WÄ…tki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na poczÄ…tku byÅ‚ mglisty, pózniej tak ciemny jak aksamitna kurtynawiszÄ…ca w powietrzu, lekko poruszana przez delikatny wietrzyk.ZbudowaÅ‚a obraz laboratorium Myrnina w swojej gÅ‚owie; robocze stoÅ‚y z12granitu, lampy art deco wiszÄ…ce na Å›cianach, chaotyczny baÅ‚agan książek iinnych rzeczy.W rogu staÅ‚o terrarium z pajÄ…kiem Bobem, wiÄ™kszym niż12Art déco  styl w sztuce: architekturze, malarstwie, grafice oraz w architekturze wnÄ™trz, rozpowszechniony w latach1919 1939.Nazwa wywodzi siÄ™ od francuskiego art  sztuka i décoratif  dekoracyjny, w rozumieniu jakie jÄ™zyk polskiÅ‚Ä…czy z urzÄ…dzaniem wnÄ™trz (czyli "dekorowaniem"); termin décoratif nie oznacza w tym wypadku "zdobienia".(zr.-wikipedia.pl) kiedykolwiek i utkanym w Å›rodku pajÄ™czyny, wraz z poniewieranym, starymkrzesÅ‚em obok, gdzie zwykle siadaÅ‚ Myrnin i czytaÅ‚, kiedy byÅ‚ w humorze.Obraz zamigotaÅ‚ w ciemnoÅ›ci, jak duch i zniknÄ…Å‚.Nie, dalej tam byÅ‚,pomyÅ›laÅ‚a Claire, ale Å›wiatÅ‚a same w sobie byÅ‚y wyÅ‚Ä…czone.By zatrzymać jÄ… zdala?Pieprzyć to.Claire siÄ™gnęła do jej plecaka i pociÄ…gnęła za maÅ‚Ä…, ciężkÄ… latarkÄ™.WÅ‚Ä…czyÅ‚a jÄ… i przeszÅ‚a przez portal prosto w mrok.W laboratorium nie byÅ‚o ot tak ciemno.To byÅ‚a gÅ‚Ä™boka, elementarnaciemność.Claire znajdowaÅ‚a siÄ™ gÅ‚Ä™boko pod ziemiÄ…, a wejÅ›cie i tak byÅ‚ozaplombowane, przez co miaÅ‚a wrażenie, jakby byÅ‚a zamkniÄ™ta w grobie.PoczuÅ‚a, że portal zatrzaskuje siÄ™ za niÄ… i przez chwilÄ™ miaÅ‚a ochotÄ™ zawrócić iuciec do domu, natychmiastowo, ale to i tak by nie pomogÅ‚o.W dalszym ciÄ…guby nie wiedziaÅ‚a.ZnajdowaÅ‚ siÄ™ tam główny przycisk wÅ‚Ä…czajÄ…cy prÄ…d i dziÄ™ki rozważnemupatrzeniu siÄ™ pod nogi (Myrnin nie raczyÅ‚ posprzÄ…tać leżących na podÅ‚odzestosów książek, albo rozrzuconego ryzyka potkniÄ™cia siÄ™), znalazÅ‚a swojÄ…drogÄ™ do Å›ciany, zaraz obok stÄ™chÅ‚ego, starego sarkofagu, który, jak zawszeuważaÅ‚a Claire, mógÅ‚ być prawdziwy  ponieważ należaÅ‚ do Myrnina, nigdynie ważyÅ‚a siÄ™ go otworzyć.ZnajÄ…c Myrnina, w Å›rodku mogÅ‚o znajdować siÄ™ wszystko, od ciaÅ‚a po brudnÄ…bieliznÄ™ o której mógÅ‚ zapomnieć.SiÄ™gnęła do głównego Å‚Ä…cznika i Å›wiatÅ‚a zapaliÅ‚y siÄ™.Maszyny w caÅ‚ymlaboratorium wÅ‚Ä…czyÅ‚y siÄ™ z gÅ‚oÅ›nymi szumami, trzaskami i muzycznymdzwiÄ™kami.Laptop, który kupiÅ‚a Myrninowi, wÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ w rogu i Å›wieciÅ‚uspokajajÄ…co.Przynajmniej jedna probówka zaczęła bulgotać, a ona nie mogÅ‚azobaczyć dlaczego.Ale nie byÅ‚o tu absolutnie żadnego Å›ladu Myrnina.ZatrzymaÅ‚a siÄ™ przy stole, gdzie zostawiÅ‚a urzÄ…dzenie, nad którym pracowaÅ‚a;w dalszym ciÄ…gu tu byÅ‚o, przykryte przeÅ›cieradÅ‚em.Myrnin nie wziÄ…Å‚ go zesobÄ… i nie wprowadziÅ‚ do niego również żadnych oczywistych zmian.PrzezchwilÄ™ Claire myÅ›laÅ‚a o tym, by schować urzÄ…dzenie do plecaka - przecież niemogÅ‚a je tutaj zostawić, jak jakÄ…Å› gromadÄ™ Å›mieci, nie żeby byÅ‚a chociażbyblisko sprawienia by dziaÅ‚aÅ‚  ale jego waga byÅ‚a dość uderzajÄ…ca i musiaÅ‚a siÄ™rozejrzeć dookoÅ‚a.WróciÅ‚a z powrotem i zdecydowaÅ‚a, że przerzuci przeÅ›cieradÅ‚o na miejsce.Claire minęła stos pudeÅ‚ek i skrzynek leżących na rogu, po czym otworzyÅ‚adrzwi z tyÅ‚u  albo próbowaÅ‚a otworzyć.ByÅ‚y zamkniÄ™te.OdwróciÅ‚a siÄ™ wstronÄ™ szuflad i zaczęła tam grzebać, do momentu, gdy w jej rÄ™ce nie trafiÅ‚ plikkluczy, który zawieraÅ‚ wszystkie rodzaje od starożytnych, szkieletowychmodeli, po te z najnowszej półki.PosortowaÅ‚a je, patrzÄ…c na zamek ipróbowaÅ‚a wytypować, który byÅ‚by najlepszy, dopóki nie znalazÅ‚a tego, który pasowaÅ‚ i przekrÄ™ciÅ‚a go w zamku.Drzwi uchyliÅ‚y siÄ™ lekko koÅ‚yszÄ…c, nasypialnie Myrnina.SpÄ™dziÅ‚a tam kiedyÅ› trochÄ™ czasu (oczywiÅ›cie bez niego), kiedy byÅ‚aprzetrzymywana w laboratorium za karÄ™, wiÄ™c byÅ‚a zaznajomiona z jegozawartoÅ›ciÄ….Wszystko wyglÄ…daÅ‚o tak samo.Aóżko byÅ‚o zmierzwione, poduszki porozrzucane na podÅ‚odze, a szufladywisiaÅ‚y pootwierane, ale nie mogÅ‚a powiedzieć  jak zwykle  czy byÅ‚o tonormalne, czy jakiÅ› rodzaj pakowania siÄ™ z panicznÄ… szybkoÅ›ciÄ….Nie byÅ‚o żadnej notatki.Nic nie mówiÅ‚o czy Myrnin wyjechaÅ‚ tylkotymczasowo, czy na dobre.Nie mogÅ‚a uwierzyć, że po prostu& odszedÅ‚.Odtak.-Frank?  Claire wyszÅ‚a z sypialni do głównego laboratorium. Frank, czymnie sÅ‚yszysz?Frankenstein, tak nazywaÅ‚ go Shane.Fran Collins byÅ‚ kieyÅ› ojcem Shane a -może niezbyt dobrym, ale zawsze.Pózniej zostaÅ‚ zmieniony w wampira,wbrew jego woli.NastÄ™pnie zmarÅ‚, a Myrnin zdecydowaÅ‚ uratować jego mózg i użyć go dogłównego komputera zarzÄ…dzajÄ…cego Morganville.WiÄ™c może Frankensteinnie byÅ‚ takim zÅ‚ym przezwiskiem dla niego, po tym wszystkim.SÅ‚yszaÅ‚a brzÄ™czÄ…cy dzwiÄ™k dochodzÄ…cy dookoÅ‚a niej, który ostatecznieprzemieniÅ‚ siÄ™ w znieksztaÅ‚cony, brzmiÄ…cy - nietrzezwo gÅ‚os.-Tak, Claire, - powiedziaÅ‚.-Czy wszystko w porzÄ…dku?-Nie, - powiedziaÅ‚ po dÅ‚uższej przerwie. GÅ‚odny.Claire przeÅ‚knęła Å›linÄ™ i zacisnęła pięści [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript