Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poole nie przewidywał żadnych trudności.Musiał jednak opuścić kapsułę.Manewrowanie pojazdem w pobliżu kruchej, pajęczej sieci anteny było zbyt ryzykowne.Silniki sterujące “Betty” groziły uszkodzeniem cienkiej powierzchni zwierciadła radiowego.Poole postanowił, że zaparkuje kapsułę w odległości dwudziestu stóp od anteny i wyjdzie w przestrzeń w skafandrze ciśnieniowym.Dzięki temu wymiana podzespołu odbędzie się znacznie szybciej niż przy pomocy zdalnie sterowanych ramion “Betty”.Zameldował o wszystkim Bowmanowi, który sprawował pieczę nad każdym etapem operacji jeszcze przed wprowadzeniem go w życie.Zadanie było proste, niemal rutynowe, mimo to w przestrzeni kosmicznej nic nie powinno odbywać się przypadkowo.Nie wolno przeoczyć żadnego detalu.W operacjach poza statkiem nie można było pozwolić sobie na ryzyko “mniej ważnych” błędów.Poole otrzymał pozwolenie na wykonanie zadania.Zaparkował kapsułę w odległości dwudziestu stóp od podstawy podpór anteny.“Betty” nie powinna odpłynąć w przestrzeń, mimo to uchwycił automatycznym ramieniem szczebel drabinki umieszczonej strategicznie na zewnętrznym poszyciu “Odkrywcy”.Sprawdził działanie systemów skafandra próżniowego i stwierdziwszy, że wszystko funkcjonuje prawidłowo, zaczął wypuszczać powietrze z kapsuły.Atmosfera “Betty” z sykiem uciekała w próżnię.Wokół Poole'a uformowała się na krótko chmura kryształków lodu, przesłaniająca gwiazdy.Przed opuszczeniem kapsuły wykonał jeszcze jedną czynność.Przełączył “Betty” ze sterowania ręcznego na zdalne, oddając ją pod opiekę Halowi.Było to rutynowe zabezpieczenie.Poole'a łączyła z kapsułą silna, sprężynująca lina, niewiele grubsza od bawełnianego sznura, jednak nawet najlepsze liny mają to do siebie, że mogą się zerwać.Miałby się z pyszna, gdyby w razie awarii chciał przywołać pojazd i nie przełączył sterowania.Hal byłby bezradny.Drzwi kapsuły rozsunęły się i Poole wypłynął powoli w ciszę próżni.Za nim rozwijała się lina.Tylko spokojnie, nigdy za szybko, zatrzymaj się i pomyśl - były to główne zasady poruszania się poza statkiem.Przestrzegając ich, można uniknąć wielu kłopotów.Poole uchwycił jeden z zewnętrznych wsporników “Betty” i wyciągnął z bocznej kieszeni kapsuły zapasowy podzespół AE-35.Nie zabierał z kapsuły żadnych narzędzi - większość z nich nie była przeznaczona dla ludzkich rąk.Wszystkie niezbędne klucze miał zawieszone przy pasie.Odepchnął się i poszybował w kierunku kardanowego zawieszenia wielkiego dysku, przypominającego gigantyczny spodek umieszczony między nim a Słońcem.W świetle reflektorów “Betty” Poole dostrzegł swój podwójny cień, tworzący roztańczone, fantastyczne wzory na wypukłej powierzchni zwierciadła.Nagle z zaskoczeniem zauważył oślepiająco jasne punkciki światła na tylnej części dysku.Płynąc ku nim w ciszy, zastanawiał się nad ich pochodzeniem.W końcu domyślił się, skąd się wzięły.Podczas lotu reflektor radiowy natykał się na przemierzające przestrzeń mikrometeory.Poole spoglądał na światło słoneczne przeświecające przez mikroskopijne kratery, na szczęście zbyt małe, aby zakłócić pracę urządzenia.Poruszał się bardzo wolno.Wyciągniętą ręką wyhamował własny impet i uchwycił się zawieszenia anteny, chroniąc się przed odbiciem.Szybko przypiął pas zabezpieczający do najbliższego rusztowania.Pas miał za zadanie przeciwdziałać odpłynięciu w próżnię podczas używania narządzi.Poole odpoczął chwilę i przekazał meldunek Bowmanowi.Przemyślał również następne posunięcie.Pojawił się pewien problem: Poole stał, czy raczej unosił się w świetle własnych reflektorów.Cień, który rzucał, zasłaniał podzespół AE-35, uniemożliwiając mu pracę.Polecił Halowi przesunąć reflektory w jedną stronę i po kilku próbach otrzymał jednorodne światło odbite od dysku anteny.Przez kilka sekund badał niewielką, metalową zasuwę i cztery nakrętki zabezpieczające z zatyczkami.Następnie mrucząc do siebie: “manipulowanie przez osoby nieupoważnione unieważnia gwarancję producenta”, wyrwał zatyczki i zaczai odkręcać nakrętki.Ich wielkość była znormalizowana, pasował więc do nich zero-obrotowy klucz, który Poole miał ze sobą.Wewnętrzny mechanizm sprężynowy narzędzia pochłaniał kontrakcję odkręcanych śrub.Dzięki temu osoba posługująca się kluczem w próżni nie była obracana w kierunku przeciwnym do odkręcanej śruby.Cztery nakrętki ustąpiły bez problemów i Poole umieścił je ostrożnie w bocznej kieszeni skafandra.(W przyszłości - wedle niektórych prognoz - Ziemia otoczona będzie pierścieniami podobnymi do pierścieni Saturna.Pierścienie owe powstaną ze śrub, nakrętek i narzędzi, które uciekły w przestrzeń nieuważnym orbitalnym budowniczym).Metalowa pokrywa była lepka od mrozu i Poole przez chwilę obawiał się, czy nie przywarła do całej konstrukcji.Jednak po kilku niezbyt mocnych szarpnięciach pokrywa puściła.Przyczepił ją wielkim, “krokodylim” spinaczem do podstawy anteny.Teraz miał przed sobą obwody elektroniczne podzespołu AE-35.Sam podzespół był cienką płytką wielkości kartki pocztowej, którą umieszczono w szczelinie o odpowiednich rozmiarach.Element utrzymywały na miejscu dwa zatrzaski.Z przodu znajdował się uchwyt umożliwiający wysunięcie płytki.AE-35 ciągle pracował, przesyłając do anteny impulsy, które utrzymywały ją w jednej linii z Ziemią.Jeśli Poole wyciągnie teraz podzespół, sterowanie anteną zostanie przerwane i dysk odwróci się do pozycji neutralnej - zero-azymutowej - wzdłuż osi “Odkrywcy”.Byłoby to bardzo niebezpieczne, szczególnie dla niego, ponieważ dysk mógł uderzyć go podczas obrotu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript