Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usta, nawet zamknięte, układały się w lekko złowieszczy uśmiech.Pochylił się do przodu, kiedy jedna z jego nałożnic klęknęła za nim i zaczęła masować mu ramiona.Druga faworyta podała mu chłodny napój w rzeźbionym, zakrzywionym rogu wymarłego drapieżnika.Pociągnął łyk, oddał róg, przeciągając koniuszkami palców po dłoni dziew­czyny.Gdy usłyszał wezwanie kryształu, zaklął cicho i przesunął ręką po czuprynie niesfornych, brązo­wych włosów, rezygnując z posług drugiej kobiety.Odwrócił się w stronę ogromnej kuli umieszczonej w ścianie i ozdobionej mozaiką delikatnych płytek w formie potężnego oka.Skupił całą swą uwagę i w źrenicy pojawił się obraz Meliasha.- Przepraszam, że cię niepokoję - zaczął Meliash.- Tak to bywa, gdy jest się najmłodszym człon­kiem Rady.Przypuszczam, że ma to swe zalety, jeśli chcesz coś zdobyć.Te stare, trzęsące się mumie nie mogą się nawet zdecydować na załatwienie włas­nych potrzeb.Ktoś musi im od czasu do czasu wsadzić w tyłek gorący pogrzebacz, a wówczas wybór pada na mnie.Jak sprawy w Sangaris? Ja.- W Kannais.- Tak, Kannais.Wiesz, zazdroszczę ci tej pracy na świeżym powietrzu.No cóż, sprawy administ­racyjne też muszą być nadzorowane.Zatrzymał się nagłe i błysnął uśmiechem.- Tak - odezwał się Meliash.- Zaszło tu ostatnio sporo zmian i Rada powinna zdawać sobie z nich sprawę.Dotarliśmy też do bardzo ciekawej informacji.Prawdę mówiąc, jestem pewien, iż nad­szedł czas, aby Rada podjęła działania w sprawie bezpośrednio dotyczącej Jel.- Pomału! Pomału! - Holrun stał już z pod­niesioną dłonią, a jego masażystka w pośpiechu poprawiała szaty na jego ramionach.- Czasem wydaje mi się, że nawet sklepienie niebieskie ma uszy oraz inne przydatki.Pozwól mi przenieść się na drugi kryształ.Nie uwierzyłbyś, jakie zaklęcia ochronne posiada.Niebawem wezwę cię znów.Pomachał ręką i Meliash zniknął.Holrun wolno opuścił basen i założył sandały.Wyszedł z groty i ruszył w dół spadzistego tune­lu, podnosząc dwa pałce do ust, wygwizdując gło­śny, piskliwy dźwięk.Po obu stronach tunelu, na pasie z białego kamienia zabłyszczało blade świa­tełko.Z uśmiechem skręcił za rogiem i wszedł do komnaty w kształcie litery L wykutej w kamieniu na dwóch poziomach.Pstryknął palcami, a w niszy zatliły się kłody drewna, przez szczelinę unosił się dym, osłonięty nieco pomarańczowymi stalaktytami, wokół których długie łańcuchy wyrzeźbionych figur transmitowały erotyczne impulsy w postaci potężnych spiral.Grube świece w wysokich stoja­kach zamigotały pełnią życia, odsłaniając ładny tęcz zagracony pokój pełen magicznego sprzętu używa­nego przez ponad trzydzieści narodów i plemion.Każde widoczne miejsce na posadzce, sklepionym suficie i beczkowych ścianach pokryte było magicz­nymi symbolami.Natychmiast skierował się ku półce po lewej stronie, zdjął małą szkatułkę z cytrynowego drzewa i przeniósł ją na stojak w rogu, obok kominka.Posuwając nogą po dywaniku w geometryczne wzory, przyciągnął niski stołek przykryty szarym futrem.Otworzył szkatułkę i wyjął zadymiony, prawie czarny kryształ i postawił go obok.Usado­wił się na stołku, zaczerpnął powietrza, wypuścił je i powiedział jedno słowo:- Meliash!Kryształ rozjaśnił się nieco i w jego głębi pojawiła się niewyraźna sylwetka Meliasha.- I jak? - zapytał.- Twój głos jest bardzo oddalony - padła cicha, ćwierkająca odpowiedź.- Nic na to nie poradzę.Zaklęcia ochronne gniotą nas ze wszystkich stron, jak wierzyciele na pogrzebie.Ale mów swobodnie.Cóż takiego ma zrobić Rada w sprawie Jeleraka?- Jestem pewien, że tego ranka przejeżdżał tędy w przebraniu, a teraz próbuje przedrzeć się do zamku.- O, cholera.To przecież jego dom.Jeśli powrót do domu jest czymś najgorszym, na co go stać, nie rozumiem gdzie.- Nie rozumiesz.Jest teraz słabszy niż kiedykol­wiek wcześniej.Gwarantuję ci, że próbuje się tam dostać, by wykorzystać jedno ze swych najwięk­szych źródeł mocy, by odzyskać siły.Ale jego szansę są nikłe - zwłaszcza jeśli Tualua przechodzi właś­nie kolejny atak szaleństwa, typowy dla jego rodu.A tak właśnie jest.Potem.Holrun pomachał dłonią.- Czekaj.Wszystko to brzmi bardzo interesują­co, ale nie mam pojęcia, do czego zmierzasz.Nawet wyczerpany, może być groźnym przeciwnikiem.Przeprowadzono szereg sekretnych badań i wróżb na temat skutków, jakie mogą przynieść starcia i konflikty z tym magiem.- Wiesz, czego są warte - zauważył Meliash.- Prędzej czy później ten człowiek zniszczy albo obali całą organizację, tak jak uczynił to z niektórymi czarownikami.Wiem, że ma wśród nas całą rzeszę popleczników.Ty też to wiesz.Wkrótce będziemy musieli się nim zająć, a uważam, że teraz jest po temu najlepsza sposobność.Sam słyszałem, jak mówiłeś, że chcesz, aby stało się to za twego życia.- Tak, nie przeczę.Ale powiedziałem to nieofic­jalnie i prywatnie.Rada jest ciałem bardzo konser­watywnym.Dlatego przez lata prowadziła wzglę­dem niego politykę uników.- Jest coś jeszcze - oświadczył Meliash.- Mianowicie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript