[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Pomimo tobyłam z Wami, gdyż miłość trzymała mnie na uwięzi.Pan wie, Drogi Mistrzu, iż kocham Pańskiego syna, lecznie wie Pan, że byłam kochanką Hansa i że to będzie miałoswoje naturalne skutki.Tymczasem po przyjezdzie doMotylicz przekonałam się, że Hans kocha p.Krystynę, zktórej gościnności musimy korzystać.Czy dziwi się Pan teraz mojej ucieczce z tego domu?!Ale zaklinam Pana na wszystko, co Panu święte, by o mejtajemnicy nie dowiedział się nikt, zwłaszcza oni oboje.To byim może zatruło chwile szczęścia, którego los mnie takposkąpił.Po przeczytaniu tego profesor Demmer, który od swoichtegorocznych urodzin żywił pewną niechęć do syna, terazzaczął go wręcz unikać.Pod pretekstem, że do jakichśobliczeń potrzebuje zupełnej ciszy, a w salonie przerobionymna laboratorium panuje hałas, pracował w pokoju, któryprzed tym zamieszkiwała Lan Cheng, śniadanie jadał wraz zKrysią bardzo wcześnie, kiedy inni jeszcze spali, na obiadyspózniał się umyślnie, wiedząc, iż za dnia Hans nie usiedzidługo w jadalni, więc tylko podczas kolacji dochodziło dospotkań, przykrych dlań niesłychanie.Uraza, jaką czuł do syna, rozprzestrzeniała się niekiedytakże na inne osoby, które, jego zdaniem, zbyt szybkoprzebolały stratę Lan Cheng, zbyt rzadko o niej mówiły, za tonazbyt często wybuchały niefrasobliwym śmiechem.Niemógł tego pojąć, iż Balbina i Hans śmieją się z byle głupstwawłaśnie w tym celu, by jego rozweselić nareszcie.Nie umiałrównież zdobyć się na trochę wyrozumiałości dla młodejpary, nie mającej na razie żadnych powodów do smutku ichcącej nacieszyć się swoim szczęściem.Zlub Aleksandry Thorne z Rianem Baldim odbył się wdwa dni po ucieczce Chinki, gdyż termin był wyznaczonyuprzednio i nie dało się go przesunąć.Tego samego dnia Kyowyruszył ku granicy, pragnąc w Sowietach dopędzić swojąpanią i znowu czuwać nad nią, jak ongiś przysiągł jej ojcu.Nikt nie próbował odwodzić go od wykonania tego zamiaru,byłby to zresztą daremny trud.Natomiast dano mu dozrozumienia, że naraża na wielkie niebezpieczeństwo nietylko siebie. Bądzcie spokojni odrzekł gdyby mnie nawettorturowano po naszemu, po chińsku, nie zdradzę waszychtajemnic, ani waszej kryjówki.Krysia Motyłło, wierna tradycjom staropolskiejgościnności, nie mogła patrzeć obojętnie na wielkieprzygnębienie profesora Demmera i pocieszała go jak umiała;ponieważ zaś on obłudnie podkreślał stale, że w osobie LanCheng stracił tylko asystentkę, zapytała pewnego razu, czynie mogłaby jej zastąpić.Otto Demmer omal nie parsknąłszyderczym śmiechem, ale Hans powitał Krysiną ofertę zentuzjazmem.Zaraz też jął dowodzić, iż miesiąc praktykiwięcej jest wart, niż rok teoretycznych studiów izaproponował w końcu, by Krysia na próbę popracowałaprzez kilka tygodni razem z nim. Zgadza się pani?Zanim zdążyła coś odpowiedzieć, zabrał głos profesor;czy chciał synowi zrobić na złość, czy ustrzec Krysię przedlosem uwiedzionej Chinki, nie wiadomo, lecz mniejsza z tym,skoro i tak podał inny powód swej decyzji: Ponieważ Lan była moją asystentką, więc przedewszystkim mnie potrzebna jest jakaś pomoc, nie tobie. Czy nie sądzisz, mistrzu zapytał go Riano Baldi, gdypanie wyszły przed dom że ta dziewczyna będzie ci wpracy raczej przeszkadzała?Otto Demmer na razie był tego samego zdania, alerzeczywistość zgotowała mu najmilszą niespodziankę.Krystyna, tak hałaśliwie energiczna na folwarku, takwojownicza w kuchni, tak irytująco naiwna podczas rozmów,w których poruszali tematy społeczne czy polityczne,stawała się zupełnie innym człowiekiem, kiedy wchodziła dopokoju, gdzie pracował profesor.Nie zadręczała gopytaniami, nie przerywała mu obliczeń wymagającychabsolutnej ciszy, nie objawiała głośno zdumienia,przestrachu lub zachwytu na widok eksperymentów, któreprzedstawiały się jej początkowo jako czarodziejskiesztuczki.Początkowo musiała ograniczyć się do roli zupełniebiernego widza, lecz trwało to zaledwie kilka dni, potemokazało się nagle, że nawet taki laik jak ona może tu byćbardzo pomocny.Tego dnia Otto Demmer zajęty byłmontowaniem małego elektromotoru i w pewnej chwilizaczął czegoś szukać po całym pokoju.Ponieważ milczałprzy tym zawzięcie, Krystyna nie odważyła się przemówić,ale po dobrych piętnastu minutach on sam upoważnił ją dotego. Czy pani przypadkowo nie widziała śrubki, która. Zdaje sję wtrąciła że pan profesor włożył jąprzed tym do lewej dolnej kieszonki swojej kamizelki.Tak było rzeczywiście, a podobne sytuacje zdarzały sięczęsto, gdyż Otto Demmer w tym roku stał się roztargnionyniczym ów profesor z tysiąca anegdot.Gubił coś ustawiczniei byłby w ogólnej sumie zmarnował moc czasu na szukanie,gdyby nie Krysia, której spostrzegawczość rozwijała się zdnia na dzień.Niebawem doszło do tego, że jeżeli zamyślonyDemmer niewłaściwie połączył ze sobą jakieś druty, Krysiapoprawiała go momentalnie, chociaż o elektrotechnice ani oelektrokinetyce nie miała zielonego pojęcia. Pani posiada przedziwny instynkt czy talent. Gdzież tam, profesorze przeczyła skromnie, ja poprostu widzjałam, jak pan kiedyś powiązał te druciskawłaśnie tak i maszynka funkcjonowała, więc tak musi byćdobrze.Otto Demmer wyrobił sobie jednak inne zdanie ozdolnościach młodziutkiej Polki i zaczął ją kształcić zzapałem.Ponieważ zaś uczennica była wyjątkowo pojętna iponieważ każdemu wykładowi towarzyszyły odpowiedniedoświadczenia, nie mówiąc już o siedmiogodzinnej pracyprzy boku profesora, sprawdziły się słowa, jakie Hanswyrzekł w parę dni po odjezdzie Chińczyka Kyo, że miesiącdobrej praktyki więcej jest wart, niż rok czystoteoretycznych studiów.Kiedy przed Bożym Narodzeniempisano tu wspólny list, który okrężną drogą miał dotrzeć doWitolda Rodawskiego, profesor Demmer nadmienił w nim, iżw osobie uroczej pani domu pozyskał sobiewspółpracowniczkę, która za rok, albo nawet wcześniejzupełnie mu zastąpi dawną asystentkę. Najpiękniejszy prezent gwiazdkowy nie sprawiłby miwięcej przyjemności wyznała Krysia na ucho staremuDemmerowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|