Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyminął Throwera i wszedł do pokoju.W chwilę później pastor wszedł także i zajął miejsce przy odsłoniętej nodze, na której Alvin dokładnie wyrysował czarny czworobok.- Gdzie je zostawiliście? - zdziwiła się Faith.Thrower spostrzegł, że nie ma w ręku noża ani piły.Nie mógł tego zrozumieć.Przecież Measure wręczył mu je przed drzwiami.Więc gdzie zginęły?W drzwiach stanął Cally.- Po co mi je daliście? - zapytał.Rzeczywiście, trzymał narzędzia.- Dobre pytanie.- Measure zmarszczył czoło i spojrzał podejrzliwie na kapłana.- Dlaczego daliście je Cally'emu?- Nie dałem.To ty musiałeś dać je chłopcu.- Włożyłem je wam prosto w ręce - przypomniał Measure.- Pastor mi je dał - oświadczył Cally.- Przynieś tutaj - poleciła matka.Chłopiec wszedł posłusznie, niosąc narzędzia jak łupy wojenne.Jak przy ataku wielkiej armii.A tak, wielkiej armii, jak armia Izraelitów, którą Jozue prowadził do ziemi obiecanej.Tak nieśli broń, wysoko nad głowami, gdy maszerowali wokół murów Jerycha.Maszerowali i maszerowali.I maszerowali.A siódmego dnia stanęli, dmuchnęli w trąby i krzyknęli głośno, mury runęły, a oni wznieśli nad głowami miecze i noże, by wpaść do miasta i zabijać mężczyzn, kobiety i dzieci.Zabijać nieprzyjaciół Pana, by oczyścić z zepsucia ziemię obiecaną.By przygotować ją na przyjęcie ludu bożego.Gdy minął dzień, wszyscy byli zlani krwią.Jozue, wielki prorok Boga, stanął wśród nich z zakrwawionym mieczem nad głową i zakrzyknął.Co zakrzyknął?Nie pamiętam.Gdybym tylko sobie przypomniał, zrozumiałbym, czemu stoję na drodze między ośnieżonymi drzewami.Wielebny Thrower spojrzał na swoje dłonie.Potem na drzewa.W jakiś sposób znalazł się o pół mili od domu Millerów.Nie włożył nawet płaszcza.I wtedy doznał oświecenia.Wcale nie oszukał diabła.Szatan przeniósł go tutaj w mgnieninu oka, by nie pozwolić na zabicie Bestii.Thrower nie wykorzystał swej szansy na wielkość.Oparł się o zimny, czarny pień i zapłakał gorzko.Cally wszedł do pokoju, wznosząc narzędzia nad głową.Measure był gotów, by mocno pochwycić nogę, gdy nagle Thrower wstał i wyszedł tak prędko, jakby spieszył się do wygódki.Mama spojrzała zaniepokojona.- Pastorze! - krzyknęła.- Dokąd idziecie?Ale Measure zrozumiał wszystko.- Nie zatrzymuj go, mamo - powiedział.Słyszeli, jak otwierają się frontowe drzwi.Ciężkie kroki kapłana zadudniły na deskach werandy.- Cally, idź zamknąć drzwi - polecił Measure.Przynajmniej raz Cally posłuchał bez protestów.Mama spojrzała na Measure'a, potem na tatę, potem znów na Measure'a.- Nie rozumiem, dlaczego wyszedł tak nagle.Measure posłał jej krótki półuśmiech.- Ty rozumiesz, tato.Prawda?- Może.- Te noże i ten pastor nie mogą być równocześnie w jednym pokoju z Alem Juniorem - wytłumaczył matce Measure.- Ale dlaczego? Przecież miał operować!- Teraz już na pewno nie będzie.Nóż i piła leżały na posłaniu.- Tato?- Ja nie.- Mamo?- Nie mogę - jęknęła Faith.- No tak - westchnął Measure.- Rozumiem, że właśnie zostałem chirurgiem.Alvin był trupio blady.Wyglądał jeszcze gorzej, niż z wypiekami gorączki.Zdobył się jednak na uśmiech.- Chyba tak - wyszeptał.- Mamo, przytrzymasz ten płat skóry.Przytaknęła.Measure chwycił nóż i przycisnął ostrze do dolnego boku czworokąta.- Measure - szepnął Al Junior.- Słucham, Alvinie?- Wytrzymam ból i nie ruszę się, jeśli będziesz gwizdał.- Nie zapamiętam melodii, jeśli mam przy tym ciąć prosto.- Nie potrzebuję melodii.Measure spojrzał mu w oczy.Nie miał wyboru; musiał spełnić prośbę brata.Przecież to jego noga.Jeśli Alvin życzył sobie pogwizdującego chirurga, będzie go miał.Measure zaczerpnął tchu i zaczął gwizdać.Żadną melodię, same pojedyncze nuty.Przyłożył ostrze do czarnej linii i naciął.Najpierw płytko, gdyż Al jęknął cicho.- Gwiżdż dalej - wyszeptał.- Tnij do kości.Measure zagwizdał znowu.Tym razem cięcie było mocne i szybkie.Aż do kości w samym środku kreski.I głębokie nacięcia po bokach.Potem wcisnął ostrze pod oba rogi i uniósł warstwę skóry i mięśni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript