[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Walczyłem za ten pieprzony kraj i prawie umarłem za niego, a kiedy wyszedłem z wojska, pomyślałem: cholera, czasy się zmieniły - poszedłem więc do szkoły i dowiedziałem się, że nic się nie zmieniło.Byłem dalej małym Murzynkiem Bambo, tak jak cała reszta moich smoluchowatych przyjaciół.Chciałem zostać nauczycielem, lecz najlepsze, co dostałem, to była robota w Pennsylvania Railroad, kolego.A kiedy to się skończyło, dostałem pracę w Amtraku.I wiesz co? Wtedy myślałem, że w ogóle mam szczęście, że pracuję.Ale potem mi to zabrali.Powiedzieli, że jestem “zbędny” i zaproponowali mi emeryturę w wysokości połowy zarobków, jeśli odejdę bez robienia kłopotów.Złoty interes.Oddałem im połowę życia, a oni chcą mnie wykolegować za czterysta dolców miesięcznie.Kiedy więc nadarzyła się okazja zarobienia tylu pieniędzy, że wreszcie mógłbym coś zrobić ze sobą, wziąłem ją, a jakże, i nie żałuję.- Nie żałujesz, że zabiłeś człowieka? - spytał cicho Harry.Mógł zrozumieć rozgoryczenie Stackpole'a, spowodowane tym, jak potraktowało go życie, nie mógł jednak ani zrozumieć, ani przebaczyć morderstwa swojego przyjaciela.- Nie - odparł Stackpole patrząc Harry'emu prosto w oczy.- Nie stać mnie już na żal.Murzyn wstał powoli, wyjmując z kieszeni lewą rękę.Trzymał w niej tekturową tuleję wielkości małej puszki do napojów.- Chyba żartujesz - mruknął Harry, wpatrując się w niewielki przedmiot.- Przykro mi - powiedział Stackpole.- To belgijski granat ręczny, który wyrzuca z siebie około pięciuset kawałków stalowego drutu.Wystarczy, żeby zamienić was wszystkich w hamburgery.Nawet gdyby ktoś mnie zastrzelił, zdążę was zabić.To świństwo ma podobno zasięg stu trzydziestu stóp.Takie same zabawki przymocowano do drzwi, więc bez kawałów, jasne?- Nie ma sprawy - rzucił znużonym głosem Harry.- Mądry chłopiec - powiedział Stackpole z uśmiechem.Mając oko na Harry'ego, Daniela i Cavendisha odwrócił się i zaczął iść tyłem w kierunku przodu wagonu, trzymając granat w wyciągniętej ręce.Siedzący za nim Wolfgang Groz również się uśmiechnął, jakby przyszło mu na myśl coś zabawnego.Po cichu przekręcił gałkę umieszczonej między nogami laski i wyciągnął ostrze - bezustanny stukot kół zagłuszył delikatny odgłos wysuwania stali z hebanowej pochwy.Kiedy Stackpole przechodził obok jego stolika, Groz uniósł sztylet.Ciągle trzymając laskę dwiema rękami, obrócił się lekko i wstał z miejsca, ostrze zaś przecięło marynarkę i koszulę stewarda, przechodząc między trzecim a czwartym żebrem i zatrzymując się w lewej komorze jego serca.Następnie Niemiec użył sztyletu jako dźwigni i pchnął lekko do tyłu.Ostrze, zrobione przed prawie stu laty przez spółkę, która więcej zarobiła od tego czasu na żyletkach, wcięło się w klatkę piersiową Stackpole'a, przecinając mu serce na połowę.Z niemal wyrafinowaną obojętnością Wolfgang Groz puścił laskę i nachylił się, żeby wyjąć granat z nie stawiającej już oporu dłoni Murzyna.Steward zakaszlał krótko, z ust trysnęła mu krew.Upadł twarzą w dół na podłogę wagonu.Groz wpatrywał się w ciało, leżące w coraz bardziej powiększającej się kałuży krwi.- Scheisse - prychnął gniewnie.Spojrzał na oniemiałych mężczyzn, przykutych do foteli w odległości paru stóp od trupa.- Rzeczywiście nie było sprawy - powiedział, a ogorzała twarz rozszerzyła mu się w uśmiechu.- Na dźwigience zabezpieczającej była jeszcze agrafka.- Chryste Panie! - wyszeptał Daniel Pendergast.- Chyba się zlałem!- Żadnych wieści od pana Białego? - spytała Annalise Shenker wracając z lokomotywy do wagonu pocztowego.Mohamed Kawi zaprzeczył ruchem głowy i dalej sprawdzał obszycie czterech dużych wojskowych worków leżących przed drzwiami wagonu.Na stole, który służył kiedyś strażnikom Departamentu Skarbu za centrum komunikacyjne, stał mały wojskowy aparat nadawczo-odbiorczy, a jego długa antena biczowa drgała bez przerwy w pędzącym pociągu
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|