz? A co cię to obchodzi, że się grzecznie zapytam? Ciekawość.Powiedz mi proszę.Wzruszyła wymownie ramionami i wyjaśniła: Miałam ostatnio okazję być wewnątrz Góry Dzur.Westchnąłem: tak mi się właśnie wydawało.Potrząsnąłem smętnie głową i po-dałem jej kamień: Nie mogę.Sethra też jest moim przyjacielem.Teraz Kiera westchnęła. Vlad, jesteś beznadziejnym przypadkiem! Trudniej ci pomóc, niż okraśćMaria.Zacznij myśleć i mieć zaufanie do swoich przyjaciół.Bo twoja lojalnośćwobec nich jest budująca.Sethra nie może otwarcie finansować twojej wojny, po-dobnie jak Morrolan nie może tego zrobić.I co, uniemożliwiło mu to znalezieniesposobu? Skąd to. Sethra wie, jakie jest przeznaczenie tego kamyka, choć nigdy tego głośnonie powie przerwała mi. Usatysfakcjonowany?!Ponownie odebrało mi mowę.Zanim ją odzyskałem, Kiera wręczyła mi wo-reczek.Umieściłem w nim odruchowo klejnot i schowałem do kieszeni. No, tak już lepiej oceniła. Jak na zabójcę, jesteś kochany.I zniknęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|