[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Saxony nazywała ten utwór "Pieśnią Na Cześćchińskiej Tortury Wody".Kiedy wszedłem do kuchni, podniosła wzrok znad rzezby i wzruszyłaramionami.- No i co tam się stało?Rozdział IV- Anno?Odgarnęła włosy z czoła i podłożyła jedno nagie ramię pod głowę.- Słucham.- Słyszałaś o psie pani Fletcher?Patrzyłem na jej piersi.- Owszem, słyszałam, że wczoraj w nocy przejechał go samochód.Toprzykre, prawda?155Jonathan Carroll - Kraina ChichówW jej głosie nie było jednak wiele smutku.Sam nie wiedziałem czychciałbym widzieć jej minę, kiedy zadam następne pytanie.Pokój był mrocznyi pełen cieni.Pachniał seksem i starymi drewnianymi meblami wystawionymina zimowe chłody.Pierwszy raz uprzytomniłem sobie ten zapach, a także fakt,że za nim nie przepadam.- Biłem przy tym, jak pani Fletcher otrzymała wiadomość - dwoma palcamiprawej ręki zacząłem bębnić po kocu, który okrywał nas od pasa w dół.- Mhm?- Mówię, że byłem przy tym, jak pani Fletcher otrzymała wiadomość.Wiesz,co zrobiła?Anna bez pośpiechu odwróciła twarz w moją stronę.- No, co takiego zrobiła, Tomaszu?- Zmiała się.Była zachwycona.Zachowywała się, jakby od lat nie słyszałarównie dobrej wiadomości.- To stara wariatka, Tomaszu.- Tak, wiem, stale mi to powtarzasz.Ale Karolina Cort nie jest wariatką,prawda?- Karolina Cort? Skąd ty ją znasz? - sądząc po głosie, Anna nie byłazadowolona.- To ona przyszła do nas z wiadomością dla pani Fletcher.Też się cieszyła.Pocałowała mnie na pożegnanie - pociągnąłem koc ku sobie.- %7łeby je pokręciło!Anna usiadła w łóżku i sięgnęła po koszulkę i dżinsy, leżące na podłodze pojej stronie.Nie wiedziałem, czy mam się wynosić, czy zostać.Kiedy Annawpadała w złość, lepiej było usunąć się jej z drogi.W dwie minuty była ubrana.Stanęła koło łóżka z rękami na biodrach i wpatrywała się we mnie zwściekłością.Przez chwili miałem wrażenie, że mnie uderzy.- Pańcia! - świdrując mnie oczami, ryknęła na psa całkiem nie swoimgłosem.- Pańcia, chodz tutaj!Czekając na Pańcie, mierzyliśmy się wzrokiem.Usłyszałem stukot pazurówpo drewnianych schodach, a potem tupotanie psich łap po chodniku w holu.Anna podeszła do drzwi sypialni i otworzyła je.Pańcia wdreptała do środka,156Jonathan Carroll - Kraina Chichówobrzuciła mnie lekceważącym spojrzeniem, przysiadła na stopie Anny i oparłasię o jej nogi.- Pańcia, powiedz Tomaszowi, kim jesteś.Pies spojrzał na nią z kamiennympyskiem.- Masz mu powiedzieć! Już można, już czas.Musimy mu powiedzieć.Pies zaskowytał i wciągnął łeb między barki.Wystawił łapy jak do uściskudłoni:- Powiedz mu!- Wil - Wilma Inkler.Ostrożnie przesunąłem się na skraj łóżka.Głos był identyczny jak wtedygłos Kulfona: przypominał głos karła, z tym, że w przypadku Pańci był jeszczebardziej makabryczny, czy też perwersyjny, bo zdecydowanie żeński.W tymstworzeniu istotnie tkwiła kobieta.Czy był to karzeł, czy bullterier - głos miałkobiecy.Donośny i wyrazny- Powiedz mu, jak się naprawdę nazywał Kulfon.Pies przymknął oczy i westchnął, jakby go coś zabolało.- Gert Inkler.To był mój mąż.- O rany! Facet z albumu o dworcach kolejowych! Ten, który chciał obejśćświat dookoła! Należy pamiętać, że rozmawiałem z psem.- Czy ja oszalałem? Rozmawiam z pieprzonym psem!- Nie jestem psem! Chwilowo tak, ale to się zmieni, jeszcze dzisiaj.Dzisiajkoniec! Koniec! Na zawsze!Pańcia wyraznie była na mnie obrażona.hej pysk co prawda nie zmieniłwyrazu, ale głos stał się o ton wyższy, bardziej zaczepny.Nie warto pytać, cosię działo w mojej głowie, bo i tak nie byłbym w stanie tego opisać.Siedziałemgoły w łóżku Anny France i rozmawiałem z bullterierem, który oświadczał, żeod dzisiaj przestaje być bullterierem.- Wilmo, wyjdz teraz na chwilę i daj nam pomówić.Zawołam cię, jak będzietrzeba.Patrzyłem za odchodzącym psem.Czułem się, jakby w mojej głowie rozwijałsię kłębek przędzy.Myślałem, że kiedy wstanę, zakręci mi się w głowie, alejakoś się nie zakręciło.157Jonathan Carroll - Kraina Chichów- Czy już wszystko rozumiesz, Tomaszu?Usiadłem z powrotem na łóżku, doszczętnie pokonany.W ubieraniudoszedłem zaledwie do białych slipek.- Co rozumiem, Anno? %7łe macie tutaj gadające psy? Nie rozumiem.%7łewiedziałaś z góry , że chłopiec umrze? Nie rozumiem.%7łe miejscowi świętująprzejechanie psa przez samochód? Nie rozumiem.Czy masz dalsze pytania?Na nie również odpowiedz brzmi - "Nie".- Skąd wiesz o Kulfonie?- Rozmawiał ze mną tuż przed śmiercią.Przypadkiem.Zaskoczyłem gopodczas drzemki.Gadał przez sen.- Boisz się?- Tak.Gdzie moje spodnie?- Nie wyglądasz na przestraszonego.- Gdybym w tej chwili przestał się ruszać, dostałbym ataku epilepsji.Gdziemoje pieprzone portki?!Wyskoczyłem z łóżka i latałem po pokoju jak wariat.Bałem się jak cholera,byłem śmiertelnie wyczerpany pieprzeniem Anny i dręczyła mnie potwornaciekawość.Anna złapała mnie za nogę i przyciągnęła do siebie.- Czy mam ci wszystko wyjaśnić?- Co mi chcesz wyjaśniać, Anno? Puść mnie, dobrze? Co tu jest dowyjaśniania?- Galen.Mój ojciec.Wszystko.- Czy to znaczy, że dotychczas nic, co mi mówiłaś, nie było prawdą? Tofantastyczna wiadomość.Gdzie moja koszula, do cholery?!- Uspokój się, Tomaszu.Wszystko, co wiesz, jest prawdą, a raczej częściąprawdy.Proszę cię, przestań chodzić w kółko.Chcę ci wszystko powiedzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|