Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- %7łe i rodzony nie powiedziałby barzej do duszy - szepnęła rozrzewnionaHanka.Snadz i dobrodziej był wzruszony, bo wytarłszy ukradkiem oczy; częstowałkowalatabaką i prędko zagadał o innym.- A cóż, będzie zgoda z dziedzicem?- Będzie, już dzisiaj pojechało do niego piąciu.-To chwała Bogu! Już za darmo mszę świętą odprawię na intencję tej zgody!- Widzi mi się, co wieś powinna się złożyć na wotywę z wystawieniem!Jakże, tojakby nowe nadziały i całkiem darmo!- Masz rozum, Michał, mówiłem o tobie dziedzicowi.No, idzcie z Bogiem, apamiętajcie: zgodą i sprawiedliwością! Ale, Michał! - zawołał zaodchodzącym - azajrzyj ta pózniej do mojego wolanta, prawy resor przyciera się nieco doosi.- To pod łaznowskim dobrodziejem tak się zmaglował.Ksiądz już nie odrzekł, a oni poszli prosto ku domowi.Jagusia wiedła matkęnaostatku, gdyż stara wlekła się z trudem odpoczywając co chwila.Dzień był powszedni, robotny, to i pusto było na drogach dokoła stawu, jenodzieci bawiły się kaj niekaj w piasku i kury grzebały w porozrzucanychłajnach.Było jeszcze wcześnie, ale już słońce niezgorzej przypiekało, szczęściem, cowiater nieco przechładzał, zawiewał bujny, iż kolebały się sady, pełne jużczerwieniejących wiśni, a zboża biły o płoty kiej wody wzburzone.Chałupy stały wywarte, wrótnie wszędy porozwierane, na płotach kajśniekajwietrzyły się pościele, a wszystko, co się jeno ruchało, pracowało w polach.Jeszcze ktosik zwoził ostatnie zapóznione pokosy siana, że zapach jażewiercił wnozdrzach, a na obwisłych nad drogą gałęziach, pod którymi przejeżdżałykopiastewozy, trzęsły się przygarście zdziebeł kiej te powyrywane brody żydowskie.Szli z wolna i w cichości, deliberując o działach.Skądciś, jakby z pól, kaj ludzie osypywali ziemniaki, zrywała się niekiedypiosneczka i szła z wiatrem niewiada kaj, zaś pod młynem jakaś baba takprałakijanką, jaże się rozlegało i szumnie huczały wody spadające na koła.- Młyn teraz cięgiem robi! - ozwała się pierwsza Magda.- Przednowek to żniwa la młynarza!- Cięższy on latoś nizli łoni.Wszędzie bieda aż piszczy, zaś u komorników tojuż prosto głód - westchnęła Hanka.- Kozły też penetrują po wsi, jeno czekać, jak komu co grubszego ukradną -rzucił kowal.- Nie bajcie! Ratują się, biedoty, jak mogą, wczoraj Kozłowa przedałaorganiścinie kaczęta, to się zdziebko wspomogła. - Rychło przechlają.Nie powiadam na nich nic złego, ale mi dziwno, żepiórkamojego kaczora, co mi zginął w ojcowy pochówek, nalazł mój Maciuś za ichobórką- wyrzekła Magda.- A któż to wtenczas wzion nasze pościele? - wtrąciła Józka.- Kiejże to ich sprawa z wójtami?- Nieprędko, ale Płoszka ich wspiera, to już wójtom dobrze zaleją sadła zaskórę.- %7łe to Płoszka lubi zawdy nos wrażać w cudze sprawy.- Jakże, przyjaciół se kaptuje, bo mu pachnie wójtostwo!Przeszedł im drogę Jankiel ciągnący za grzywę spętanego konia, któren biłzademi opierał się ze wszystkich sił.- Załóżcie mu pieprzu pod ogon, to rypnie z miejsca kiej ogier.- Zmiejcie się na zdrowie! Co ja już mam z tym koniem!- Wypchajcie go słomą, przyprawcie mu nowy ogon i powiedzcie na jarmark,to możego kto kupi za krowę, bo na konia już niezdatny! - żartował Michał i narazwszyscy gruchnęli śmiechem, gdyż koń się wyrwał, skoczył do stawu i niezważającna Janklowe prośby i grozby, najspokojniej począł się tarzać.- Mądrala jucha, musi być od Cyganów!- Postawcie mu wiadro gorzałki, to może wyjdzie! - zaśmiała sięorganiścina,siedząca nad stawem przy stadzie kacząt pływających kiej te żółciuśkiepępuszki;rozczapierzona kokosz gdakała na brzegu.- Zliczne stadko, to pewnie od Kozłowej? - pytała Hanka.- Tak, i ciągle mi jeszcze uciekają na staw.Tasiuchny! taś, taś, taś, taś! -zwoływała rzucając na przynętę przygarściami jagły.Ale kaczki szorowały na drugi brzeg, że poleciała za nimi.- Chodzcie prędzej, kobiety - przynaglał kowal i gdy weszli do chałupy, aHankazakrzątnęła się kole śniadania, jął znowu penetrować w izbach i w obejściu,nawet nie przepomniał ziemniaczanym dołom, aż Hanka powiedziała:- Oglądacie, jakby co ubyło!- Nie kupuję kota we worku!- Lepiej wy znacie wszyćko nizli ja sama! - wyrzekła z przekąsem,rozlewająckawę w garnuszki.- Dominikowa, Jaguś, a chodzcież do kupy! - zawołała na drugą stronę, kajsięobie zawarły.Obsiedli ławę i popijali przegryzając chlebem.Nikto się nie odzywał, nijakobyło zaczynać, każden się wagował oglądając na drugich.Hanka też byładziwniepowściągliwa, juści, co niewoliła do jadła przylewając każdemu, ale prawieniespuszczała oczów z kowala, któren się wiercił na miejscu, śmigał ślepiami poizbie i chrząkał raz po raz.Jagusia siedziała czegoś chmurna i wzdychliwa,oczymiała połyskliwe jakby od niedawnego płaczu, a Dominikowa czapirzyła siękiejkwoka i cosik poszeptywała do niej, tylko jedna Józka, co ta po swojemupletłatrzy po trzy zwijając się kole garów, pełnych perkoczących ziemniaków. Dłużyło się już wszystkim, aż pierwszy kowal zaczął:- Więc jakże zrobimy z działami?Hanka drgnęła i prostując się powiedziała spokojnie, snadz po dobrymnamyśle:- A cóż ma być! Ja tu jeno stróżuję mężowego dobra i stanowić o niczymprawa niemam.Antek wróci, to się podzielita.- Kiej tam on wróci, a tak przeciech ostać nie może.- Ale ostanie! Mogło tak być przez cały czas ojcowej choroby, to może być,pókiAntek nie powróci.- Nie on jeden jest do podziału.- Aleć on najstarszy, to jemu się po ojcu należy objąć gospodarkę.- Hale, takie ma prawo jak i drugie dzieci.- Może wezmiecie i wy, jak się tak z Antkiem ułożyta.Kłóciła się przeciech z wami nie będę, nie moja w tym wola stanowi.- Jaguś! - podniesła głos Dominikowa - przypomnijże o swoim.- A po co, przeciech dobrze pamiętają.Hanka poczerwieniała gwałtownie i kopiąc Aapę, któren się nawinął podnogi,wyrzekła przez zęby:- Juści, co krzywdę dobrze pamiętamy.- Rzekliście! Tu idzie o sześć morgów, jakie nieboszczyk zapisał Jagusi, a nieogłupie słowa!- Jak macie zapis, to wama nikt nie wydrze! - mruknęła gniewnie Magda,siedzącacały czas cicho z dzieckiem u piersi.- A mamy, w urzędzie zrobiony i przy świadkach.- Wszyscy czekają, to i Jagusia może.- Pewnie, że musi, ale co ma swojego, to zaraz zabierze, a ma przeciekkrowę zcielęciem, a świnię, a gąski.- To wspólne i pójdzie do działów - powstał twardo kowal [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript