Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrząc jednak na misterne działanie kobiety, stawałem się z wolna katastrofistą.Rozmowy rychło przemieniły się w monolog, słuchał Tytus, a Tereza szczebiotała, nie szczędząc własnej energii i marnotrawiąc czas Głównego Bohatera Wyprawy.Z przerażeniem myślałem o tym subtelnym człowieku, spełniającym obowiązki męża nienasyconej niewiasty.Związek ten groził osłabieniem cudownej intuicji Tytusa.Zwierzyłem się Dowódcy, mówiłem o swoim niepokoju, nie kryjąc obaw o bezpieczeństwo ekspedycji.Dla poparcia argumentów przytoczyłem przykłady z życia świętych pustelników.- Samotność była ich siłą i natchnieniem - mówiłem.- E tam - wymruczał Dowódca i badawczo spojrzał na mnie.- Przesadzasz.- Przesadzam? - oburzyłem się.- Jak możesz tak mówić! Widzę i słyszę, co się dzieje.Oni znikają z galerii.Tytus zaniedbuje ćwiczenia gimnastyczne.Zupełnie zrezygnował z kontemplacji krajobrazów kosmicznych.- Polubiłeś Tytusa - powiedział Paweł Do.- Polubiłem - odparłem, nie odgadując jeszcze, do czego zmierza.- Przyjaźń nie powinna być egoistyczna.- Troszczę się o wszystkich.Zanik intuicji Tytusa może wywołać poważne następstwa.- A ja myślę - rzekł Do, patrząc prosto w oczy - że ty jesteś po prostu zazdrosny.Zaprotestowałem gwałtownie, za gwałtownie, bo protest spowodował bolesną drwinę.- Rozumiem twoją irytację - mówił Dowódca.- Uczucie, jakie żywisz dla Tytusa, przypomina miłość ojca do syna, miłość bezrozumną, groteskową i beznadziejną.Syn pokochał dziewczynę i rozsądny ojciec winien pogodzić się z tym naturalnym, a nie nadprzyrodzonym zjawiskiem, to powód do radości, a nie do smutku.- Nie dla wszystkich mężczyzn związek z kobietą jest korzystny - brnąłem dalej, utraciwszy kontrolę nad słowami.- Niekiedy bywa wręcz szkodliwy.Natomiast przyjaźń mężczyzn sprzyja żywiołowemu rozwojowi intelektu obu partnerów.- Partner to niewłaściwe określenie - stwierdził ze spokojem Dowódca.- Znam dobrze tolerancję Najrozumniejszych, lecz pozostańmy przy tradycyjnych i wypróbowanych metodach zakładania rodziny.Dzisiaj mąż i żona, jutro matka i ojciec: bardzo nam zależy na utrzymaniu gatunku.Pamiętny bunt kobiet miał swoje głębokie uzasadnienie.Tak bardzo pragnęły podziwiać czyny swoich mężów.Wróciłem do pracowni w nie najlepszym humorze.Wyznaję ze skruchą, źle życzyłem tej kobiecie.Rozwścieczony, a więc chory, zrzuciłem ze stołu uczoną rozprawę o dwudziestu modelach Wszechświata i niemal w tym samym momencie rozległ się sygnał alarmowy trzeciego stopnia, ostrzegający przed bliskim niebezpieczeństwem.- Założyć skafandry - usłyszałem głos Heskera, Zastępcy Dowódcy.- Wszyscy do wieży.Maszyny wykryły źródło silnego promieniowania.Rakiety rekonesansowe weszły w strefę bardzo wysokich temperatur.Aparaty przekazują obrazy licznych eksplozji.Eskadra zmienia kierunek lotu.Dowódca nawiązuje kontakt z kierownikami głównych zespołów statków kosmicznych.Wszyscy na stanowiska!Z dwustu rakiet pilotowanych przez maszyny, ocalały cztery.- Co przekazały? - zapytał Człowiek Odpowiedzialny za Bezpieczeństwo Ekspedycji.- Obrazy kosmicznej katastrofy - poinformował Laurin.- Obrazy utrwalić, rakiety zniszczyć!Oba rozkazy wykonano natychmiast.Pojazdy zapłonęły żółtym ogniem i zgasły, niknąc z naszych oczu.Źle życzyłem tej kobiecie, zapominając o ostrzeżeniu, by czuwać nad wyobraźnią destruktywną, która w sprzyjających dla siebie warunkach mogła deformować nieskazitelną w proporcjach rzeczywistość.Postępowałem jak głupiec, a świadomość nagłego zaniku rozsądku bawiła, zamiast smucić.Zachowałem zdolność analizowania swoich poczynań i równocześnie obojętniałem, doszedłszy do przekonania, że głupstwo rodzi głupstwo i wkrótce stanę się ojcem licznej gromady większych i mniejszych idiotyzmów, rozmnażających się bez mego udziału i wbrew mojej woli.Walił się mój świat wewnętrzny, lecz była to moja osobista katastrofa.Czyżby Kosmos reprodukował mikrokataklizm w kosmicznych rozmiarach? Uznałem to przypuszczenie za absurdalne.W szkole kosmonautów często dyskutowaliśmy o absurdach ludzkich i nieludzkich, ziemskich i nieziemskich.Rozumni ostrzegali przed upraszczaniem problemu, a także przed nadmiernym jego komplikowaniem.Wielowiekowe doświadczenia przypominały, że to, co niegdyś uważano za absurd, po pewnym czasie stawało się realnym faktem.Niewątpliwie nadużywano słowa “absurd" i był to przejaw braku skromności, a niekiedy lenistwa umysłowego.Po co trudzić się rozwiązywaniem pozornie absurdalnego problemu czy zjawiska? Nauczyciele ze szkoły kosmonautów pokazali nam spis absurdów z ostatniego tysiąclecia, które z biegiem lat przemieniały się w logiczne prawdy.Stale wzbogacały się i pogłębiały ludzkie doznania, ustawicznie rozszerzaliśmy granice obszarów poznawanych wszystkimi zmysłami.Szybszy niż kiedykolwiek rozwój umysłu umożliwiał swobodniejszą penetrację psychiki człowieka, i skuteczniejsze badania Wszechświata.Podczas seminaryjnych spotkań z Rozumnymi pouczano kosmonautów, pół żartem, pół serio: “Pamiętajcie, że w czasie Wielkiej Wyprawy niejednokrotnie zetkniecie się z absurdem.Być może, że właśnie absurd jest zjawiskiem najczęściej występującym w Kosmosie.Jeżeli nasze przewidywania sprawdzą się, będzie to świadczyć o ciągle jeszcze niepokonanej słabości ludzkiego rozumu."A zatem mogłem nieopatrznie spowodować koniec jednego z wielu miliardów światów?- O czym ty myślisz? - usłyszałem głos Laurina.Stał przy mnie, spokojny, uśmiechnięty.- Wołam: “Narbukil!" a ty patrzysz przed siebie i nie odpowiadasz.Mówię: “Za chwilę zobaczymy obrazy utrwalone przez maszyny", a ty milczysz, śpiąc z otwartymi oczami.- Przepraszam, rzeczywiście zamyśliłem się.- Ludzka to rzecz, myślenie - żartował Kosmolog - szczególnie w krytycznej sytuacji.- W krytycznej?- Eskadra próbuje ominąć strefę kataklizmu, lecz prawdopodobnie eksplozje wyzwoliły termojądrową reakcję łańcuchową, która ciągle jeszcze rozszerza obszar zagrożenia.- I koniec jakiegoś tam świata może zakończyć kosmiczną podróż.- W najgorszym razie - odparł poważnie Laurin - przestanie istnieć eskadra Grupy Północnej.Pozostałe będą kontynuować badania Wszechświata.- Bez nas.- Słusznie, bez nas - Kosmolog uśmiechnął się.- Jeśli jednak przyjmiemy, że świadomość, opuściwszy ciasną powłokę, powędruje między gwiazdy i zasili jeden z wielu strumieni wpływających do kosmicznego oceanu świadomości absolutnej, jeżeli tak się stanie, nie ma powodu do zmartwienia, ominiemy przecież pośrednie stopnie poznania, wskakując na najwyższe piętro [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript