Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pohamuj się, chłopcze! Nie możemy uczynić wszystkich szermierzy na Zwiecienaszymi wasalami!Nnanji nie zawtórował bratu.- Musimy! To jedyny sposób, żeby uczynić Zwiat bezpiecznym dla czarnoksiężników,a to właśnie im przyrzekłeś, bracie! Poza tym garnizony będą bezpieczniejsze, mając za sobąwielką armię, gdyby czarnoksiężnicy zagrali nieuczciwie.Nawet Vul przestanie nam zagrażać.Jak już snuć marzenia, to najśmielsze.Suzereni wszystkich szermierzy?Oczy Nnanjiego błyszczały.- Co ważniejsze, oczyścimy cech, pozbędziemy się tchórzy, słabeuszy, sadystów ioszustów.Usuniemy złych szermierzy, a zostawimy dobrych.Każde miasto i miasteczkobędzie miało porządny, uczciwy garnizon!Oto młody reformator, tryskający entuzjazmem, idealista, który pragnął odmienićZwiat.Dlatego miał taką rozradowaną minę!- Powiedz, dlaczego uważasz, że się nie uda?Nnanji chodził niespokojnie po muzeum, podniecony swoją wizją.Deski skrzypiałypod jego ciężkimi butami.Trzeba było się spieszyć.Statek czekał.- Pieniądze!- Pieniądze? - powtórzył młodzieniec z pogardą.- Szermierze jakoś zawsze mieli cojeść.Znajdziemy rozwiązanie.- Nnanji! - Wallie przemawiał spokojnie jak do dziecka.- Nie wszyscy szermierzezechcą być twoimi wasalami.A jeśli ktoś odmówi złożenia przysięgi?-  Krew musi być przelana.".Uczciwi z radością przysięgną posłuszeństwo.-  Odwaga jest najszczytniejszą rzeczą.".- Tylko w dobrej sprawie!To było coś więcej niż idealizm.Fanatyzm! Wallie poczuł ukłucie strachu.- A jeśli, powiedzmy, Boariyi trafi na lepszego szermierza? Jeśli zginie twój człowiek?Nnanji oglądał stos chorągwi zgromadzonych pod ścianę.Wyciągnął jedną i zakaszlałod kurzu.Uśmiechnął się do Shonsu.- Wtedy mnie wyślesz.Jestem największym szermierzem na Zwiecie.oprócz ciebie.Rozejrzę się za zajęciem dla ciebie, bracie!Nnanji Mściciel, postrach niegodziwych.Nic dziwnego, że promieniowałzadowoleniem! Czyżby taka miała być jego nagroda? Główny stróż prawa.Nie pragnąłbyniczego więcej.Wallie zadrżał.Stworzył potwora.- A co z geografią? Co będzie, jeśli spróbujesz pojechać do Hither, a Bogini wyśle ciędo Yon?- Najwyższa będzie nas wspierać! - oświadczył Nnanji, trochę zaskoczony.-Widziałeś, jak bogowie mi pomagali.Były też cuda!Megalomania! Nnanji Zbawiciel.Ustanowiłby dyktaturę wojskową.Cezar.Cromwell.W końcuzaprowadziłby tyranię.- A wolni?Siódmy przygotował sobie wszystkie odpowiedzi.- Tak samo.W razie potrzeby wyślę kawalerię.Wolni zachowają przywileje, alekażdej grupie wyznaczę obszar działania.Pózniej stworzę regionalne kwatery główne.Wszystkie skargi będą wracały do mnie.to znaczy do nas.Nie tylko megalomania, lecz niesamowita odwaga i brak skrupułów.Nnanji lubiłdzieci, zdarzało mu się płakać.Był czułym mężem i dobrym bratem, ale jednocześniebezlitosnym zabójcą.Cieszył się, walcząc z piratami i czarnoksiężnikami.Widząc, jakcierpliwie starał się o względy Thany, Wallie sądził, że młody szermierz z koszarowegorozpustnika zmienił się w trubadura i złagodniał.Nic podobnego!- A co z radą?- Podoba im się pomysł! Szermierka i honor? To lepsze niż budowanie katapult,bracie!Drzewcem flagi uderzył w podłogę, wzbijając kurz.Szermierze nosili go naramionach.- Należy spodziewać się oporu! - ostrzegł Wallie.- Zbiegli szermierze zwołają swojezjazdy.- Jeśli dojdzie do bitew, będziemy mieli przewagę liczebną, a wkrótce wszystkichnajlepszych ludzi!Musiał istnieć słaby punkt w ambitnym planie Nnanjiego! Teraz Wallie zaczął chodzićpo sali.Myślał intensywnie, jak zakończyć całe to szaleństwo w pokojowy sposób, przekonaćbrata, zanim on go przekona.- Tysiące szermierzy, setki miast i garnizonów.Jak nad tym zapanujesz?Rudzielec tylko się zaśmiał.- A transport? Pomyślałeś o odległościach?Nnanji rozłożył flagę i spojrzał na wyblakłe emblematy.- Szybkie łodzie, posterunki konne i gołębie! Czarnoksiężnicy pomogą zjazdowi, bobędzie ich chronił.Znowu miał rację.Stały ogólnoświatowy zjazd musiał jawić się magom jakośmiertelne zagrożenie.Wallie przekonał Rotanxiego argumentem, który wynikał znieporozumienia.Nic dziwnego, że starzec uchwycił się propozycji traktatu jak deski ratunku! Czarnoksiężnicy mogliby zadbać o komunikację i prowadzenie archiwów.Z czasem stalibysię niezastąpieni, przyczyniając się do utrwalenia dyktatury.Wallie zaproponował pokój między szermierzami i czarnoksiężnikami.Nieprzewidział, że bogowie z ważnych powodów mogą trzymać ich z daleka od siebie nawzajem.Mimo wszystko się uda.Nnanji jest niepiśmiennym barbarzyńcą, który nie zna się naniczym oprócz zabijania.Ja jestem człowiekiem wykształconym i miłującym pokój.Znamniebezpieczeństwa i potrafię ich uniknąć.Czy to moja nagroda? Wszechmoc? Byłbymłaskawym despotą, władcą Zwiata, z własnym rządem i pałacem.Zakręciło mu się w głowie.Wyobraził sobie dwór, straż honorową złożoną zszermierzy w kiltach, dworzan stojących po obu stronach korytarza, petentów, którzy chylączoło przed tronem Syna Niebios, dzierżącego miecz Bogini jako symbol władzy.Tak! Nic na Zwiecie nie mogło go powstrzymać.Nnanji z radością zostałby dowódcąarmii.Shonsu byłby imperatorem.A na drugim tronie, u jego boku.Zobaczyłby ją, gdyby odwrócił głowę.Kogo?Nnanji czekał z uśmiechem, oparty na drzewcu flagi.Czekał.Czekał.Wallie podniósł smutny wzrok.- Bóg powiedział, że gryfon oznacza:  Władza mądrze użyta".Dodał, że jeśli będę otym pamiętał, nie zawiodę.To było ostrzeżenie, Nnanji! Przewidział pokusę! Bogini dała miwładzę.Nie sądzę, żeby wykorzystanie jej do zdobycia jeszcze większej władzy, było mądre.- A ja uważam, że tak! W słusznej sprawie.- Z mądrym użyciem większej władzy miałbym jeszcze większe kłopoty.Godzinętemu zagroziłem, że wtrącę Doę do lochu, jeśli będzie się ze mnie naśmiewać.Nie jestemdość dobry.Nnanji sposępniał.- Więc musisz się usunąć i pozwolić mi działać.Pragnę twojego królestwa.Jeszcze nikt nie przekonał fanatyka racjonalnymi argumentami.Zresztą w językuLudzi nie istniały słowa  despota",  tyrania" ani  dyktatura".- Nie! Zjazd zwołano przeciwko czarnoksiężnikom.Ty zamierzasz wykorzystać goprzeciwko szermierzom! Nic z tego! - Zjazd zwołano, żeby przywrócić dobre imię naszemu cechowi.Czarnoksiężnicy niesą ważni! Już ci mówiłem!- Nie! Pamiętasz pierwszą lekcję, której ci udzieliłem? Siedzieliśmy razem naświątynnym murku, w cieniu drzewa.Powiedziałem ci wtedy, że władza psuje!- Mnie nie zepsuje!Jestem więcej wart.Pat.Nnanji uśmiechnął się z nadzieją.- Kiedyś wspomniałeś, że chciałbyś zostać dowódcą Tau, prawda? Dam ci tostanowisko! I nie będę się wtrącał, bo wiem, że można polegać na twojej uczciwości.Tyran już rozdzielał synekury? Wallie w milczeniu potrząsnął głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript