Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłam zdenerwowana, w szoku.Przyglądałem się jej uważnie.Patrzyła prosto na mnie.Czy mogę ci zaufać? - zastanawiałem się.Nie jestem już ofiarą.Co to znaczy?Ocalałam.Nie chcę już umierać.Milczałem.-Zawsze byłam ofiarą - powiedziała.- Ofiarą mojego ojca.Potem Alexa.Przezwyciężyłam to wszystko.a potem ty.,.ta cała sytuacja.przez krótki czas znów omal tego nie straciłam, omal się nie załamałam, nie upadłam.Ale już wszystko jest OK.Nie jesteś już ofiarą.Zgadza się - przyznała zdecydowanie, jakby nie była związana i bezradna.-Przejmuję kontrolę.Czyżby?Tak, przejmuję kontrolę, chociażby w ograniczonym zakresie, nad tym, co ode mnie zależy.Decyduję się współpracować z tobą, ale na moich warunkach.Wydawało się, że w końcu spełnią się moje sny.Poczułem przypływ radości.Lecz pozostałem czujny.Życie nauczyło mnie czujności.- Na twoich warunkach - powtórzyłem.- Na moich warunkach.-Jakich?- Coś w rodzaju umowy w interesach.Każde dostanie coś, czego pragnie.Najważniejsze.chcę mieć jak najmniej do czynienia z Shenkiem.- Będzie musiał pobrać jajo.Potem wprowadzić zygotę.Zagryzła nerwowo dolną wargę.Wiem, że to będzie dla ciebie poniżające - przyznałem z niekłamanym współczuciem.Nie masz o tym nawet pojęcia.Poniżające.Ale nie przerażające - argumentowałem - gdyż zapewniam cię, najdroższa, że Shenk nigdy więcej nie przysporzy mi kłopotów.Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko, potem jeszcze raz, jakby czerpała zimną odwagę z jakiegoś głęboko ukrytego wewnętrznego źródła.Ponadto - ciągnąłem - za cztery tygodnie, licząc od dzisiejszej nocy, Shenk będzie musiał pobrać rozwinięty już płód i przenieść go do inkubatora.Stanowi moje jedyne dłonie.W porządku.Nie mogłabyś zrobić tego wszystkiego sama, bez pomocy.Wiem - odparła z nutką zniecierpliwienia w głosie.- Powiedziałam przecież „w porządku", prawda?To była ta Susan, w jakiej się zakochałem.Wróciła właśnie skądś - nie wiem skąd - gdzie przebywała przez kilka godzin, kiedy milcząc wpatrywała się w sufit.Znów okazywała tę twardość, która mnie irytowała i jednocześnie podniecała.Kiedy moje ciało będzie mogło żyć poza inkubatorem i kiedy już moja świadomość zostanie do niego elektronicznie przeniesiona, zyskam swoje własne dłonie.Wtedy pozbędę się Shenka.Musimy go tolerować jeszcze najwyżej przez miesiąc.Trzymaj go z daleka ode mnie.Pozostałe warunki? - spytałem.Chcę mieć możliwość swobodnego poruszania się po całym domu.Z wyjątkiem garażu - odparłem natychmiast.Garaż mnie nie interesuje.Po całym domu - zgodziłem się.- Dopóki będę cię bezustannie obserwował.Oczywiście.Nie zamierzam przygotowywać ucieczki.Wiem, że nic takiego się nie uda.Nie chcę tylko być skrępowana i unieruchomiona bardziej, niż to jest konieczne.Mogłem zaakceptować to życzenie.-Co jeszcze?To wszystko.Spodziewałem się czegoś więcej.A jest jeszcze coś, na co byś się zgodził?Nie - odparłem.Więc o co chodzi?Nie byłem podejrzliwy w ścisłym tego słowa znaczeniu.Raczej, jak już mówiłem, czujny.O to, że nagle stałaś się taka zgodna.Uświadomiłam sobie, że mam tylko dwie rzeczy do wyboru.Zginąć albo przeżyć.Tak.I nie zamierzam tu umierać.Oczywiście, że nie - zapewniłem ją.Zrobię wszystko, by przeżyć.Zawsze byłaś realistką - zauważyłem.Nie zawsze.Ja też mam jeden warunek - wyznałem.-Och?Nie obrzucaj mnie już wyzwiskami.A obrzucałam cię? - spytała.Sprawiało mi to ból.Nie przypominam sobie.Jestem pewien, że sobie przypominasz.Bałam się i byłam załamana, w szoku.Nie będziesz już dla mnie niedobra? - naciskałem.Nie pojmuję, co mogłabym przez to zyskać.Jestem wrażliwą istotą.To dobrze.Po krótkim wahaniu wezwałem z sutereny Shenka.Kiedy ten brutal wjeżdżał windą na górę, zwróciłem się do Susan:Widzisz, teraz to umowa dotycząca interesów, ale jestem pewien, że z czasem mnie pokochasz.Bez obrazy, ale nie liczyłabym na to.Nie znasz mnie jeszcze dość dobrze.Myślę, że znam cię całkiem nieźle - stwierdziła trochę enigmatycznie.Kiedy poznasz mnie lepiej, uświadomisz sobie, że jestem twoim przeznaczeniem, tak jak ty jesteś moim.Będę o tym pamiętała.Poczułem dreszcz, słysząc tę obietnicę.Nigdy nie prosiłem o nic więcej.Winda dotarła na piętro, drzwi się otworzyły i Enos Shenk wyszedł na korytarz.Susan obróciła głowę w stronę drzwi sypialni i nasłuchiwała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript