Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– To nie będzie konieczne, wielka pięści – wycedził sardonicznie czarodziej.– Dlaczego mielibyśmy odbierać zajęcie twym pozostałym szpiegom? – Tayschrenn cofnął się o krok i pokłonił Lorn.– Wybacz, przyboczna.Przepraszam za to nieuprzejme powitanie.– Zachowaj swe przeprosiny na później – przerwała Dujekowi spokojnie i spojrzała nań.– Dziękuję ci za wino i miłą rozmowę – powiedziała.Z satysfakcją zauważyła, że Tayschrenn zesztywniał na te słowa.– Mam nadzieję, że wieczorem odbędzie się uroczysta kolacja?Dujek skinął głową.– Oczywiście, przyboczna.– Czy zechciałbyś zaprosić na nią również Tattersail? Zauważyła, że wielki mag wzdrygnął się po raz drugi, a Dujek spojrzał na nią z większym szacunkiem, dostrzegając jej biegłość w tej odmianie taktyki.– Przyboczna, czarodziejka nie wróciła jeszcze do zdrowia po spotkaniu z Ogarem Cienia – wtrącił Tayschrenn, spoglądając z uśmiechem na Dujeka.– Jestem pewien, że wielka pięść ci o tym opowiedział.Ale niezbyt dokładnie, pomyślała z żalem.Pozwoliła jednak, by Tayschrenn podejrzewał najgorsze.– Interesuje mnie, co ma na ten temat do powiedzenia czarodziej, wielki magu.– Za chwile się tego dowiesz.Dujek pokłonił się.– Zapytam o zdrowie Tattersail, przyboczna.Pójdę już, jeśli pozwolisz.Pożegnał Tayschrenna krótkim skinieniem głowy.Wielki mag zaczekał, aż jednoręki starzec zamknie za sobą drzwi.– Przyboczna, sytuacja jest.– Absurdalna – dokończyła ze złością Lorn.– Do licha, Tayschrenn, gdzie zgubiłeś rozum? Zadarłeś z najsprytniejszym skurczybykiem, jakim kiedykolwiek mogła się poszczycić armia imperium.Pożre cię żywcem.– Odwróciła się do stołu i nalała sobie więcej wina.– Muszę przyznać, że na to zasłużyłeś.– Przyboczna.Spojrzała na niego.– Nie.Wysłuchaj mnie uważnie, Tayschrenn.Przemawiam w imieniu cesarzowej.Z niechęcią zaaprobowała twój plan ataku na Odprysk Księżyca, ale gdyby wiedziała, że tak rozpaczliwie brak ci subtelności, nigdy nie otrzymałbyś jej zgody.Myślisz, że wszyscy oprócz ciebie to głupcy?– Dujek to tylko jeden człowiek – sprzeciwił się Tayschrenn.Przyboczna pociągnęła wielki łyk wina i odstawiła kielich, pocierając czoło.– Dujek nie jest naszym wrogiem – stwierdziła znużonym głosem.– Nigdy nim nie był.Tayschrenn podszedł bliżej.– Był człowiekiem cesarza, przyboczna.– Powątpiewać w jego wierność to zniewaga i ta właśnie zniewaga może go w ostatecznym rozrachunku skłonić do buntu.Dujek to nie tylko jeden człowiek.W tej chwili ma za sobą dziesięć tysięcy ludzi.Za rok będzie ich dwadzieścia pięć tysięcy.Nie ulega twoim naciskom, prawda? Dlatego że nie może.Stoi za nim dziesięć tysięcy żołnierzy i uwierz mi, jeśli rozgniewają się na tyle, by otwarcie wyrazić sprzeciw, nie zdołasz się im oprzeć.A jeśli chodzi o Dujeka, fala po prostu go uniesie.– To znaczy, że jest zdrajcą.– Nie.Po prostu dba o ludzi, za których jest odpowiedzialny.Jest najlepszym żołnierzem w imperium.Jeśli zmusimy go do buntu, Tayschrenn, to my będziemy zdrajcami.Rozumiesz?Na twarzy wielkiego maga pojawiły się głębokie bruzdy.– Rozumiem, przyboczna – odparł cicho.Podniósł wzrok.– Zadanie, które zleciła mi cesarzowa, bardzo mi ciąży.Podobne sprawy nie są moją specjalnością.Najlepiej byłoby, gdybyś mnie odwołała.Lorn poważnie zastanawiała się, czy tego nie zrobić.Magowie z zasady nigdy nie zyskiwali wierności, a co najwyżej strach i zrodzony z niego szacunek.Dlatego trudno im było zrozumieć owo uczucie.Kiedyś, dawno temu, żył jednak pewien mag, który zdobył lojalność swych ludzi.Był nim cesarz.– Wielki magu, wszyscy zgadzamy się w jednej kwestii – zaczęła.– Stara gwardia musi zniknąć.Ci, którzy służyli cesarzowi i pozostają wierni jego pamięci, zawsze będą nam przeciwni, czy to świadomie, czy nie.Dujek stanowi wyjątek.Jest też garstka innych, podobnych do niego.Ich nie możemy utracić.Pozostali muszą zginąć.Ryzyko polega na tym, że mogą się zorientować, co jest grane.Jeżeli będziemy postępować zbyt otwarcie, sprowokujemy powstanie tak wielkie, że zniszczy imperium.– Zlikwidowaliśmy wszystkich poza Dujekiem i Tattersail – stwierdził Tayschrenn.– Co do Sójeczki i jego drużyny, zrobisz z nimi, co zechcesz, przyboczna.– Jeśli będę miała szczęście – zauważyła.Zmarszczyła nagle brwi, widząc grymas, który pojawił się na twarzy wielkiego maga.– O co chodzi?Tayschrenn wstał z fotela.– Co noc radzę się mej Talii Smoków i jestem przekonany, że do spraw śmiertelników włączyli się Oponn.Tattersail potwierdziła moje podejrzenia.Lorn przeszyła go ostrym spojrzeniem.– Jest adeptką?– Znacznie lepszą ode mnie – przyznał.– Co możesz mi powiedzieć o ingerencji Oponn? – zapytała po chwili zastanowienia.– Darudżystan – odparł.Lorn zamknęła oczy.– Bałam się, że to usłyszę.Rozpaczliwie potrzebujemy tego miasta.Jeśli wpadną nam w ręce jego bogactwa, będziemy mogli złamać kręgosłup całego kontynentu.– Wiem o tym, przyboczna.Ale sprawy wyglądają jeszcze gorzej.Jestem przekonany, że Sójeczka i Tattersail są ze sobą w zmowie.– Czy wiadomo już, co się stało z kapitanem Paranem?– Nie.Ktoś go ukrywa.Albo jego ciało.Jestem skłonny uważać, że zginął, przyboczna, ale jego dusza nie przeszła jeszcze przez Bramę Kaptura, a temu może zapobiec tylko czarodziej.– Tattersail?Wielki mag wzruszył ramionami.– Być może.Chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej o roli, jaką ma do odegrania ten kapitan.– Uczestniczył w długich, żmudnych poszukiwaniach – odpowiedziała Lorn po chwili wahania.– Być może znalazł to, czego szukał – warknął Tayschrenn [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript