Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy drzwi się za nim zamknęły, Raszkin zatrzasnął teczkę z małą złotągwiazdą, wskazującą na najwyższy stopień tajności zawartych w niej dokumen-tów, odepchnął się na fotelu od biurka i zaklął głośno. Pięć minut w tym biurzei chce mi się wyć.%7łeby jak najszybciej znów się stąd wyrwać!  Szczota staje siępo prostu nie do zniesienia.* * * Nic więcej nie mogę zrobić, Julesie.Otrzymałem wyrazny rozkaz, że niewolno w żaden sposób zakłócać pobytu naszym znamienitym gościom; wręczprzeciwnie, podczas ich wizyty w naszym kraju należy im okazywać jak naj-większe względy i świadczyć wszelkiego rodzaju grzeczności.Problem w tym,że Szwecja, udzielając gościny tej konferencji, ma nadzieję zyskać wiele dla swejgospodarki. Przyznają, że w ogóle coś wiedzą o tej konferencji?Beaurain i Fondberg znajdowali się znów w gabinecie szefa szwedzkiej służbybezpieczeństwa, w komendzie głównej policji.Ale tym razem atmosfera rozmo-wy uległa wyraznej zmianie.Ku zaskoczeniu Beauraina, Fondberg odnosił się doniego oschle i oficjalnie, jakby próbował pokryć głębokie zażenowanie. Owszem, czyniono o niej wzmianki  potwierdził Fondberg.Beaurain wstał. Rozumiem, że w tej sytuacji nie mogę liczyć na twoją dalszą współpracę.Bo to właśnie chciałeś mi dać do zrozumienia, prawda?203 Szwed zwlekał z odpowiedzią, wyraznie nie miał ochoty pozwolić staremuprzyjacielowi odejść. Byłbym zapomniał  powiedział. Ktoś zostawił dlaciebie wiadomość.Tuż przed twoim przyjściem.Nie udało mi się jej przekonać,żeby podała swoje nazwisko. Jej? Tak, dzwoniła kobieta.Wiadomość brzmi po prostu: Na wprost wejścia doTrelleborga.Wodolot.Szampan.W tym momencie zadzwonił telefon, Fondberg urwał i przeprosił na chwilęBeauraina.Słuchał, rzucił do słuchawki kilka słów i odłożył ją z ponurą miną. Zmierć w Grand Hotelu  mruknął wyjaśniająco. Pewna bardzo ważnadama. Hrabina d Arlezzo.Beaurain powiedział to tonem stwierdzenia, a wyczulone ucho Fondberga nieprzeoczyło intonacji jego głosu.Wstał zza biurka z czujnym błyskiem w oczachi zaciśniętymi ustami i spojrzał na przejętego Beauraina. Dziś po południu rozmawiałem z Eriką  to znaczy hrabiną d Arlezzo w jej apartamencie w Grand Hotelu.Znamy się od lat.Powiedziała mi, żeSyndykat groził jej śmiercią.Ta wiadomość dotyczy miejsca, gdzie odbędzie sięzebranie Syndykatu.Ustaliliśmy, że dla identyfikacji poda hasło  Szampan.Wy-daje mi się, że na korytarzu minąłem kogoś, kto z polecenia Syndykatu miał nanią oko  kelnera ze stolikiem na kółkach. Jednego z pracowników Grand Hotelu, właśnie kelnera, znaleziono zwią-zanego w szafie na szczotki. Jak ona umarła?Czekając na odpowiedz, Beaurain podszedł do okna, założył ręce za plecamii spojrzał na słońce, którego Erika miała już nigdy nie oglądać.W jego wzrokumalował się zupełny spokój.Fondberg poczuł się bardzo nieswojo.Odchrząknął kilka razy, nim zdobył sięna odpowiedz. Znaleziono ją powieszoną na prysznicu w łazience.Użyła paskaod szlafroka, powszechnego. Znajdą mnie powieszoną i wijącą się jak świńska tusza na wietrze.Beaurain powtórzył na użytek Fondberga słowa Eriki.Szwed opadł na krzesłoi zapatrzył się wzrokiem bez wyrazu w przestrzeń, pukając palcami prawej rękiw blat biurka, co było nieomylnym znakiem, że jest głęboko poruszony.Wysłu-chał w milczeniu pełnej relacji Beauraina z jego rozmowy z kobietą, będącą jednąz najbardziej wpływowych postaci zachodniej Europy.W miarę zbliżania się dokońca opowieści, Beaurain mówił coraz bardziej szorstkim głosem. I tym właśnie ludziom masz okazać największe względy i świadczyć wszel-kiego rodzaju grzeczności  bo tak to chyba ująłeś, prawda? Tymczasem to wła-śnie oni  wszyscy członkowie Sztokholmskiego Syndykatu  są tak samo win-ni morderstwa Eriki d Arlezzo, jak gdyby osobiście owinęli jej szyję paskiem od204 jej własnego szlafroka i powiesili ją na tym prysznicu. Wcale nie powiedziałem, że to było morderstwo. Fondberg wiercił sięniespokojnie za biurkiem, pierwszy raz w dziejach ich długiej przyjazni nie mogącspojrzeć Beaurainowi w oczy. Na rany boskie!  Beaurain walnął pięścią w blat biurka. Nie poniżyszsię chyba do tego stopnia, żeby puścić im płazem pozorowane samobójstwo?! Nie!  Fondberg ocknął się z umysłowego odrętwienia i spojrzał Beaura-inowi prosto w twarz. Pewnie, że wiem, że to nie było samobójstwo! Gdybyśznał szwedzki, wiedziałbyś, że rozmawiałem z ekspertem grupy dochodzeniowej,która jest już w Grandzie.Powiedziałem mu, żeby przesłał swój raport bezpo-średnio do mnie najszybciej, jak to możliwe.Nikomu innemu nie pozwolę doniego nawet zajrzeć.I sam osobiście podam zawarte w nim wnioski do wiado-mości dziennikarzy, którzy zjechali się tu tłumnie z całego świata w nadziei nainformacje z  konferencji gospodarczej.To dopiero będzie bomba! Syndykat dobierze ci się do skóry  ostrzegł Beaurain, przyznając sięw duchu sam przed sobą, że jednocześnie wystawia przyjaciela na próbę.Taką toatmosferę zdrady i strachu wytworzyła wokół siebie ta niewidzialna organizacja.Odpowiedz Fondberga zawstydziła go. Mylisz się, przyjacielu! To ja dobiorę się do skóry Syndykatowi! Dopusz-czając się tego morderstwa popełnili wielki błąd.Wydawało im się, że mają dośćwpływów, aby zgnieść w zarodku każdą próbę oficjalnego dochodzenia.Prze-oczyli fakt, że jednak ktoś może wkroczyć.Ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript