[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ni-gdy w życiu nie widziałem rąk tak zdeformowanych reumatyzmem.Przypominałyptasie szpony. Jeden mój przyjaciel twierdzi, że na takie bolące ręce pomagają pokrzywy rzekłem, pakując bagaże Pustki. Jeśli znajdziesz mi pod tym śniegiem pokrzywy, wypróbuję ich zbawcząmoc, chłopcze odparła zirytowana.Mimo wszystko po chwili zaproponowała mi ze swych skromnych zapasówsuszone jabłko.Przyjąłem je z wdzięcznością.Załadowałem nasze rzeczy do wóz-ka i zaprzągłem klacz, a staruszka w tym czasie skończyła herbatę.Rozglądałem się bacznie dookoła, ale nie dojrzałem ani śladu Zlepuna. Na łowach nadeszła odpowiedz. Szkoda, że nie mogę być z tobą.Powodzenia. Zdawało mi się, że mieliśmy tyle nie gadać, żeby książę Władczy nas niepodsłuchał.Nic na to nie odparłem.Ranek był zimny i czysty, niemal niewiarygodnie jasny po wczorajszym śnie-gu.Było zimniej niż poprzedniego dnia.Wiatr znad rzeki przewiewał mi ubraniena wylot, bez trudu odnajdując otwory rękawów i przy kołnierzu, wtykając w każ-dą szparę lodowate paluchy.Pomogłem Pustce wejść na wózek, a potem otuliłem ją kocem. Twoja matka dobrze cię wyuczyła, Miły rzekła staruszka ze szczerążyczliwością.Przywołałem na twarz krzywy uśmiech.Wilga i Szelma stali razem i rozmawiali, aż wszyscy inni przygotowali siędo drogi.Wreszcie pieśniarka wsiadła na górskiego kucyka i zajęła miejsce obokSzelmy na czele pochodu.Zrozumiałem z tego, że Szelma z Frantów może się284stać lepszym tematem ballady niż Bastard Rycerski.Jeśli zdołają przekonać, byz nim zawróciła na granicy gór, tym lepiej dla mnie.Nie miałem wiele do roboty, tylko pilnować, żeby klacz zdążała za wozempielgrzymów.Miałem czas rozejrzeć się po okolicy.Wróciliśmy na rzadko używa-ną drogę, którą jechaliśmy poprzedniego dnia, i dalej podążaliśmy w górę rzeki.Brzeg porastały gdzieniegdzie drzewa; a im dalej od wody, tym bardziej zdecy-dowanie ustępowały miejsca krzewom.Nasz szlak przecinały wąwozy i kanaływyżłobione przez wodę.Najwyrazniej niekiedy bywało tu bardzo mokro, możena wiosnę.Teraz ziemia była sucha, tylko krystaliczny śnieg, podobny do piasku,zamiatał ją, niesiony wiatrem. Wczoraj uśmiechałeś się na myśl o pieśniarce.Skąd ten dzisiejszy mars naczole? zapytała cicho Pustka. Przeraża mnie, co się stało z tą bogatą krainą. Doprawdy? Proszę mi opowiedzieć o swoim proroku. Wolałem zmienić temat. Jaki on tam mój żachnęła się.Złagodniała po chwili. Najpewniej jadęna próżno.Tego, którego szukam, może nawet tam nie być, ale jakiż zrobić lepszyużytek z ostatnich lat życia, jeśli nie puścić się w pogoń za mrzonką?Milczałem.Zaczynałem pojmować, że staruszka najłatwiej odpowiada wła-śnie na tak zadane pytania. Czy wiesz, co wiozę w tym wózku, chłopcze? Książki.Zwoje i zapiski.Zbierałam je długie lata.Szukałam ich w różnych krajach, nauczyłam się wielujęzyków.W wielu miejscach znajdowałam wzmianki o białych prorokach.Zdająsię oni budować miejsca zwrotne w historii, zdają sieją kształtować.Niektórzytwierdzą, że biali prorocy pojawiają się, by wepchnąć koło historii we właściwąkoleinę.Są tacy, którzy wierzą, iż cały istniejący czas jest okręgiem, cała historia wielkim kołem obracającym się bez przerwy.Tak jak pory roku przychodząi odchodzą, tak jak księżyc bez końca rozpoczyna swój cykl na niebiosach, tak sa-mo dzieje się z czasem.Wybuchają te same wojny, te same plagi nękają ludzkość,te same ludy kolejno wzrastają w potęgę.Ludzkość uwięziona jest w tym kręgu,skazana na wieczne powtarzanie tych samych błędów, które już niegdyś popeł-niła.Dopóki nie zjawi się ktoś, kto odmieni los.Daleko na południu żyje lud,który wierzy, iż dla każdego pokolenia gdzieś na świecie rodzi się biały proroklub prorokini.Jeśli ludzie słuchają rad, cykl czasu obiera korzystniejszy kierunek.Jeśli rady białego proroka są lekceważone, cały czas wtacza się na mroczniejsząścieżkę. Zamilkła, jakby oczekiwała, że coś powiem. Pierwszy raz o tym słyszę mruknąłem. Niczego innego nie oczekiwałam.Ja po raz pierwszy usłyszałam tę wersjęhistorii dziejów bardzo daleko stąd.W tamtej odległej krainie ludzie utrzymywali,że jeśli kolejnym prorokom się nie wiedzie, losy świata stają się coraz bardziej285złowieszcze, aż w końcu cały cykl czasu, setki tysięcy lat, staje się epoką niedolii zła. A jeśli ludzie słuchają proroków? Za każdym razem, gdy jednemu z nich się powiedzie, następnemu jestłatwiej.A kiedy nastąpi cały cykl, w którym każdemu prorokowi się powiedzie,czas się nareszcie zatrzyma. Wobec tego prorocy chcą nadejścia końca świata? Nie końca świata, chłopcze.Końca czasu.Dążą do wyzwolenia ludzkościod czasu.Ponieważ czas jest naszym największym ciemięzcą.Czas nas posta-rza, czas nas ogranicza.Pomyśl tylko, jak często żałowałeś, że nie miałeś więcejczasu? Jak często pragnąłeś cofnąć czas, wrócić do któregoś dnia i uczynić cośinaczej? Gdyby ludzkość została wyzwolona od czasu, można by naprawić daw-ne zło, zanim jeszcze zostało wyrządzone. Westchnęła. Wierzę, że nadeszłachwila proroka.A moje badania każą mi sądzić, iż biały prorok naszego pokoleniaobjawi się w Królestwie Górskim. Dlaczego podążasz na tę wyprawę sama? Czy nikt inny się z tobą nie zga-dza? Och, wielu, tylko mało kto wyrusza na poszukiwanie białego proroka.Jegorad musi słuchać lud, pośród którego się objawił.Innym nie wolno się mieszać,gdyż mogą wypaczyć czas na zawsze.Staruszka ucichła, a ja długo rozmyślałem nad jej słowami
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|