[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- To królowa - rzekł Kaherdyn po cichu.- Królowa? - rzekł Tristan.- Nie, to Kamila, jej służebna.Wówczas nadjeżdża na karym rumaku inna pani, bielsza niż śnieg lutowy, różowsza niż róża; jasne jejoczy migocą niby gwiazda w zródle.- Ha, widzę ją, to królowa! - rzekł Kaherdyn.- Ej, nie - rzekł Tristan - to Brangien, wierna służka.Wtem droga rozjaśniła się, jak gdyby słońce spłynęło nagle przez listowie wielkich drzew, i ukazała sięIzold Jasnowłosa.Diuk Andret - niech go Bóg pohańbi! - jechał po jej prawicy.W tejże chwili wzniósł się z krzaka głogowego śpiew piegży i skowronka: Tristan wkładał w tę melodięcałą swoją tkliwość.Królowa zrozumiała poselstwo przyjaciela.Spostrzegła na ziemi gałązkę leszczyny,w której tkwi mocno pęd wiciokrzewu, i myśli w sercu: "Tak i z nami, przyjacielu; ani ty beze mnie, anija bez ciebie." Zatrzymuje rumaka, zsiada i podchodzi ku klaczy, która nosiła na sobie budkę bogatoozdobioną kamieniami; tam, na purpurowym kobiercu, spoczywał piesek Miluś.Bierze go w ramiona,głaszcze dłonią, pieści krajuszkiem płaszcza z gronostajów, świadczy mu wszelką czułość.Następnie,złożywszy pieska z powrotem w kołyskę, obraca się w stronę głogowego krza i powiada głośno:Ptaszyny tego lasu, któreście mnie oweseliły piosnką, biorę was w najem.Podczas gdy mój pan Marekbędzie jechał aż do Białej Równi, ja zatrzymam się w zamku Zwiętego Aubina.Dążcie tam za mną,ptaszyny: dziś wieczór nagrodzę was sowicie jako dobrych minstrelów.Owóż słuchajcie nowej przygody.W porze gdy przeciągał orszak królewski, tam na drodze, gdzieGorwenal i giermek Kaherdyna pilnowali koni swych panów, zjawił się rycerz w zbroi, imieniem Bleheri.Poznał z daleka Gorwenala i tarczę Tristanową: "Com ja ujrzał! - pomyślał w duchu.- To Gorwenal, aten drugi to sam Tristan w swojej osobie!" Pchnął konia ostrogą ku nim i krzyknął:- Tristanie!Ale już giermkowie zatoczyli konie i umknęli.Bleheri pędząc za nimi powtarzał:- Tristanie, stój, zaklinam cię na twe męstwo! Ale giermkowie nie odwracali się.Wówczas Blecherikrzyknął:- Tristanie! Stój, zaklinam cię na imię Izoldy Złotowłosej!Po trzykroć zaklinał uciekających na imię Złotowłosej Izoldy.Próżno: znikli i Bleheri zdołał dosięgnąćtylko jednego z koni, którego zabrał z sobą jako łup.Przybył do zamku Zwiętego Aubina, w chwili gdykrólowa zajęła tam kwaterę.Za czym zdybawszy królowę samą rzekł:- Królowo, Tristan jest w tej ziemi.Widziałem go na opuszczonej drodze wiodącej z Tyntagielu.Uszedłprzede mną.Po trzykroć wzywałem, aby się zatrzymał, zaklinając go na imię Izoldy Jasnowłosej; aleuląkł się, nie śmiał czekać na mnie.- Dobry panie, powiadasz kłamstwo i szaleństwo: jakoż Tristan mógłby być w tej ziemi? Jakożuciekałby przed tobą? Jakoż nie zatrzymałby się, zaklęty na me imię?- Wszelako, pani, widziałem go, i to tak pewnie, iż ująłem jednego z jego koni.Ot, stoi tam,okulbaczony jeszcze, na boisku.Ale Bleheri ujrzał na licu Izoldy gniew.%7łal mu się uczyniło, miłował bowiem Tristana i królowę.Opuściłją żałując tego, co powiedział.Wówczas Izolda zapłakała i rzekła:- Nieszczęśliwa! Zbyt długo żyłam, skoro doczekałam się dnia, w którym Tristan drwi sobie i hańbimnie! Niegdyś, zaklęty na me imię, jakiemuż nieprzyjacielowi nie stanąłby do oczu? Jest śmiały zprzyrody; jeśli uciekł przed Bleherim, jeśli nie raczył zatrzymać się na imię przyjaciółki, ach, to znak, żeinna Izolda nim włada! Dlaczego przybył? Zdradził mnie, chciał mnie jeszcze pohańbić na domiar! Niedosyćże miał moich ubiegłych męczarni? Niechajże wraca tedy, wzgardzony i on wzajem, do Izoldy oBiałych Dłoniach.Zawołała Perynisa, wiernego służkę, i powtórzyła mu nowiny, które Bleheri przyniósł.Dodała:- Przyjacielu, poszukaj Tristana na opuszczonej drodze, która wiedzie z Tyntagielu do zamku ZwiętegoAubina.Powiesz, że go nie pozdrawiam i niech nie waży się zbliżyć do mnie, bo go każę przepędzićstrażnikom i sługom.Perynis puścił się w poszukiwanie, aż znalazł Tristana i Kaherdyna.Przekazał im poselstwo królowej.- Bracie - wykrzyknął Tristan - co wyrzekłeś? Jakoż mógłbym uciekać przed Bleherim, skoro, widziszsam, nie mamy nawet swoich koni? Gorwenal ich pilnował, nie znalezliśmy go w umówionym miejscu iszukamy jeszcze.W tej chwili wrócił Gorwenal i giermek Kaherdynowy; opowiedzieli przygodę.- Perynis, miły, słodki przyjacielu - rzekł Tristan - wracaj żywo do swej pani.Powiedz, że jej przesyłamcześć i miłość, że nie chybiłem wierze, którą jej jestem dłużen, że jest mi drogą nad wszystkie kobietyw świecie; proś, aby cię przysłała ku mnie z powrotem, iżbyś mi przyniósł jej łaskę; zaczekam tu, ażwrócisz.Perynis pognał tedy do królowej i powtórzył, co widział i słyszał.Ale ona nie uwierzyła
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|